Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żeby banan był bananem. Mniej absurdalnych przepisów z Brukseli? Chwilowo, ale zaraz będą nowe

Robert Kiewlicz, Jacek Klein
Banany mogą być trochę krzywe! Komisja Europejska zrewidowała część norm, jakie powinny spełniać owoce. Ale większość absurdalnych przepisów ma się dobrze. I cały czas powstają nowe.

Banany mogą być trochę krzywe! Komisja Europejska zrewidowała część norm, jakie powinny spełniać owoce. Ale większość absurdalnych przepisów ma się dobrze. I cały czas powstają nowe.

Gdyby ślimak mógł, zbeształby okrutnie unijnych urzędników. Niestety, nie może, gdyż stał się rybą, w dodatku słodkowodną, a jak wiadomo - ryby głosu nie mają. Ślimaka do podtypu kręgowców przenieśli urzędnicy Komisji Europejskiej. Pomysł trącący absurdem, ale podyktowany wymiernym interesem. Dzięki decyzji Brukseli Francja może dotować hodowlę tych mięczaków.

Z równą beztroską unijni urzędnicy "poprawiają" typologię w królestwie roślin. To oni orzekli, że marchewka jest owocem. Zmianę wymusiło lobby portugalskie, aby umożliwić rodzimym producentom sprzedaż marchewkowej konfitury w krajach Wspólnoty.

Te dwa przykłady można uznać za przejaw bardzo przyziemnych zainteresowań brukselskich ustawodawców. Ale ich ambicje sięgają znacznie wyżej. Zaledwie w ubiegłą środę w Parlamencie Europejskim 800 deputowanych z 25 krajów debatowało o tym... jak przybliżyć przestrzeń kosmiczną do Ziemi. Debata trwała kilkanaście godzin. Gdyby przyszło im do głowy uznać, że najlepszym sposobem sięgnięcia nieba jest drabina, będzie łatwiej - mniej szczebli do pokonania. Bo według nowej normy europejskiej EN131, dopuszczalna odległość pomiędzy szczeblami drabiny zwiększy się niebawem do 300 mm (13 cali). Obecnie standardowo szczeble rozstawione są co 10 cali, ponieważ odległość pomiędzy stopami a kolanami człowieka wynosi średnio 20 cali, więc można oprzeć się kolanami dwa szczeble wyżej od stóp.
- Absurdy wynikają z dążenia Unii do standaryzacji całego naszego życia, dlatego nie znikają - mówi prof. Mirosław Piotrowski, eurodeputowany PiS. - Dwa tygodnie temu tematem kilkugodzinnej debaty było siedzenie kierowcy w ciągnikach rolniczych i leśnych. Potem obradowaliśmy nad wycieraczkami w tych ciągnikach, a następnie nad lusterkami bocznymi. Mam obawy, że teraz przyjdzie czas na debatę nad siedzeniem pasażera. Pamiętam, że przez dwa i pół roku KE debatowała nad tym, jak ma być umieszczona w klatkach kura hodowlana. Stanęło na tym, że musi stać pazurami do przodu.

Ogórkowe skrzywienie

Absurd goni absurd, ale nie każdy jest oderwany od rzeczywistości. Za wieloma na pozór komicznymi dyrektywami stoją bowiem czyjeś interesy.
- I bardzo duże pieniądze - dodaje poseł Piotrowski, który od 2006 roku organizuje coroczny konkurs na największe unijne absurdy.

Norma na zakrzywienie banana poniżej 27 mm na 14 cm brzmi może głupio, lecz w uchwaleniu tego przepisu chodziło o to, by banany do Unii przywozili jedynie Francuzi ze swoich dawnych kolonii. Banan Chiguita z Ameryki Południowej jako "inaczej zakrzywiony" nie byłby po prostu bananem. Podobnie było z marchewką. Portugalia, gdzie produkuje się z niej dżem, chciała mieć możliwość dotowania producentów. Gdyby marchewka była warzywem, nie mogłaby tego robić, gdyż jest to możliwe jedynie dla przetworów z owoców.
- Dzięki mojemu konkursowi udało się chyba zawstydzić trochę urzędników unijnych - mówi poseł Piotrowski. - KE wycofała się na przykład z dyrektywy o sękach w drewnie.

Zakrzywienie bananów Bruksela też sobie odpuści. Będą mogły się "odchylać", jak będą chciały. Podobnie ogórki. Od połowy przyszłego roku ma przestać obowiązywać rozporządzenie z roku 1988, stanowiące, że ogórki kategorii ekstra i kategorii pierwszej muszą być "dobrze rozwinięte, dobrze wykształcone i praktycznie proste, o maksymalnej wysokości łuku: 10 mm na każde 10 cm długości ogórka".
- Nie wytrzymam już dłużej z tą sprawą zakrzywionych ogórków. Chcę położyć kres niekończącej się dyskusji, że UE reguluje wszystko w najmniejszych szczegółach - stwierdziła komisarz ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel.

Komisja doszła do wniosku, że tego typu regulacje stały się nadmierną ingerencją w różne dziedziny życia i są już niepotrzebne. Uchylone mają być też drobiazgowe standardy jakości dla 26 owoców i warzyw, m.in. śliwek, wiśni, melonów, arbuzów, ogórków, szparagów, bakłażanów, cukinii, marchwi, czosnku.

Silne lobby (Włochy, Hiszpania, Francja) nie pozwoliło jednak, by znieść je dla innych - normy na cytrusy, jabłka, kiwi, nektaryny i wiele innych zostają. Z tym ułatwieniem, że jeśli ich nie spełnią, i tak będą mogły trafić do sprzedaży z adnotacją, że są przeznaczone na przetwory.

Cztery tysiące komitetów

Skoro niektórzy zarabiają na nonsensownych normach, muszą też istnieć ci, którzy na nich biednieją. Kto? Podatnicy. Płacą wyższe ceny za wyselekcjonowane, trzymające normy produkty. No i utrzymują tych, którzy owe normy wymyślają, np. roczny koszt dwóch siedzib parlamentu i Komisji Europejskiej to ponad 300 mln euro.

Raz na miesiąc ponad 50 tirów wiezie tony zapisanych papierów z Brukseli do Strasburga i z powrotem. A dokumentów przybywa w tempie geometrycznym. Przez pierwszych 40 lat istnienia Wspólnoty wydano 10 tys. aktów prawnych. Po roku 1997, tylko przez dziewięć lat, już 12 tys. przepisów. Liczą one ponad 85 tys. stron. Sami urzędnicy i deputowani zdają się pogubieni w ferworze swojej legislacyjnej działalności.
- Na początku roku poprosiłem przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Bar-rosso o wykaz wszystkich komitetów roboczych, jakie zajmują się poszczególnymi przepisami. Najpierw nie chciał mi danych udostępnić. Jednak po małym szantażu dostaliśmy wykaz z dopiskiem, że nie wolno go udostępniać prasie. Okazało się, że funkcjonuje jakieś 4 tysiące różnych komitetów, które mają własne budżety. Istnieje na przykład komitet do spraw dobrego samopoczucia zwierząt - wyjaśnia Mirosław Piotrowski.

Wkrótce okazało się, że wykaz jest niekompletny i KE potrzebuje kolejne pół roku, aby doliczyć się wszystkich komitetów.

Ile śniegu na stoku

A ludzie zasiadający w tysiącach komitetów nie przestają wymyślać. Uwaga więc, miłośnicy białego szaleństwa. Może jeszcze nie w tym roku, ale w przyszłym, jeśli pokrywa śniegu na stoku będzie cieńsza niż 20 cm, jeżdżenie na nartach może zostać zabronione. Parlament Europejski już przyjął rezolucję w tej sprawie, tylko Komisja jeszcze wzbrania się przed jej przyjęciem. Jak długo?

Jeśli na wypad w góry wybieramy się samochodem z automatyczną skrzynią biegów, może to oznaczać dodatkowe kłopoty. Kolejnym rewelacyjnym pomysłem, jaki krąży po unijnych korytarzach, jest wymóg zdobycia odrębnego prawa jazdy do prowadzenia "automatu". Trzeba będzie też uważać, by przez pomyłkę nie kupić wersji dla muzułmanina z GPS zorientowanym na Mekkę (już poszło zapytanie o dyrektywę odnośnie produkcji takich aut), bo wtedy możemy w ogóle nie dotrzeć w góry.

Jeśli dotrzemy, a nie daj Boże - zdarzy nam się jakiś wypadek, z powodu dyrektyw unijnych możemy mieć dodatkowe kłopoty, np. okaże się, że miejscową placówkę służby zdrowia zamknięto, bo nie spełniała normy wysokości tzw. powierzchni zmywalnych. Kafelki na ścianach muszą sięgać 205 cm od podłogi.

A kiedy zechcemy o wypadku poinformować naszych znajomych i bliskich, narazimy ich na dodatkowe opłaty, gdyż według pomysłu unijnych biurokratów, odbierający połączenie telefoniczne solidarnie z dzwoniącym za nie zapłaci.

To na razie propozycja komisarz ds. telekomunikacji Viviane Reding, ale kto wie...

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto