Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakochany od dziesięciu lat

Alicja Skowrońska
Alicja Skowrońska
Pani Elżbieta Chanas-Pawlak, kierownik wypożyczalni głównej WiMBP, starszy kustosz.
Pani Elżbieta Chanas-Pawlak, kierownik wypożyczalni głównej WiMBP, starszy kustosz. Alicja Skowrońska
Miłość od pierwszego... Nie, nie spojrzenia. Od pierwszego przekroczenia drzwi. Miłość jedna z większych. Miłość do książek. Miłość zapłonęła dokładnie dziesięć lat temu, 16 października. Miłość trwa do dnia dzisiejszego.

Do jubileuszu szykował się od kilkunastu dni. Obserwowałam. Pójdzie z torcikiem? Już sobie wyobrażałam. Przejęty i zdenerwowany. Jeszcze palcem zgarnia krem i sprawdza czy na pewno dobry. Jak dobre dla niego to i będzie smakowało tym, którym ma podarować. Ale torcik mógłby być zbyt smakowity. Niewiele z niego by zostało. Nie, nie torcik.
Kwiatek? O tak. Piękny, delikatny. Prezent wprawdzie chwilowy, ale w sam raz. Tylko, że on nieco roztargniony. Już widziałam jak się potyka o swój długi szalik. I piękny kwiatek utaplany w błocku...
Tak mu wmawiałam co się może przydarzyć, że odrzucał pomysł za pomysłem. Aż się przejęłam jego przejmowaniem. To z czym w końcu pójdzie na ten jubileusz?
Zameldował się 14 października, w czwartek. O godzinie 14.00.Zażyczył sobie wypożyczenia informatora o Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej. Ale na tym się nie skończyło. Poprosił jeszcze panią bibliotekarkę o przeczytanie tytułu. Pani zaczęła wątpić... Odpowiedziała krótko, że to jest informator.Jeszcze raz się zapytał. Pani bibliotekarka (coraz bardziej niepewna) wyjaśniła, że to jest informator dotyczący biblioteki. Z rozszerzeniem i naciskiem – Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Dopiero w tym momencie powiedział, że właśnie z tej okazji przychodzi. Przyszedł, żeby złożyć podziękowania dla całej biblioteki.I sięgnął po kartkę. Oniemiałam... Kartka z zeszytu (w kratkę, z marginesem). Od strony wyrywanej trochę postrzępiona. Ale na niej spisane słowa gorące i szczere. Jakbym słyszała słowa poety:
Składam serdeczne podziękowania wszystkim Bibliotekarkom, Bibliotekarzom i Pracownikom WiMBP im. C. Norwida w Zielonej Górze, że zamiast zniechęcić mnie do książek, biblioteka mnie w nich rozkochała.Dziękuję za to, że przez te dziesięć lat pozwalała mi odkrywać coraz to nowe i interesujące swoje zakamarki.Dziękuję, że mogłem i nadal mogę korzystać z wiedzy jaką mi oferuje, a ponadto spędzać całe dnie na nauce, na pisaniu i na czytaniu w czytelni.
Równo dziesięć lat minie w niedzielę, jak z moją klasą i moim polonistą wyruszyłem – wtedy w daleką wyprawę – do biblioteki i jak stałem się jej czytelnikiem.
Z wyrazami wdzięcznościJubilat czytelnik
Podpis czytelny i nieczytelny (zamaszysty)
Prezentuję zdjęcia przeto i osoba jest od początku zidentyfikowana. Gdybym miała jednak sama nie być przy tym, gdybym miała tylko materiał tekstowy, nie miałabym wahań o kogo chodzi.
Taka osoba może być tylko jedna. To Krzysztof Olszak, czyli MM-kowicz KOlszak. Szalenie się cieszę, że go poznałam. Czasami przy mnie nie nadąża, ale w kilku tematach pracujemy na tych samych częstotliwościach. Przede wszystkim książki.
Jak tylko jakoś się zgadaliśmy, a jemu się wyrwało z dziesięcioleciem korzystania ze zbiorów książnicy, nie odpuściłam.- Dlaczego dopiero w wieku 15 lat się zapisałeś?- Bo wówczas była wielka wyprawa do miasta, klasowa wycieczka do biblioteki.- Kiedy się zapisałeś?- Właśnie wówczas, podczas wycieczki.- Pierwszy wypożyczony tytuł?- Jak byłem na studiach, coś związanego ze studiami.
No, nie!!! Nie dość, że tak późno to jeszcze kilka lat przerwy! Cały Krzysztof!Miałam piękny zamysł na przeprowadzenie wywiadu, ale po czymś takim? Po kartce wyrwanej z zeszytu? Przypominam – w kratkę, z marginesem. Dobrze, że nie w trzy linie. On byłby do tego zdolny.
Jednak nie odpuszczałam. Dopiero się zrobił dla mnie temat! Wręcz zmusiłam Krzysztofa – pod telefonem, w gotowości mailowej i obowiązkowe stawianie się o godzinie 16.00 nie do domu, ale pod miejscem mojej pracy. Musiałam z niego ,,wycisnąć" coś więcej.
I to już opowieść Krzysztofa o książkach, którą złożyłam w całość. Jak go przycisnęłam, precyzją mnie zaskoczył. I wcale nie było przerwy kilkuletniej przerwy. To tylko jego roztarnienie, z którym tak mu do twarzy...
01.10.2001 dokładnie o godzinie 16:40:01 zostałem zapisany, tj. wpisany do systemu. Natomiast kartę wydano mi 16.10.2001 i ten dzień uznaję za dzień, w którym stałem się czytelnikiem.
Pierwszy wypożyczony tytuł ,,Spotkanie z fizyką współczesną" - N. da C. Andrade. 31 maja rok później (tj. w 2002 roku). Drugą książką była ,,Mitologia" J. Parandowskiego z 7 października 2002 r. W 2004 r. dominował B. Prus ,,Wybór publicystyki". Był jeszcze T. Borowski i jego ,,Pożegnanie z Marią". Od 2005 roku dominowała tematyka historyczna np. J. Huizinga i jego ,,Jesień średniowiecza" (doskonała! – dop. A.S.), a potem to układało się już rozmaicie i tak upłynęło dziesięć lat. Wypożyczałem ,,Tango" S. Mrożka, eseje A. Camusa, ,,Tam już nie ma żadnej rzeki" H. Krall.
W czasach szkolnych z biblioteki Norwida korzystałem sporadycznie, rzadko, bo częściej korzystałem z biblioteki szkolnej czy uniwersyteckiej. Dopiero na studiach nagle sobie przypomniałem: ty, przecież jesteś w Norwidzie. Im jestem starszym czytelnikiem, tym więcej korzystam z usług biblioteki, która zamiast mnie zniechęcić, to mnie rozkochała w książkach. Ot, taka to biblioteka, nasza, zielonogórska i wojewódzka. Jestem w komfortowej sytuacji, bo zamiennie korzystam ze zbiorów tak uniwersyteckiej, jak i wojewódzkiej (jak jedna nie ma tej książki, to ma ją druga i na odwrót). Jest to bardzo komfortowe i bardzo się cieszę, że gdy powstanie wreszcie biblioteka uniwersytecka (w nowym wydaniu), to będą (mam nadzieję) mogli się do niej zapisać ludzie spoza środowiska akademickiego. Ponadto korzystam z bogatych zbiorów Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej (która obchodzi swój jubileusz 60-lecia w tym roku, to było 12 października).
Wypożyczyłem ponad setkę książek z różnych dziedzin, najwięcej z historii, kultury, filozofii, pedagogiki, poezji, fizyki czy prozy powojennej. Z podobną liczbą (głównie encyklopedie i słowniki) miałem do czynienia w czytelni (na miejscu).
W bibliotece jeszcze raz mnie zaskoczył. Po pięknych życzeniach coś jeszcze wyciągnął. Oczywiście, że oniemiałam. Nie tylko ja. Podarował, w ramach podziękowań skromne, symboliczne, malutkie... ciasto jagodowe.Które osobiście bardzo lubi. Gdyby to nie był podarunek, sam by zjadł.
I jak nie lubić Krzysztofa?! Za życzenia, za malutkie ciasto, ale przede wszystkim za pamięć. Jego jubileusz, a jakie miłe dla bibliotekarzy zachowanie?
Kiedy przed dziesięciu laty nauczyciel języka polskiego z Gimnazjum Nr 1 zaprowadził klasę na wycieczkę do biblioteki, popełnił zapewne jedną z najbardziej doniosłych rzeczy w swojej pracy zawodowej. Mały Krzysztof po raz pierwszy przekroczył drzwi biblioteki, a ona od razu zyskała czytelnika. I to jakiego?!
Są jubileusze wielkie i dostojne. Są także inne, osobiste. Takie jak Krzysztofa Olszaka. Czy mniej godne? Na pewno nie.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto