Z kranów na wsi leci brudna woda

W naszej redakcji zjawił się ostatnio pan Franciszek, mieszkaniec Mirocina Średniego w gminie Kożuchów, uskarżający się na cyklicznie pogarszającą się jakość wody we wszystkich kranach na wsi. - Kiedyś woda była czystsza - żalił się. - Teraz co weekend, od piątku do niedzieli, leci u nas jakaś brązowa ciecz - mówił nasz czytelnik i oskarżał kożuchowskie przedsiębiorstwo usług komunalnych Uskom, o złe czyszczenie filtrów wody.
Po odpowiedź na zarzuty pana Franciszka udaliśmy się do prezesa Uskomu, Grzegorza Matuszczaka. - Jeżeli wystąpiła brudna woda to najprawdopodobniej za sprawą zwiększonego przepływu. Wiadomo, że rury są porośnięte od wewnątrz osadem. Gdy przepływ jest spokojny, to woda jest czysta. Gdy ciśnienie wzrasta, osad może się odrywać od ścianek, stąd woda jest brudna - wyjaśnia. - A do płukania zawsze używamy wody ze studni - uspokaja.
Co może wpływać na zwiększony pobór wody? Mogą to być chociażby akcje strażaków, którzy będąc na akcji, musieli podpiąć się do hydrantu. - Ale jest jeszcze jedna rzecz, która może mieć na to wpływ - zdradza G. Matuszczak. - Często mamy do czynienia z nielegalnym poborem wody przez rolników - mówi. - Mieliśmy wiele telefonów od mieszkańców, także z Mirocina, gdzie wskazywano nam z imienia i nazwiska osoby, które podpinają się do hydrantów - dodaje prezes Uskomu.
Straty przedsiębiorstwa z tego tytułu są niewielkie, bowiem cena za metr sześcienny wody to ok. 3,50 zł, podczas gdy rolnicy przeważnie nie nabierają jej więcej niż 3 tys. litrów. Ale może to rzutować właśnie na kolor lecącej z kranu cieczy.
G. Matuszczak podkreśla też, że Uskom co jakiś czas czyści swoją sieć. Czasami nawet raz na dwa tygodnie. Wszystko jest ściśle uzależnione od wyników badań, jakie systematycznie przeprowadza Sanepid. - Wtedy faktycznie, jeżeli odbiorca znajduje się między stacją uzdatniania a hydrantem, z którego puszczana jest woda, może to zaważyć na czystości wody - mówi.