Pandemia koronawirusa zrujnowała wiele małych biznesów. Jedną z ofiar kryzysu jest Adam Rojewski, który od 28 lat prowadzi zakład szklarski. Teraz jego firma znalazła się w podbramkowej sytuacji i ze względu na brak klientów walczy o przetrwanie. Produkcja luster na zamówienie oraz renowacja starych, to nie tylko praca, ale także wielka pasja.
Zobacz zdjęcia z pracowni pana Adama:
„Tworzę lustra pod bacznym okiem pana Zbyszka”
Mentorem i nauczycielem pana Adama jest Zbigniew Wiernicki, który przekazał mu unikatową obecnie wiedzę dotyczącą techniki podlewu zwierciadeł, zdobytą jeszcze u przedwojennych mistrzów, a ugruntowaną wieloma latami własnych doświadczeń.
Pan Zbigniew zmarł w 2006 roku. Od tego czasu pan Adam kontynuuje jego ponad pięćdziesięcioletnie dzieło, będąc tym samym jednym z nielicznych specjalistów, którzy tworzą lustra techniką z drugiej połowy XIX w. - Pan Zbigniew Wiernicki, tu z tyłu wisi jego zdjęcie, cały czas pilnuje, żebym był grzeczny – opowiada nam pan Adam Rojewski. – Tworzę lustra pod bacznym okiem pana Zbyszka.
”Wyrzuciłem cały kontener luster”
Tamka 40 to wyjątkowy adres wyjątkowy dla pana Adama. To tam miał swoją małą pracownię. Z klimatem i duszą. Niestety od początku tego roku musiał przenieść się na ul. Radzymińską 50.
- Umowę miałem do 31 grudnia 2020 roku. Zwróciłem się do spółdzielni, od której wynajmowałem lokal, o przedłużenie. Stwierdzono, że nie można już tego zrobić jak kiedyś, z automatu. Pracowałem tam od 1993 roku – mówi ze smutkiem pan Adam. – W tym roku powiedzieli, ze nie przedłużą i musi być przetarg. Jak się okazało, był inny chętny na ten lokal. Stać go było na to, żeby mnie przebić i tak się skończyło.
Nie dość, że pan Adam musiał opuścić miejsce, w którym pracował od 28 lat to jeszcze musiał wyrzucić wiele luster. Jak przyznaje, z żalem w oczach pozbywał się swoich prac, ale nie stać go było na to, żeby zamówić transport i w bezpieczny sposób przewieźć je do nowej pracowni.
- Wyrzuciłem cały kontener luster. Nie dałem rady fizycznie, a nie miałem możliwości finansowych, by wynajmować kogoś, kto mógłby to przewieźć. Z żalem w oczach trzeba było to wyrzucać. Za dużo ich było. Zostało tylko kilka. Taka malutka część. Nie miałem wyboru, po prostu – opowiada pan Adam.
Teraz przebywa w pracowni na Pradze-Północ, ale jak przyznał mi w rozmowie, to miejsce nie ma takiej "duszy" jak poprzednie. Zaśmiał się, że musi się nachodzić, bo pomieszczanie jest znacznie większe, ale także problematyczne. Przy ulewach pracowania bywa zalewana. Ale są też plusy - niższy czynsz. Pandemia spowodowała, że nie ma klientów a tym samym pracy, więc walczy o przetrwanie.
”Każde lustro jest wyjątkowe i niepowtarzalne”
Lustra, które tworzy pan Adam Rojewski są jedyne w swoim rodzaju. Wykonuje je od podstaw i na specjalne życzenie klientów. Oznacza to, że każdy z was może zamówić sobie zwierciadło w wymarzonym kształcie.
- Jak jeszcze miałem klientów to wygląda to tak, że kładłem kawał współczesnego lustra na stół, dawałem klientom market i mówiłem „rysujcie swój kształt”. Później wprowadzaliśmy drobne poprawki, ja je wycinałem i gotowe – opisuje pan Adam.
Zapytałam pana Rojewskiego o najciekawsze kształty, które wykonywał, ale jak się okazało – nie było to łatwe pytanie. Jego ukochana pracowania, ta przy Tamce 40, znajdowała się blisko ASP. W związku z tym, miał wiele niecodziennych zleceń.
- Tam nie było normalnych zleceń. Ja przez ASP jestem uodporniony, że mnie zaskoczyć jest trudno. Dlatego nie mogę przypomnieć sobie wyjątkowych, bo potrafili wymyślić niezłe cuda-wianki – wyjaśnia. – Każde lustro, które tworzę jest wyjątkowe i niepowtarzalne. Nigdy nie robię takich samych. Nawet, gdybym chciał, to nie da rady. A kształty zależą wyłącznie od fantazji klientów.
Ceny dzieł wykonywanych przez pana Adama są – moim zdaniem – niskie, jeśli weźmiemy pod uwagę pracę i serce, które w to wkłada. Nie dość, że są niepowtarzalne to tworzone od podstaw, od transparentnej szyby.
- Mało jest kolegów, którzy zajmują się tym, co ja, więc nie mam punktu odniesienia. Te moje ceny są przybliżone do sieciówek, ale tam trzeba kupić to, co jest a u mnie to, co się chce – tłumaczy. – Ja przede wszystkim mam satysfakcję, że w ogóle ktoś chce takie moje lustrze chce. Pieniądze są ważne, wiadomo, ale mnie najbardziej cieszy, że ktoś chce mieć coś ode mnie.
Dla przykładu, lustro planeta o średnicy 83 cm kosztuje 500 zł, a lustro kryształowe, o nieregularnych kształtach - 250 zł,
”Zaczyna się szanować stare lustra”
Oprócz tworzenia luster na zamówienie, pan Adam zajmuje się także renowacją starych. - Coraz bardziej zaczyna się szanować stare, niepowtarzalne lustra. Często dostaję ze śmietnika, dosłownie. Jest zniszczone, wygląda fatalnie, a potem ja wykonuję pracę i wychodzi cacuszko. I tego cacuszka nigdzie indziej nie ma, to jedyny taki egzemplarz – opowiada.
Pan Adam powoli traci nadzieję, że to wszystko jeszcze się ułoży i będzie miał na tyle pracy, by było go stać na opłacenie czynszu i rachunków. Zatem jeśli ktoś z was marzy o niepowtarzanym lustrze, bądź chciałby sprezentować przyjacielowi to zachęcam do zajrzenia na ul. Radzymińską 50.
- Jeśli szanujesz historię i ją doceniasz to przyjdź – dodaje na koniec pan Adam.
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?