Inaczej bywało, kiedy byłam dzieckiem i podfruwajką. Czekałam wtedy z utęsknieniem na śnieg i zimowe zabawy. Dzisiaj wystarczy, że spojrzę przez okno na skulone postacie idące pod wiatr i już mnie zimnem telepie.
Stałam się ciepłolubna, ale to chyba przychodzi z wiekiem? Dawniej minus 6 na termometrze, to był tylko chłodek, od razu sanki w garść i fruuu na Zjazd, albo w dół Woziwodzkiej! Chłopaki nie jedną śnieżną pigułę za kołnierz wrzucili i nawet kataru nie dostałam. Dzisiaj wystarczy, że ktoś na mnie kichnie i od razu łapię wirusa.
Patrzyłam dzisiaj przez okno jak dzieciaki szalały na śniegu i wspominałam niedawne czasy. Też wracałam do domu w ubraniach zamarzniętych na blachę i zaczerwieniona od mrozu jak burak. Długie ślizgawki robiliśmy na pochyłych chodnikach i zjeżdżaliśmy na piętach, bokiem, albo na kucajki. ”Wredni” dorośli klęli nas w żywy kamień i posypywali ślizgawki popiołem z pieców. Kiedyś sąsiadka wyłożyła się na takiej ślizgawce jak długa i złamała rękę. Rodzice uznali, że też do tego się przyczyniłam i za karę miałam tygodniowy areszt domowy. Karę odsiedziałam i od razu pobiegłam z całą zgrają wyślizgać następny lodowy tor:)
Kurcze, jak to niby takie same pory roku, są różnie odbierane przez panie w średnim wieku i przez dzieciarnię!
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?