Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo przy Spokojnej. Nie chcą jej na wolności

Grzegorz Drążek
Grzegorz Drążek
Iwona O. została zatrzymana następnego dnia po tragicznych wydarzeniach w mieszkaniu przy ulicy Spokojnej. Sąd zdecydował o jej tymczasowym aresztowaniu. Kobieta trafiła na oddział psychiatryczny Aresztu Śledczego w Szczecinie.
Iwona O. została zatrzymana następnego dnia po tragicznych wydarzeniach w mieszkaniu przy ulicy Spokojnej. Sąd zdecydował o jej tymczasowym aresztowaniu. Kobieta trafiła na oddział psychiatryczny Aresztu Śledczego w Szczecinie. grzegorz drążek
Rok po zabójstwie 9-letniej Ali i ciężkim ranieniu jej 3,5-letniej siostry nie ma aktu oskarżenia. Tymczasem kilku specjalistów uznało, że podejrzana Iwona O. nie wymaga już leczenia w zakładzie zamkniętym.

W sobotę minie dokładnie rok od tragicznych zdarzeń w kilkurodzinnym bloku przy ulicy Spokojnej w Stargardzie. 18 maja 2012 roku w mieszkaniu na parterze zamordowana została 9-letnia Ala, a jej 3,5-letnia siostra Ola doznała bardzo ciężkich obrażeń. Obie dziewczynki kłuto i cięto nożem. Jak wykazało śledztwo, starsza z sióstr zginęła około godziny 14. Młodsza ucierpiała trzy godziny później. Krótko potem do mieszkania weszli sąsiedzi, którzy poczuli ulatniający się gaz.- Sąsiad zobaczył, że Ola rusza główką, szybko została wezwana pomoc - wspomina wydarzenia sprzed roku pani Anna, babcia dziewczynek, która mieszkała z nimi oraz ich matką, a swoją córką Iwoną O.Pani Anna wszystko pamięta z tych tragicznych chwil. Często te myśli do niej powracają. Około godziny 17 wróciła do domu. Najpierw chwilę pobyła na podwórku, w pobliżu bloku.- Ona musiała zauważyć, że przyszłam i zaraz wejdę do mieszkania - mówi pani Anna o matce dziewczynek. - To wtedy musiała zaatakować Olę i odkręcić gaz. Wybiegła z domu i uciekła przez park. Sąsiedzi pierwsi ruszyli na ratunek, zakręcili gaz. Całe szczęście, bo jeszcze blok by wysadziło w powietrze.Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon 9-latki. Młodsza dziewczynka żyła, ale miała bardzo poważne obrażenia. Jej ciało zostało mocno okaleczone. Sprawca ciął nożem gdzie popadnie. Ola trafiła do szpitala w Szczecinie. Przez trzy miesiące walczono o jej życie. To były bardzo długie trzy miesiące. Lekarze dawali nadzieję, ale podkreślali, że sytuacja jest bardzo trudna. Dziewczynka, choć malutka, była silna. Kolejne operacje i zabiegi przynosiły poprawę. Ola dzielnie walczyła o życie. I razem z lekarzami wygrała tę walkę. Po tych długich trzech miesiącach z każdym kolejnym dniem jej stan się poprawiał. Dziewczynka nie wróciła do mieszkania w Stargardzie. Trafiła pod opiekę ojca, który wcześniej rozstał się z Iwoną O. Kobieta była w przeszłości związana z kilkoma mężczyznami, ale przed tragicznymi wydarzeniami była matką samotnie wychowującą córki. Miała wsparcie pomocy społecznej, dostawała alimenty. Ola mieszka teraz w innej części kraju.- Jestem w kontakcie z ojcem Oli - mówi pani Anna, babcia dziewczynki. - Wnuczka jest zdrowa, rośnie, czuje się dobrze. Od tamtego czasu dwa razy była w sanatorium. Jestem taka szczęśliwa, że żyje, że jest z nią dobrze. Niedawno skończyła cztery latka. Nie wspomina tamtych tragicznych zdarzeń. Nie mówi o matce, o siostrze też nie.Bliscy dziewczynki przypominają sobie jednak, jak jeszcze w szpitalu Ola pokazywała na swój okaleczony brzuszek i mówiła znamienne słowa.- Pokazywała na niego i mówiła "mama, mama" - opowiada pani Anna.Babcia nie ma wątpliwości, kto jest sprawcą tragedii. Jest przekonana o tym, kto zamordował jedną jej wnuczkę, a drugą ciężko ranił.- To Iwona zrobiła, nie mogła sobie poradzić z pociągiem do hazardu, długami i tak to się skończyło - uważa pani Anna. - Mieszkałam z nią pod jednym dachem, a nie zauważyłam tego. Nie mogę się z tym pogodzić. A jak później się dowiedziałam, ona jak tylko miała chwilę wolnego w pracy, to zaraz biegła grać na automatach.Iwona O. ma teraz 46 lat. Przed tragicznymi wydarzeniami pracowała jako sprzątaczka. Wychodziła z domu rano i wracała wczesnym popołudniem. Bliscy zamordowanej dziewczynki wiele razy od tamtego czasu zastanawiali się nad tym, co bezpośrednio doprowadziło do tragedii. Nie mają wątpliwości, że poszło o pieniądze.- Ala niespełna dwa tygodnie przed tym strasznym zdarzeniem przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej - wspomina prababcia dziewczynki. - To była taka miła dziewczynka, dobrze się uczyła. Przychodziła do nas, uśmiechnięta, zadowolona. Na komunię dostała takie serduszko, w którym trzymała pieniądze. Tamtego dnia to serduszko było puste.- Powinno być dwa tysiące złotych, tyle Ala dostała w komunijnych prezentach - dodaje pani Anna. - Dziewczynka najprawdopodobniej zapytała matkę o te pieniądze, chciała coś sobie kupić. A Iwona je zabrała i straciła na grach. Nie tylko te pieniądze, ale i drugie tyle z wypłaty i alimentów. W tamtym tragicznym dniu, o godzinie 10.30, pożyczała 150 złotych. Czyli już wtedy nic jej z tamtych pieniędzy nie zostało.Bliscy Ali sami sobie dopowiedzieli dalszy ciąg zdarzeń w mieszkaniu przy ulicy Spokojnej.- Dziewczynka pewnie poprosiła o swoje pieniądze, matka ich nie miała, wpadła w furię, chwyciła za nóż... - mówią.Matkę dziewczynek zatrzymano 19 maja rano w pociągu na bocznicy kolejowej w Stargardzie, niedaleko domu. Miała pocięte nadgarstki i brzuch. Prawdopodobnie próbowała popełnić samobójstwo. Śledczy nie mają wątpliwości, co do jej winy. Kobieta usłyszała zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Iwony O. Do dzisiaj prokuratura nie sporządziła aktu oskarżenia. Podejrzanej nie można było przesłuchać. Kobieta przebywa na oddziale psychiatrycznym Aresztu Śledczego w Szczecinie.- Wnioski dowodowe zostały zebrane, pozostaje kwestia przesłuchania tej pani - mówi prokurator Adam Szurek, szef Prokuratury Rejonowej w Stargardzie. - Prokuratura wystąpiła o przedłużenie śledztwa ponad rok.Prokuratorzy liczą, że w połowie tego roku uda się zakończyć postępowanie. Tymczasem matka podejrzanej i inni z jej rodziny obawiają się o siebie i Olę. Obawy wzrosły jak dotarły do nich opinie specjalistów dotyczące stanu zdrowia Iwony O.- Są dwie odmienne opinie - mówi rodzina podejrzanej. - W jednej zaznaczono, że wymaga ona dalszego leczenia w oddziale psychiatrycznym, a druga mówi, że już nie i że wystarczy leczenie ambulatoryjne.Ta druga opinia, z kwietnia tego roku, mocno zaniepokoiła osoby z rodziny Iwony O.- Nie możemy uwierzyć, że tak stwierdzono - mówią. - Przecież ta kobieta jest zagrożeniem. Ona będzie chciała zrobić krzywdę Oli i nam.Są one tego pewne, tym bardziej, że dotarł do nich list od podejrzanej.- Nie wiemy jak go przesłała, ktoś musiał jej w tym pomóc - mówią. - Napisała, że nie podaruje babci tego, że oddała wnuczkę jej ojcu. Groziła też innym z naszej rodziny. Ktoś taki nie może być na wolności.Wśród różnych dokumentów zebranych w czasie śledztwa jest też opinia biegłych, która mówi o tym, że Iwona O. w chwili popełnienia zbrodni była niepoczytalna. Kobieta na razie nie ma szans wyjść na wolność. W środę w Sądzie Apelacyjnym w Szczecinie odbyło się posiedzenie, podczas którego zapadła decyzja o przedłużeniu jej tymczasowego aresztowania do 19 sierpnia 2013 roku. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto