Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zlikwidujmy wszystko? Bez stadionu i filharmonii... Zapraszamy na debatę!

redakcja
redakcja
Bogusław Dziekański nie zgodził się wejść do komitetu honorowego Tadeusza Jędrzejczaka w wyborach 2010 r. Teraz za to płaci?
Bogusław Dziekański nie zgodził się wejść do komitetu honorowego Tadeusza Jędrzejczaka w wyborach 2010 r. Teraz za to płaci? archiwum
Odważne decyzje czy tylko pudrowanie pryszcza – jakie zmiany czekają gorzowską kulturę? Z zalążków długo oczekiwanej strategii wyłania się na razie pomysł na... upupienie szefa Jazz Clubu.

Kilkanaście dni temu poznaliśmy zręby koncepcji, która – co podkreślała wiceprezydent Alina Nowak – ma być przyczynkiem do głębszej dyskusji. Mało było w komunikatach o kierunkach rozwoju, o kadrze, z którą cele mają być osiągane. Czyżby z dużej chmury miał spaść mały deszcz? Wygląda na to, że parę osób zmieni pieczątki i zarobią producenci szyldów. No i pozostaniemy z rozdętą siecią placówek, na którą nadal nie będzie pieniędzy, kuratorzy wystaw będą narzekali, że nie mogą zaprosić artystów, wydać im katalogów, w Miejskim Ośrodku Sztuki nadal będą ustawiane wiadra, by zbierać kapiącą z sufitu wodę...Wśród strategicznych celów znajdujemy „poprawę wizerunku poprzez przerwanie stagnacji, zmotywowanie instytucji kultury do zwiększania inicjatyw i poszerzania oferty kulturalnej". Czyli jest źle i chcemy to zmienić. Stagnacja nie oznacza jednak chwilowej impotencji. W prywatnej firmie przy okazji kryzysu czy przeorientowania działalności wręcza się wypowiedzenia i używa magicznych słów: „reorganizacja", „likwidacja stanowiska", „nie pasujesz do koncepcji", „twój czas się skończył", „męczysz się tutaj". „Na państwowym" jest jednak inaczej. Najlepiej wychodzą ruchy pozorowane. W piękne słowa ubrano jak na razie przesuwanie pionków na szachownicy. Nie słychać nic o pozbywaniu się budynków, o znaczącym zmniejszeniu administracji. Owszem, jest pomysł likwidacji Grodzkiego Domu Kultury – ale czy powodem nie jest tu brak pomysłu na zdobycie pieniędzy na remont pałacyku? Z mapy kulturalnej miasta zniknąć ma też Dom Kultury Małyszyn oraz Klub Nauczyciela. I to wszystko. Pozostałe pomysły są jedynie przeniesieniem księgowości i pieczątek w inne miejsce. Mają pozostać trzy instytucje „dyrektorskie" – to czy w funkcjonujących nadal klubach czy galeriach pozostaną kierownicy?Skoro liczą się tylko wielkie pomniki, zlikwidujmy wszystko – oprócz stadionu i filharmonii. Łączenie ma przecież służyć „racjonalizacji kosztów utrzymania administracji i obiektów". Skoro w magistracie uznano, że jest tylko jedna godna uwagi instytucja kultury, to dlaczego MCK nie może być w strukturach filharmonii? Przecież filharmonia przejmuje repertuar typowy dla amfiteatru, łapczywie korzysta z gwiazd jazzowych, konkuruje na spektakle z teatrem. Działalność kulturalna nie powinna się dublować, to dlaczego nie pomyślano o likwidacji KMT Lamus? Pieniądze przeznaczane na jego funkcjonowanie mogłyby trafić do Miejskiego Ośrodka Sztuki, który ma większe możliwości wystawiennicze. Czyżby żaden bank nie chciał kupić kamienicy, którą zajmuje Lamus?A może miasto chce sprzedać piwnicę po Jazz Clubie i stąd pomysł z łączeniem z filharmonią? Z jednej strony dyr. Ewa Pawlak podkreśla zgodność tworzonej strategii z marką Przystań, z drugiej upycha w filharmonii jedyną bodajże instytucję pasującą dla koncepcji owej marki!Gdyby jednak przyjrzeć się relacjom szefa Jazz Clubu i jego pracodawcy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, można zastanowić się, czy nie chodzi też o coś innego. Bogusław Dziekański nie zgodził się wejść do komitetu honorowego Tadeusza Jędrzejczaka w wyborach 2010 r. Gdy w budżecie miasta na 2011 r. odchodząca na emeryturę dyrektorka wydziału kultury Lidia Przybyłowicz wpisała za niską kwotę na działalność Jazz Clubu, szef tej instytucji potrafił – ponad urzędnikami – przekonać radnych, by ten „błąd" naprawili. Prezydent nie krył wówczas publicznie irytacji zachowaniem swego podwładnego. Czyżby teraz postanowił pokazać Dziekańskiemu, gdzie jest jego miejsce?A może magistrackim specom od kultury chodzi o to, by 2,5-etatowa miejska instytucja działająca w piwnicy pokazała 52-etatowemu pałacowi pełnemu świateł, przestrzeni i ego kierownictwa, jak należy profesjonalnie podchodzić do swych zadań? Bo przecież trudno uwierzyć, by prezydent był aż tak małostkowy, by w akcie zemsty za nieobecność Dziekańskiego w swoim wyborczym komitecie honorowym doprowadzać do marginalizacji najbardziej rozpoznawalnego nie tylko w kraju gorzowskiego „produktu". Owszem, mógłby jeden Dziekański pokazać dyrektorom i specom od spraw wszelakich w filharmonii, jak estetycznie (i merytorycznie) przygotować materiały reklamowe, jak współpracować z mediami, jak zdobywać gwiazdy za dobrą cenę i gdzie szukać sponsorów. Ale czy dla takich ,,korepetycji'' warto zmieniać to, co jest dobre?Wojciech Wyszogrodzki Czekamy na Was w teatrze!Twórcy strategii kulturalnej miasta, władze Gorzowa i szefowie reformowanych instytucji spotkają się dziś o 17.00 w teatrze. Okazją będzie debata o pomysłach na nową jakość w tej dziedzinie życia. Swoją obecność potwierdziła już większość najważniejszych szefów instytucji kultury w mieście. Liczymy też na aktywny udział naszych Czytelników. Na debatę zapraszamy wszystkich chętnych! Prócz dyskusji będzie też koncert. 

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto