Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójcza miłość społeczna

goral2011
goral2011
Zabójcza miłość społeczna
Zabójcza miłość społeczna KateKrav/sxc.hu
W grupach społecznych nie radzących sobie z własnymi problemami lub ukrywającymi własne grubsze grzeszki chęć znalezienia kozła ofiarnego i wykonania na nim linczu jest przeogromna.

Kochali się. Ona i on… Teściowie i sąsiedzi. Wszystko było w porządku. Niby każdy był zadowolony, bo na niby widział to, co na niby chciał widzieć. Życie na niby zastąpiło prawdę. Wszystko było takie ułożone, jednostronnie poprawnie cudowne. Aż tu nagle… prospołeczna bańka mydlana pękła. Zaczęła przemawiać prawda…
Na początku w imię lokalnej poprawności prawda musiała kłamać. I nie miało tu znaczenia czy chciała kłamać czy też nie chciała. Wypracowany model ‘’szczęśliwej rodzinki’’ miał zbyt dużą siłę oddziaływania, żeby można było postąpić inaczej. Na od dawna wypłukiwany samodzielny rozum nie można było liczyć. Grały emocje. I grali ci, którzy w nich zawodowo brylują. Było tylko kwestią czasu to kiedy prawda odzyska swoją godność. Ciekawą resztę artykułu niechaj ‘’dopiszą’’ eksperci i osoby zawodowo z tematem związane, których poniżej cytuję.
Tomasz R.
 
 
Jest takie afrykańskie powiedzenie, po polsku brzmiałoby: ‘’Aby wychować dziecko potrzebna jest cała wioska’’. Powstają książki, prace naukowe na temat wychowywania dzieci, ale nikt chyba nigdy nie powiedział na ten temat niczego mądrzejszego. Ta ‘’wioska’’ to umowny termin na określenie nas, ludzi dookoła, którzy czujemy, że to dziecko biegające w pobliżu na podwórku też w jakimś sensie do nas należy. Tyle że dzisiaj większość dzieci wychowuje się już w zupełnie inny sposób. Nawet szkoła, przedszkole zdają się mówić: ‘’To nie nasze dziecko’’. Wydaje się, jakby ta dziewczyna żyła na bezludnej wyspie. Ale przecież tysiące wpisów w internecie, komentarzy, reakcji. Więc to nie była żadna bezludna wyspa, tylko wyspa obcego plemienia, które teraz szykuje się na lincz, bo ktoś próbuje zepsuć jego wizerunek. (…) Mit idealnej kobiety, matki, to dla mnie bardzo ważny element publicznego linczu na Katarzynie W. (…) Ważne jest słabe poczucie wartości, kompleksy, brak dumy z bycia sobą, które charakteryzują nasze społeczeństwo. To poszukiwanie winnych za pomocą ukrytych wyjaśnień, jakichś szumów, smrodów, dodatkowych znaczeń. To jakiś muskuł szybkiego pogardzania, nieufności, która rodzi potępienie. Ten muskuł mamy świetnie wyćwiczony.
Psychoterapeutka Ewa Woydyłło-Osiatyńska  (źródło: Tygodnik Powszechny 8-19 lutego 2012, s. 8-9 Przemysław Wilczyński - Muskuł Pogardy)
 
