Wystawa Kostium na przełomie wieków 1990-2015."Dziś twórcy kostiumów teatralnych czerpią inspiracje ze wszystkich możliwych źródeł"

Materiał informacyjny ASP
Wystawa Kostium na przełomie wieków 1990-2015."Dziś twórcy kostiumów teatralnych czerpią inspiracje ze wszystkich możliwych źródeł"
Wystawa Kostium na przełomie wieków 1990-2015."Dziś twórcy kostiumów teatralnych czerpią inspiracje ze wszystkich możliwych źródeł"
“Kostium na przełomie wieków 1990-2015” to wystawa, która po raz pierwszy pokazana została w Europie. Jest to jednak jej 7 edycja, a do tej pory można było ją zobaczyć na Uniwersytecie Karoliny Północnej w Asheville, w St. Louis, Missouri, w Tajpej i w Chinach. W 2018 r. wystawa dotarła do Fuzhou na Międzynarodowy Tydzień Kostiumów, a następnie na Międzynarodową Konferencję CDEX w Szanghaju. W każdym z krajów, gdzie była do tej pory pokazywana, zbierała bardzo pozytywne recenzje. Od 26 października do 31 stycznia można zobaczyć ją w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. O tym co na niej zobaczymy i dlaczego warto podziwiać kostiumy teatralne poza ich “naturalnym środowiskiem” rozmawiamy z kuratorem głównym wystawy Igorem Roussanoffem oraz polskim kuratorem dr hab. Pawłem Dobrzyckim.

Wystawa pokazuje zmiany w projektowaniu kostiumów na przestrzeni dekad. Czy da się w tych zmianach jakieś dominujące trendy?

Dr hab. Paweł Dobrzycki:

Trudno w tym przypadku pokazać konkretne trendy… to nie jest moda i w gruncie rzeczy estetyka kostiumu była zawsze związana z estetyką oraz treścią konkretnego spektaklu. Odpowiadając na to pytanie generalnie, mogę powiedzieć, że mamy tu do czynienia z eksplozją eklektyzmu lub postmodernizmu. Wszystkie źródła inspiracji przy tworzeniu kostiumów zostały zrównane w swojej ważności. Oczywiście, pojawią się fascynacje np. pop-artem czy modą lat sześćdziesiątych, czy surrealizmu. Niemniej końcowy projekt kostiumu zależy w dużej mierze od estetyki przedstawienia. Nie robimy wystawy poświęconej inscenizacjom, a wyciągamy niejako z wnętrza teatru czy spektaklu kostium jako osobny obiekt do pokazania. Przez to traci on część swojego kontekstu teatralnego. Istotna jest tu jednak relacja między człowiekiem - aktorem a kostiumem, znak plastyczny, jakim jest kostium, metafora w nim zawarta. Oglądając tą wystawę, uderza nas ogromna różnorodność. Mówiąc o eklektyzmie czy postmodernizmie, mam na myśli też to, że znikły konwencje i ustalone reguły tworzenia kostiumów. Twórcy poruszają się po całej przestrzeni dawnej i współczesnej sztuki, czerpiąc inspiracje ze wszystkich możliwych źródeł. Wszystkie możliwe trendy i tradycje są tu obecne i równorzędne. Liczy się efekt końcowy dzieła.

W wystawie uczestniczy wielu projektantów z całego świata. Czy wśród ich projektów, kostiumów można znaleźć jakiś wspólny mianownik? Coś co łączy ich niezależnie od pochodzenia?

Igor Roussanoff:

Tak i nie. Odwiedzając wystawę znajdziemy na niej absolutnie fantastyczne projekty, które wyglądają jakby były autorstwa jednej osoby. Dlaczego? Świat stał się bardziej otwarty. Mówimy tu o stuleciu, gdy runął mur berliński, ludzie rzeczy podróżować, gdy teatr stał się bardziej wizualny i zaczął odgrywać bardzo ważną rolę. W wielu przypadkach coś podobnego znajdziemy w muzyce. Czasem słuchamy Beethovena i słyszymy polską melodie ludową. O mój Boże! on to splagiatował! - myślimy sobie, ale to zupełnie normalne. To wisi gdzieś w powietrzu, kompozytorzy czy designerzy po prostu to czują i tak właśnie tworzą. Mogę podać zabawny przykład z własnego życia. projektowałem, wraz z kilkoma innymi projektantami kostiumy do Juliusza Cezara. Wpadliśmy na absolutnie nowatorski pomysł, coś czego nikt wcześniej nie zrobił. 5 lat później kupiłem książkę na temat antycznych greckich projektów kostiumów. Zobaczyłem tam dokładnie ten sam projekt! To było przerażające! To był dokładnie ten sam współczesny kostium, który zaprojektowaliśmy! (śmiech) Tak się czasami zdarza.
Pamiętajmy, że projektanci oglądają doniesienia medialne, wiedzą co dzieje się na rynku mody… To wszystko miksuje się ze sobą. Ciężko jest zrobić coś zupełnie innego.

