Żłobek miejski, który działa w budynkach na osiedlu Zachód i przy ulicy Krasińskiego w Stargardzie, dysponuje miejscami dla 156 dzieci. Przyjęto 160 maluchów. Chętnych było więcej. Część rodziców musi szukać opieki dla swoich pociech na własną rękę.
– O przyjęcie do naszego żłobka od 1 września starało się 198 stargardzkich rodzin – informuje Irena Łukaszewicz, dyrektor Żłobka Miejskiego w Stargardzie. – To o kilka dzieci mniej niż w latach poprzednich. Nie mogliśmy przyjąć 38 dzieci ze względu na brak miejsc.
W grupie 160 przyjętych, 31 dzieci jest w wieku do pierwszego roku życia. Wszystkie trafią do grupy niemowlęcej, która działa na os. Zachód. Tam w budynku żłobka jest odremontowana niedawno kuchnia mleczna, bawialnia i sypialnia. W budynku przy ul. Krasińskiego są przyjmowane dzieci nieco starsze. Nie wszyscy rodzice szukają dla dzieci miejsca w żłobku.
– Ja nie będę się nawet starać o miejsce w żłobku – mówi pani Joanna ze Stargardu, która miesiąc temu urodziła dziecko. – Teraz jestem na urlopie macierzyńskim, a potem przejdę na wychowawczy. Chcę być z moim dzieckiem jak najdłużej.
Nie wszystkie jednak młode mamy na to stać. Część jest zmuszona iść do pracy.
– Z doświadczenia mogę powiedzieć, że miejsca do września mogą się jeszcze znaleźć – mówi Irena Łukaszewicz. – Zdarza się, że przyjęte dziecko ostatecznie nie jest w żłobku. Bywa, że na opiekę nad maluchem decyduje się babcia. Czasem same mamy rezygnują z pracy i zostają z dziećmi.
W przypadku zwolnienia się miejsc w żłobku, pierwszeństwo będą mieli ci rodzice, którzy w tegorocznym naborze byli zmuszeni odejść z kwitkiem.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?