Liczba dzieciobójstw w Polsce wynosi około 40 rocznie. Badania Profesor Krystyny Marzec-Holki (zajmuje się problematyką pracy socjalnej i polityki społecznej) i Małgorzaty Pomarańskiej-Bieleckiej (prawnik politolog) wykazują, że powodami zabójstw dzieci są niezmiennie od wielu lat (tak było również w okresie międzywojennym i w latach 70-tych) przyczyny społeczne. Zabójczynie – zdaniem Marzec-Holki – są kobietami żyjącymi w biedzie, bez własnego mieszkania, uzależnionymi finansowo od innych osób, bojącymi się reakcji rodziny i otoczenia na urodzenie pozamałżeńskiego lub kolejnego dziecka, a co za tym idzie – pogorszenia i tak niełatwych warunków życia. Często pozostają one w związkach konkubenckich. Z badań przeprowadzonych w USA – stwierdza Gabriela Kühn (specjalistka w zakresie praw dziecka z Fundacji Dzieci Niczyje) – wynika, że ryzyko śmierci dzieci w rodzinach konkubenckich jest wyższe o 25-30 proc. niż w małżeńskich i aż o 68 proc., gdy noworodek lub starsze jest dzieckiem samotnego rodzica. (…) We Wrocławiu (kiedy jeszcze zbierano pieniądze dla kogoś, kto by naprowadził na ślad Magdy) 21-letni mężczyzna uderzył w twarz synka swej konkubiny, bo dziecko nie umiało samo włożyć piżamki, a on chciał spokojnie obejrzeć mecz. A potem, na dokładkę, rozgniótł mu obcasem na podłodze jąderka. W Elblągu w przeraźliwie zimnym mieszkaniu 7-miesięczna dziewczynka leżała od rana, a był już wieczór, ani razu nie nakarmiona, w niezmienionej, zasikanej pieluszce. Konkubent miał to gdzieś. Pijanej matce plątały się ręce i nogi. W mieszkaniu w Ornecie w Warmińsko-Mazurskiem było jeszcze zimniej. Na szybach szron. Rodzice też pijani. Trzyletnia dziewczynka odmroziła sobie dłonie i stopy. Mały chłopak spalił się żywcem, pozostawiony sam w mieszkaniu. Coś się zapaliło od płyty. Pewnie coś na niej dla zabawy położył. Rodzice byli trzeźwi. Właśnie obrządzali bydło. (…) Jedną z głównych przyczyn śmierci małych dzieci są zaniedbania nie tylko polegające na zostawieniu dziecka bez pomocy po urodzeniu (dzieciobójstwo bierne), jak i te późniejsze, połączone często z przemocą. (…) Po wprowadzeniu zakazu aborcji liczba dzieciobójstw spadła, wzrosła natomiast liczba porzuceń. W 2000 r. było ich 71, w 2009 r. 106. Co roku kilka z nich kończyło się śmiercią dziecka. Wzrosła też liczba dzieci pozostawionych w szpitalach. Co roku matki zostawiają w nich 700 noworodków. Doniesienia o śmierci dzieci z ręki nagłaśniane prze media, budzą grozę, stwarzając poczucie, że jest ich coraz więcej, skoro się powtarzają, choć przecież w czasie Magdowych dni urodziły się też setki dzieci, które będą trzymane w ciepłych mieszkaniach, pilnowane, leczone, zabawiane, uwielbiane. Z kilkoma strasznymi wyjątkami co jakiś czas. Lecz tych wyjątków jest coraz mniej. I w Polsce, i w krajach unijnych. Mimo wszystko ubywa u nas skrajnej biedy, a im większy dochód narodowy, tym – jak wykazują znawcy przedmiotu – mniej zabójstw dzieci. Po wojnie za ten czyn skazywano około 80 kobiet rocznie. Obecnie skazuje się kilkanaście i tylko kilka bez zawieszenia kary. Mniej jest także ofiar wynikłych z przemocy domowej. Jak podaje policja, obecnie rejestruje się o 4 tys. mniej przypadków wśród najmłodszych dzieci i o ponad 1500 wśród starszych w porównaniu z danymi sprzed trzech lat. Liczba takich zabójstw w Szwecji znacząco się zmniejszyła po wprowadzeniu zakazu bicia dzieci. Ważna jest bowiem społeczna wrażliwość na krzywdę dzieci – i tę codzienną, uznawaną za błahą, i skrajną, tragiczną. W Polsce ta wrażliwość jest coraz większa.
Źródło: Polityka 22-28.02.2012, s. 87-89 Barbara Pietkiewicz – Milczenie dzieci
 
W Gorzowie policja pojechała pod adres, który telefonicznie wskazał 11-letni chłopiec. Drzwi otworzyła pijana matka. Miała przeszło trzy promile ! Ojciec też był odurzony alkoholem. Wydmuchał dwa promile. (…) Nadkomisarz Anna Księżak-Nowak z wydziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim mówi, że telefony dzieci z prośbą o pomoc nie należą do rzadkości. To efekt pogadanek policjantów na ten temat w szkołach. Każdy taki sygnał jest badany.
Źródło: Gazeta Lubuska 25/26.02.12, s. 3 Małgorzata Ziętek – Zabierzcie nas stąd !
 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto