18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Muńkiem: "W Irlandii mówią, że T.Love jest większe od U2"

Marcin Śpiewakowski
Wywiad z Muńkiem Staszczykiem: "W Irlandii mówią, że T.Love jest większe od U2"
Wywiad z Muńkiem Staszczykiem: "W Irlandii mówią, że T.Love jest większe od U2" Polskapresse
Wywiad z Muńkiem Staszczykiem z grupy T.Love o tym, co odróżnia Woodstock od Open'era i dlaczego w tym roku zagra na Przystanku aż dwa razy.

Wywiad z Muńkiem Staszczykiem z grupy T.Love przed występem na Woodstocku 2014

MŚ: Wracacie na Woodstock po 10 latach, ostatni raz graliście tu w 2004 r. Jakie to dla Was doświadczenie?
MS: Będzie to o tyle ciekawe, że mamy otworzyć festiwal, więc będziemy grali chyba po raz pierwszy w świetle dziennym. To jest dla nas nowe doświadczenie, bo grywaliśmy do tej pory w warunkach nocnych - zresztą rock and roll ma to do siebie, że lepiej gra się go w nocy. Ale z tego, co Jurek mówił, jest to ciekawe doświadczenie i przywilej, bo wszyscy czekają na otwarcie z przytupem.

Jak się gra na Woodstocku?
DVD, które nagraliśmy na Woodstock w 2004 r., jest bardzo fajne. Kiedy gramy za granicą, czasem puszczamy je menedżerom klubów, którzy nie wiedzą, jaką mamy pozycję w Polsce. Kiedyś nawet facet w Irlandii powiedział, że jesteśmy więksi od U2, bo 400 tysięcy ludzi przychodzi na nasz koncert. (śmiech) No i nie wyprowadziliśmy go z błędu, że to jest jednak festiwal wielu kapel. (śmiech)

Mówiłeś w wywiadach, że publiczność w Polsce dzieli się na dwie grupy, grupę "woodstockową" i grupę "open'erową". Co wyróżnia publiczność na Woodstock?
Nigdy nie byłem na Woodstock dłużej, w sensie kilku dni, bo zawsze przyjeżdżaliśmy, graliśmy koncert i jechaliśmy dalej, więc nie wiem do końca, jak tam jest. Nie prowadziłem też żadnych badań, ale myślę, że publiczność Open'era szuka inspiracji w muzyce światowej, a jeśli słuchają muzyki polskiej, to jest to raczej głęboka alternatywa. To publiczność kosmopolityczna, lekko hipsterska, czasem snobistyczna. Z kolei na Woodstock publika jest bardziej swojska, to są spadkobiercy dawnej tradycji jarocińskiej. Woodstock żyje lokalnymi, polskimi artystami. To taki bardziej autentyczny, wagabundzki festiwal i też ewenement w skali europejskiej, że przyjeżdża tam pół miliona ludzi. Jedno i drugie zjawisko jest oczywiście dobre i to sobie nawzajem nie szkodzi.

Nie czujesz, że obecna publiczność Woodstock to nie jest już do końca Wasza grupa wiekowa? Myślisz, że macie jeszcze coś im do przekazania? Że nie traktują Was trochę jak relikt?
Nasza najnowsza płyta "Old is Gold" jest oparta na bluesie i na country, a jednak młodzi nas słuchają. Mamy bardzo szeroką publiczność, różne grupy wiekowe. Nie mamy żadnego przesłania, mam tylko własny punkt widzenia, który wyrażam w tekstach. Nie jestem niewolnikiem żadnej idei, żadnego ruchu, żadnego kaznodziejstwa. My staramy się wszędzie zagrać tak samo i rozruszać publiczność, mamy dystans do siebie i do zespołu.

Ciąg dalszy wywiadu na drugiej stronie.

Wywiad z Muńkiem Staszczykiem z grupy T.Love przed występem na Woodstocku 2014

Podczas tej edycji wystąpisz dwukrotnie. Najpierw z T.Love, potem z Shamboo.
Tak. Shamboo to są moi starzy koledzy z Rakowa, z robotniczej dzielnicy Częstochowy. "Macio" Maślikowski mieszkał w bloku obok, wychowaliśmy się razem na jednym podwórku. Byłem pierwszym basistą Shamboo, chociaż nie byłem specjalnie dobry, ale byłem chyba jednym, który chciał z nimi grać. (śmiech) Zespół zagrał w '83 w Jarocinie, ja wystąpiłem z nimi wtedy tylko raz, i potem się rozpadł. Potem była reaktywacja, a rok temu nagraliśmy płytę, troszkę pograliśmy razem, bo jestem związany z tym bardzo kumpelsko. Teraz zagramy na Małej Scenie.

Czytaj też: "Kazikowi się podobało". Wywiad z zespołem Shamboo + Muniek z okazji reaktywacji

Zagrałeś już z Shamboo kilka koncertów. Czym się różni dla Ciebie koncert T.Love od koncertu Shamboo?
T.Love to jest historia, 32 lata grania, mój macierzysty zespół, ale też przedsiębiorstwo. Nagraliśmy kilkanaście płyt, zarabiamy na tym, żyjemy z muzyki. Z kolei Shamboo to jest taka rzecz kumpelska, nie ma nic wspólnego z tym całym kieratem, profesjonalną maszyną. Shamboo nie gra tak jak T.Love 50 koncertów rocznie, nie ma dwójki kierowców, menedżerów, faceta od świateł, nagłośnienia, dwóch technicznych i tak dalej. Gramy w małych klubach, czasem przychodzi pięćdziesiąt, czasem sto osób, to jest typowa garażówka. Zawsze lubiłem takie koleżeńskie projekty poboczne, występowałem kiedyś z kapelą Habakuk, dobrze się czuliśmy razem, były fajne imprezki przed koncertem, po koncercie, czasem w tracie. W Shamboo nie muszę myśleć o aspekcie finansowym, nie wiem nawet, czy dostałem jakieś pieniądze za te koncerty, bo to w ogóle nie o to chodzi.

Czego możemy się spodziewać po koncercie otwierającym festiwal?
Będziemy mieli gości, Titusa i Kasię Kowalską, będzie też trochę inna setlista, bo zazwyczaj gramy dłużej, a tu trzeba będzie się zmieścić w godzinie. To będą takie piosenki, powiedzmy, stadionowe, żeby wszyscy się dobrze bawili. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony, chociaż sam jestem ciekaw, kto teraz właściwie przyjeżdża na Woodstock, bo nie byłem tu od 10 lat. Najważniejsze, żeby zrobić swoje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto