Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za drzwiami gabinetu V: Na barykady

Gwiazdor
Gwiazdor
Dziś, przez dziurkę od klucza wyobraźni i drzwi gabinetu Prezydenta Koszalina, przyjrzymy się kulisom najbardziej spektakularnej akcji propagandowej w historii naszego miasta.

Deszczowe, jesienne popołudnie. Wszechogarniająca szarość powolnie wdziera się do gabinetu Prezydenta. Gabinetu, w którym panuje wielkie poruszenie i coś na kształt remontu. Wszędzie walają się młotki, deski, gwoździe i wypełnione piaskiem worki. Wydaje się, jakby gabinetem rządził nie jego właściciel, a chaos i bałagan.- Zapal światło! - rozkazał On-Prezydent. - Ta szarówka doprowadza mnie do depresji.- Na pewno szarówka? - spytał Młodszy Wicek przełączając włącznik. Światło rozlało się na całe pomieszczenie, odsłaniając ogrom przedsięwzięcia, jakie realizowane jest za drzwiami gabinetu.- Chyba nie myślisz, że boję się tych dwóch uzurpatorów? - zabrzmiał z nieudolnie udawanym animuszem władca.- Jeśli nie, to czemu barykadujemy się u Ciebie w gabinecie? - spytał bezczelnie Młodszy Wicek, ewidentnie pewniejszy siebie od kiedy został wybrany na szefa organizacji, do której On-Prezydent formalnie i tak nie należał.- Milcz młody - odezwał się siedzący spokojnie na fotelu Poseł z Tytułem Doktora. - Nie zapominaj, kto ci załatwił nową fuchę. Przybijaj dalej dechy do okien. I pogoń szwagra, bo się ociąga. A ty Piotruś nie denerwuj się tak.- Ale Kanclerz ma 54% poparcia...- 54% to on ma, ale w barku. Wiem, bo nie jedno z nim wypiłem - rzekł widocznie rozbawiony swoim porównaniem, które mimo wszystko nie poprawiło mu humoru na dłużej niż sekundę. Chcąc uciec od swych trosk rozejrzał się po pokoju czujnym wzrokiem i pogonił do roboty Kubę Mnietowalika, który układał pod drzwiami worki z piaskiem.- A Prawnik? - spytał z dającym się słyszeć po raz pierwszy w jego głosie strachem Władca.- Nie psuj mi humoru, wystarczy że pogoda doprowadza do depresji – warknął decydujący o decyzjach Prezydenta. - To będzie twardy orzech do zgryzienia.- Szefie! Szefie! - przeszkodził im Młodszy Wicek.- Przecież to ty jesteś szefem - odpowiedział Poseł z Tytułem Doktora. Po tych słowach wszyscy w pokoju wybuchli gromkim śmiechem. - No dobrze, o co chodzi?- Bo tak se pomyślałem, że skoro szwagier nam pomaga z tymi oknami, to może mu jakąś robotę załatwić?- Niech idzie do urzędu pracy – powiedział wyraźnie zmęczony podtrzymywaniem na duchu swojego protegowanego.Uradowany Młodszy Wicek krzyknął na cały gabinet:- Czarek!!! Załatwiłem ci fuchę dyrektora.Prezydent i Poseł spojrzeli na siebie pytającym wzrokiem po czym Poseł machnął ręką mówiąc:- A zresztą, niech ma... Długo się tam nie napracuje – po czym ugryzł się w język...W tym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się. Starannie układane przez Kubę worki wysypały się na korytarz. W głowach wszystkich zebranych pojawiło się pytanie „Czemu barykadujemy od wewnątrz drzwi które otwierają się na zewnątrz?" lecz odpowiedź już się nie pojawiła... Niestety.W drzwiach stanął Senator z Łopatą, jak zwykle z łopatą w ręku.- Uuuuu, piasek? Jakaś inwestycyjka? Wbijamy łopatę? Czysto przypadkowo mam jedną ze sobą... - przywitał wszystkich- No i patrz co narobiłeś – warknął Kuba Mnietowalik, szef Młodych Darmozjadów. – Teraz będę musiał zacząć od początku... Pierdziele, nie robię!- Kubuś, no co ty? Skąd mogłem wiedzieć że stawiasz tu jakąś tamę - próbował go udobruchać Senator – Pomogę ci to odbudować... Zaczniemy od wbicia łopaty, a na koniec przetniemy wstęgę. Będzie fajnie, zobaczysz.- Mnie to wali... Idę na piwo - odburknął Młody Darmozjada i wyszedł dramatycznie z gabinetu. Reszta wróciła do swoich zajęć, a nieoficjalny mistrz pierwszego wbicia łopaty niezdarnym krokiem pokonał pozostałości kubusiowych zasieków i podszedł do gabinetowego ośrodka decyzyjnego tj. do stolika z whisky.- Co tu się dzieje?- Barykadujemy się przed opozycją – markotnie wytłumaczył On – Prezydent.- Jak to? Zwariowaliście?! - oburzył się Senator z Łopatą – Tu trzeba walczyć!!! Stasiu, pozwalasz na to??? Piotrka rozumiem, on zawsze był małej wiary, ale Ty???- To co mamy robić? - spytał wywołany Poseł z Tytułem Doktora.- Jak to co??? Cokolwiek!!! - wykrzyknął senator zdziwiony brakiem animuszu wśród swoich kompanów. - Billboardy, ulotki, wywiady, ataki personalne, propaganda sukcesu, obietnice, wszystko to, w czym jesteśmy dobrzy.- Masz rację! - odzyskał zapał Poseł. - Potruś, od jutra ruszamy do boju. Młody zleć wydruk 20 tysięcy ulotek, zarezerwuj kilkanaście billboardów. Chcą wojny? To ją dostaną!!!- Ta jest!!! Takiego cię kocham!!! - podskoczył senator i mocno przytulił Stasia. W pokoju zaległa niezręczna cisza...Pierwszy postanowił ją przerwać Prezydent, który chyba jako jedyny w gabinecie zachował trzeźwy osąd przy rosnącym poziomie bojowego nastroju. Słusznie zauważył, że potrzebne jest hasło, temat, jakiś przekaz tej całej akcji. W odpowiedzi wszyscy zebrani porzucili swe dotychczasowe zajęcia i zaczęli przerzucać się pomysłami. „Koszalin, miasto sukcesu", „Inwestycje Koszalina", „Koszalin jest najważniejszy" padały hasła w ferworze dyskusji.- Tak, to dobre. - zamyślił się Poseł – Koszalin jest najważniejszy. Ale ja bym to zmienił... Człowiek... człowiek jest najważniejszy...- Jaki człowiek? - spytał Prezydent.- No oczywiście, że nasz – odpowiedział z uśmiechem doktor Stasiu. - Nasi ludzie są najważniejsi. Ja, ty, Piotrek z łopatą, Kubuś, młody, jego szwagier... Jesteśmy taką peowską rodzinką....- To jest to!!! - wykrzyknął Senator z Łopatą – Rodzina!!!- Eeee, szwagier to nie rodzina - wtrącił Młody Wicek- Nie, nie o to mi chodzi - zripostował drugi Piotr, władca łopat - Hasło. Mam hasło.Wszystkim jego pomysł się spodobał. Osoba decyzyjna wydała rozkaz. Prasy drukarskie poszły w ruch, billboardy zostały wykupione, szeregowi działacze zmobilizowani. Tym oto sposobem Koszalin zalała fala propagandy sukcesu niesiona hasłem Senatora z Łopatą i zdjęciem z portfolio.
EPILOG
Późna noc. Młodszy Wicek pracuje nad projektem ulotki. „Nic mi nie wychodzi. Będę musiał przygotować nowe projekty. Kurcze, przydałby się ktoś do pomocy", myślał. Zdesperowany wyciągnął telefon.- Memory fajf i wszystko jasne... - powiedział sam do siebie wybierając numer.- Halo... - odezwał się zaspany głos Prezydenta.- Szefie, potrzebuję kogoś do pomocy bo muszę projektować nowe ulotki.- Chcesz nowe? - spytał ledwie przytomny władca. - To masz nowe... Jutro ogłoszę konkurs i przyjedzie ci pomóc. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto