Podobno od dzisiaj obowiązują zaostrzone przepisy związane z epidemią koronawirusa. Podobno nie możemy wychodzić z domu - chyba, że do pracy, na krótki spacer (jedynie z najbliższą rodziną) czy do sklepu lub apteki. Podobno, jeśli nie zastosujemy się do słów ministra i premiera w sprawie ograniczeń możemy zapłacić do pięciu tysięcy złotych kary.
Z tym, że na razie to tylko przypuszczenia, słowa urzędników nie poparte żadnymi dokumentami. Minister Szumowski na konferencji prasowej mówił o tym, że na podstawie rozporządzenia wprowadza szereg ograniczeń dla życia wszystkich mieszkańców naszego kraju. Problem w tym, że do tej pory w Dzienniku Ustaw nie ma żadnego dokumentu potwierdzającego te słowa. A przypomnimy, że na konferencji usłyszeliśmy, że przepisy wchodzą w życie "od zaraz".
- Raport: 1216 nowych przypadków koronawirusa na Mazowszu
- "Wszyscy, którzy spotkają się z koronawirusem, łapią go"
- Koronawirus sparaliżował życie Warszawy. Odwołane koncerty, biegi, spektakle i targi. To zmieniło się do tej pory
- Kwarantanna domowa - co wolno, a czego nie wolno? Jak zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa?
Podstawą prawną do wprowadzenia tak rygorystycznych przepisów jest ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. „o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.” Czytamy w niej, że minister w drodze rozporządzenia może ustanowić „czasowe ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się”. Ale może też nakazać udostępnienie lokali, środków transportu czy czasowo ograniczyć funkcjonowanie zakładów pracy.
Co więcej, minister też człowiek i może się pomylić. Może niektóre z zapowiadanych ograniczeń obowiązywać będą w zupełnie innej formie. Albo są nowe, o których do tej pory nie usłyszeliśmy. I tak, prawdopodobnie późnym popołudniem czy wieczorem w Dzienniku Ustaw pojawi się określony dokument. Dopiero wtedy, po publikacji, zacznie obowiązywać. Miejmy nadzieję, że dokładnie w takiej formie jak zapowiadał minister. Szkoda, że dokument nie pojawił się od razu, a minister nie odczytał wszystkich przepisów. Zapewne byłoby wtedy mniej znaków zapytania. Pamiętajmy, że o procedury dotyczące np. mszy czy pogrzebów dopytali dopiero dziennikarze w części z pytaniami. Ale zapewne nie zadali innych ważnych pytań, bo całości dokumentu po prostu nie widzieli.
W czasach pandemii koronawirusa wszyscy apelują o spokój. Nie chodzi tutaj o to, by podgrzewać - i tak gorącą - atmosferę, a o szacunek dla społeczeństwa, które potrzebuje rzetelnych informacji. Warto, by rząd następnym razem, gdy komunikuje o sporych zmianach dotykających wszystkich z dnia na dzień (albo z godziny na godzinę) był lepiej przygotowany i pokazał wszystkie obostrzenia, których każdy z nas powinien przestrzegać.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?