Zmarła Paulina Pruska, autorka bloga "Paula i Pan Śmieciuch"

Miała w sobie ogromne pokłady ciepła i optymizmu, które z jej bloga wylewały się na czytających. Zawstydzała tych, co się uskarżają, dawała otuchę tym, którzy nie są pewni jutra. Sama też nie była, ale ogromnie w nie wierzyła. Do ostatnich chwil.

"Kochani jestem taka szczęśliwa. Strach przynosi ze sobą różne wizje. I choć takie zazwyczaj ucinam, odganiam i kasuję - część dotyka mojej podświadomości. Dziś Wszechświat podsunął pod nos źródełko z nadzieją i siłą na kolejne dni, tygodnie, miesiące. Ba, nawet i lata" - jeszcze w czerwcu pisała na blogu.

Jednak dziś, 1 września, pojawił się nowy wpis, nie Pauli, ale jej rodziny. "Od wczoraj wszystko na zawsze jest inaczej ponieważ parę minut po 13 Paulina odeszła. Wiemy, że wszyscy bardzo czekaliście na znak od niej. Nie pisała o tym jak jej stan się pogarsza bo nie chciała martwić Was wszystkich. Czuła Waszą obecność i dodawało jej to sił. Dzięki temu blogowi i ludziom, których przyciągnął - czyli Wam, łatwiej jej było przetrwać trudne chwile".

Choroba Pauliny Pruskiej

25 lipca Paulina Pruska, warszawianka z Żoliborza, obchodziła 26. urodziny. Kilka lat temu u Pauliny zdiagnozowano niezwykle rzadki nowotwór Alveolar Soft Part Sarcoma. "Oprócz tego, że jest skubaniec złośliwy, to jeszcze chemio i radio odporny". Lekarze z Bostonu usunęli 12-centymetrowy guz z biodra. To był jednak dopiero początek. Potem doszedł przerzut w płucach i śródpiersiowych węzłach chłonnych. Na leczenie Pauliny potrzeba było 48 tys. dolarów.

Zmagania ze swoją chorobą Paulina opisywała na blogu Paula i Pan Śmieciuch, który czytało tysiące osób - zarówno innych chorych, jak i tych, którzy pomagali Paulinie. W organizację koncertów, z których dochód przeznaczono na leczenie dziewczyny, zaangażował się m.in. Zbigniew Hołdys.