Staram się przyrównać kostiumy teatralne nieco do codziennej mody. W modzie wzory, trendy i inspiracje zmieniają się bardzo dynamicznie, zależnie od wpływów danej epoki, klimatu społeczno-politycznego. W teatrze wpływ ten nie jest tak oczywisty...

PD:

Oczywiście, te wpływy widać. Jest jednak podstawowa różnica między ubiorem a kostiumem. Ubiór służy wygodzie, oryginalności, podkreśla urodę, walory sylwetki. Jest pewnym, jak mówią kreatorzy mody, wyrazem osobowości. Kostium jest znakiem plastycznym, przenosi pewną treść, opowieść. Gdy na scenie pojawi się aktor w kostiumie, my przez kostium dowiadujemy się o jego historii, albo o jego bieżącej sytuacji. Kostium może ewoluować w kierunku przedmiotu, który w kontekście spektaklu coś może znaczyć. Na wystawie prezentujemy na przykład kostium norweskiej kostiumolożki, który składa się z okręgów tworzących stos monet. Od najmniejszego okręgu w talii do największego, który leży niemal przy samej podłodze. Całość wygląda to jak figura ludzka zbudowana z monet. To opowieść o relacji między człowiekiem a pieniądzem. Nikt się w takim ubiorze nie pokaże na ulicy, ale w teatrze to znak plastyczny, który jest na swoim miejscu, można powiedzieć, że jest pożądany. Włącza się w opowiadaną na scenie historię.

Czy publiczność w innych krajach również reaguje w podobny sposób czy może reakcje są raczej uniwersalne?

IR:To chyba raczej uniwersalne reakcje. Sztuka jest po prostu bardzo uniwersalna. Oczywiście, w USA, Rosji czy Chinach mieliśmy do czynienia z różnymi reakcjami, inne będą nieco reakcje publiczności warszawskiej, nie mniej, finalnie, we wszystkich tych krajach wystawa bardzo się podobała. W Moskwie była dwukrotnie przedłużana z uwagi na tak duże zainteresowanie. W Stanach Zjednoczonych wystawa była pokazywana 4 miesiące zamiast miesiąca, w Chinach, gdy pokazywaliśmy wystawę, osoby z Szanghaju skontaktowali się z nami, że chcą pokazać wystawę właśnie w Szanghaju. Publiczności z pewnością wystawa ta się podoba, poza tym każdy znajdzie na niej coś dla siebie.

Czy w tym przypadku, w oderwaniu od kontekstu scenicznego, kontekstu teatru, ten znak będzie dobrze czytelny? Czy jest on zrozumiały?

IR:

Myślę, że każdy zrozumie te historię w inny sposób. Gdybyśmy poszli obaj na tę samą sztukę, każdy z nas wyjdzie z teatru z własną wizją tego, co zobaczył. Na tym polega piękno sztuki.

PD:

W tym konkretnym przykładzie jest on dość czytelny. Gdyby te wszystkie projekty nie niosły za sobą egzystencjalnej treści, to wystawa nie odniosłaby takiego sukcesu na świecie. Oczywiście, inny jest odbiór ludzi, którzy do teatru chodzą rzadko, inny osób, które czytają sztuki lub znają historię literatury. Widząc na przykład podpis “Cyrulik wenecki”, albo mając informację o tym, że kostium pochodzi ze sztuki Antoniego Czechowa albo Szekspira, wiemy, jak przeczytać koncepcję inscenizacyjną.
Co, spośród eksponatów prezentowanych na wystawie zadziwiło panów najbardziej?
Najcenniejszą częścią tej wystawy jest to, że grupuje artystów ze wszystkich kontynentów, dzięki temu widać różnice w pojęciu o kostiumie u poszczególnych twórców. Raz kostium jest jakby przedłużeniem ludzkiego ciała, innym razem jest zasłonięciem ciała w imię efektu plastyczno-znaczeniowego, czasem sprowadza ludzkie ciało do jego biologicznej funkcji, łączy go z naturą. Pod tym względem jest na tej wystawie spora grupa zaskakujących projektów. To ogromna różnica w traktowaniu psychiki, osoby aktora. Widać tu odmienność mentalności, różne warstwy historyczne, odmienność poszczególnych krajów. I widać niesłabnącą na całym świecie potrzebę tworzenia teatru!

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto