Z pazurami na komendanta z Dębicy

Krewkiej nauczycielce groziło do 3 lat więzienia, a prawomocny wyrok skazujący oznaczałby dla niej pożegnanie się z zawodem. Sąd zdecydował jednak o warunkowym umorzeniu postępowania przeciwko kobiecie na okres próby jednego roku i nałożeniu na oskarżoną niewielkich konsekwencji finansowych.Wyrok nie jest prawomocny. Na jego wymiar miał wpływ fakt, że 40-latka wyraziła skruchę, przeprosiła pokrzywdzonych pisemnie i osobiście, a mundurowi przyjęli jej przeprosiny.Do incydentu doszło kilka miesięcy temu. W Dzień Kobiet policjanci zabezpieczali teren jednej z dębickich firm, gdzie przewrócił się dźwig typu żuraw i zerwał linie energetyczne. Wśród funkcjonariuszy znajdował się młodszy inspektor, zastępca komendanta powiatowego policji w Dębicy. W pewnym momencie na posesję chciały wejść również 40-letnia nauczycielka oraz jej matka.Wedle relacji policjantów panie zachowywały się, co najmniej dziwnie: ignorowały pytania o powód przybycia na miejsce zdarzenia, wycofały się do zaparkowanego w pobliżu samochodu, zamknęły drzwi i lekceważyły próby wylegitymowania ich przez funkcjonariuszy. Kiedy natomiast policjanci oddalili się od auta, kobiety wysiadły z niego i zaczęły uciekać.W tej sytuacji mundurowi zatrzymali matkę i córkę. Ta ostatnia zareagowała bardzo agresywnie – podrapała lewą dłoń zastępcy komendanta, a towarzyszącego mu podinspektora kopnęła w udo. Później zeznała, że to ona została zaatakowana bez powodu i tylko się broniła. Utrzymywała również, że nie pamięta, gdzie i dlaczego doszło do zdarzenia.Stwierdziła jednak, że jeśli faktycznie naruszyła nietykalność policjantów to bardzo przeprasza, bo nie chciała tego zrobić.