Mężczyzna wjechał w przystanek autobusowy w nocy z 30 na 31 października 2015. Zabił wówczas dwie osoby i oddalił się z miejsca zdarzenia. Jak tłumaczył policjantom, którzy znaleźli go w jego domu na Mokotowie, odjechał, bo nie wiedział, że kogokolwiek zabił.
Poza tym w chwili zatrzymania, mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Jak uznał sąd, nie da się jednak ustalić czy tak samo mężczyzna był pod wpływem alkoholu w momencie spowodowania wypadku. Jednak wymówka, że nie wiedział iż kogoś zabił, nie okazała się dla orzekających prawdziwa.
Pomimo, że prokurator wnosił o dziewięcioletnią karę pozbawienia wolności dla 36-latka oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, sąd orzekł inną karę - sześć lat i trzy miesiące więzienia oraz osiem lat zakazu prowadzenia pojazdów.
Do wypadku doszło rok temu, kiedy mężczyzna wracał z klubu przy ul. Mazowieckiej, razem z dwiema koleżankami, w stronę Mokotowa. Obie dziewczyny wspominają, że kierował bardzo nieostrożnie i bały się z nim jechać. Za rondem Dmowskiego mężczyzna stracił panowanie nad kierownicą i wpadł na śmietnik oraz przystanek. Tam stało dwóch mężczyzn, którzy zginęli w wypadku - 47-letni Polak i 33-letni Włoch.
Prokurator już zapowiada apelację od wyroku sądu, niewykluczone, że obrońcy Andrzeja Sz. także będą dalej działać w tej sprawie.
Centrum Praskie Koneser. Za dwa lata powstanie nowe centrum Pragi
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?