Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamiast ogródków jest wielkie jezioro

Redakcja
Redakcja
Działkowicze zamierzają pozwać do sądu wodociągi. Oskarżają firmę, że ich zalała.

- Już nie czekamy na cud. Działamy. Wraz z dwoma prawnikami szykujemy pozew przeciwko Przedsiębiorstwu Wodociągów i Kanalizacji. Ktoś musi odpowiedzieć za nasze szkody - mówi Wiesława Krenz, szefowa zalanego ogrodu Leśnik.Pod wodą (dosłownie) jest 50 działek. Kolejnych 20 - zamienionych w grzęzawiska - jest poza zasięgiem działkowców (choć nie wszystkie utonęły). - Ludzie stracili zbiory, nasadzenia, pewnie zniszczone są już altany. Przecież taki stan rzeczy nie trwa miesiąc, ale już od listopada! - dodaje Krenz.Dlaczego wini za stojącą wodę właśnie wodociągi? Jej zdaniem jezioro na ogrodach urosło dokładnie wtedy, gdy PWiK zaczęło remont pobliskiej stacji uzdatniania wody i zmniejszyło pobór z ujęcia obok. Wtedy zaczęły rosnąć wody gruntowe, przez co w końcu ogrody zamieniły się w staw. I nie jest to tylko spiskowa teoria Wiesławy Kranz oraz zdenerwowanych działkowiczów.Dokładnie w ten sposób tłumaczy zaistniałą sytuację magistrat. Dodatkowo prezydent Tadeusz Jędrzejczak w odpowiedzi na interpelacje w sprawie działek (interweniowało kilku radnych) dodaje: - Lokalizacja ogrodów jest niekorzystna ze względu na wysoki poziom wód gruntowych.Jest jeszcze jedno ważne zdanie: miasto sugeruje wprost, że ogrody w obecnym kształcie i położeniu... nie powinny tam (czyli w dole ul. Okrzei) istnieć. Wiesława Krenz jest zaskoczona. - Ponad pół wieku są tu działki i do tej pory nie było zalewania. Więc może jednak nie wina w lokalizacji?!Szef wodociągów Bogusław Andrzejczak od nas dowiedział się w środę o sądowych krokach działkowców. - Rozumiem ich zdenerwowanie, ale nie my jesteśmy winni. PWiK nie zajmuje się regulowaniem poziomu wody. Mamy prawo, a czasami obowiązek wstrzymywać czy zmniejszać pobór wody z ujęcia. Poza tym teraz trwa rozruch, pobieramy wody więcej niż kiedykolwiek i jakoś lustro na działkach się nie obniża. Jesteśmy gotowi rozstrzygnąć ten spór przed sądem - powiedział nam.Czego zamierzają domagać się działkowcy? Wstępnie odszkodowań za nasadzenia i zniszczenia. O kwotach za wcześnie jest rozmawiać. - To i tak będą tylko pieniądze, a dla wielu z nas działka jest całym życiem. Po takim zalaniu rekultywacja potrwa lata. Trzy, może nawet cztery - wzdycha Wiesława Krenz.Zdradza, że miała we wtorek telefon z magistratu. Urzędnicy zastanawiają się, czy może sytuacji nie rozwiązałby porządny rów, który odprowadziłby stojącą wodę do kanalizacji burzowej.Ale to pieśń przyszłości. Za to ten rok działkowcy z Leśnika mają już zmarnowany. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto