Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za kulisami meczu Podbeskidzie - Widzew

(bart)
Czerwono nie było Sędzia Paweł Raczkowski ze stolicy od tego sezonu prowadzi mecze w pierwszej lidze. W poprzednich trzech spotkaniach pokazał aż trzy czerwone i czternaście żółtych kartek. Wczoraj żaden z zawodników nie musiał jednak przedwcześnie opuszczać boiska.

Trenerzy o spotkaniu
Marcin Brosz (trener Podbeskidzia):
– Mam poczucie, jakby czas się zatrzymał. Moje deja vu bierze się stąd, że wcale nie tak dawno temu również byłem szkoleniowcem Podbeskidzia. Również do Bielska-Białej przyjechał Widzew i także wygrał 1:0. Mało tego, nawet zdobywca jedynego gola był ten sam. W naszych szeregach wkradło się sporo zamieszania po opuszczeniu boiska przez Łukasza Matusiaka. Nie byliśmy dość zdeterminowani, żeby wyrwać z murawy choćby remis. Tak bywa.
Paweł Janas (trener Widzewa): – Każde wyjazdowe zwycięstwo w naszej sytuacji kadrowej musi cieszyć, dlatego trudno, żebym specjalnie narzekał na mój zespół, chociaż błędów jak zawsze nie brakowało. Zdaliśmy trudny egzamin. Fajnie, że całkiem dobrze radzili sobie w defensywie Madera i Juszkiewicz. Będę miał teraz ból głowy i wcale nie jest powiedziane, że np. Sebastian w meczu z Sandecją usiądzie na ławce rezerwowych. Fajnie się gra przy światłach i dopingu. Wolę to zdecydowanie, niż walkę wczesnym popołudniem przy pustawych trybunach. Jedziemy dalej, jesteśmy liderem, oby tak zostało.

Mistrzowski manewr kierowcy
Widzewiacy już od soboty przebywali w pobliżu Bielska-Białej i na stadion dotarli niecałe dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Czekała na nich jednak niezbyt miła niespodzianka. Gospodarze skierowali bowiem łódzki autokar przez bardzo ciasną bramę, przed którą na dodatek stał nieprawidłowo zaparkowany samochód. Na szczęście zimną krwią i sporym kunsztem wykazał się kierowca, sympatyczny pan Leszek, który zdołał bezpiecznie wjechać na stadion. Jesteśmy przekonani, iż spokojnie poradziłby sobie w roli instruktora w każdym ośrodku nauki jazdy w Polsce.

Aż czterech byłych
W zespole Podbeskidzia Bialsko-Biała sympatycy Widzewa szczególnie dobrze znają aż czterech zawodników. Łukasz Matusiak, Jarosław Białek, Damian Świerblewski oraz Bartłomiej Konieczny ze zmiennym szczęściem występowali kiedyś w drużynie z al. Piłsudskiego. Tym razem mecz w wyjściowym składzie rozpoczęli Matusiak i Białek.

Stadion w przebudowie
Obiekt Podbeskidzia, jak sporo stadionów w naszym kraju, jest w trakcie gruntownej przebudowy. Teraz kibice zasiadają na dwóch trybunach. Tam, gdzie wcześniej znajdował się sektor przeznaczony dla fanów gości, jest obecnie... piasek. Z tego właśnie względu wczorajszego meczu nie oglądała zorganizowana grupa kibiców Widzewa. A mówiąc ściślej, pojawili się w Bielsku-Białej, jednak nie wpuszczono ich na stadion (przebywali za płotem). Chwilami ich doping był nawet słyszalny.
W minionym sezonie Widzew dwukrotnie rywalizował z Podbeskidziem i oba spotkania zakończyły się zwycięstwem łodzian – odpowiednio 1:0 i 3:0. Szczególne było to pierwsze starcie, rozgrywano je bowiem w anormalnych warunkach atmosferycznych, na zupełnie zalanym wodą boisku. Wówczas zdobywcą jedynego gola był Marcin Robak.
Bilans spotkań Podbeskidzia i Widzewa jest korzystny dla łodzian. Wczoraj zespoły rywalizowały po raz siódmy i drużyna z Bielska-Białej nigdy nie zainkasowała kompletu punktów (pięciokrotnie triumfował Widzew, padły dwa remisy).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto