Oglądaj zdjęcia »
W tym roku, ze względu na zlokalizowaną na pl. Defilad Strefę Kibica, marsz żywych trupów musiał zmienić swoją trasę. Nieumarli spotkali się przy fontannie w Ogrodzie Saskim, następnie przeszli ulicami Marszałkowską, Chmielną i Traktem Królewskim na Pl. Zamkowy.
Udostępnij artykuł na Facebooku |
Ilość uczestników marszu zwiększa się z roku na rok. W tłumie można zobaczyć zarówno początkujących zombie, których kreacje ograniczają się do malowania twarzy i brudzenia ubrań sztuczną krwią oraz bardzo kreatywne charakteryzacje, które doskonale pasowałyby na plan filmowy kolejnego horroru. Większość zależała tak na prawdę od kreatywności uczestnika oraz możliwości poświęcenia czasu na przygotowanie się do marszu.
Mięso! Mięso!
To jedyne słowo, jakie występuje w języku zombie. Poza tym są w stanie wydobyć z siebie wyłącznie jęki i niezrozumiałe, więznące w rozszarpanych często krtaniach, okrzyki. W przypadku zombie czas płynie zupełnie inaczej, więc wśród maszerujących można było zobaczyć wikinga, żołnierzy z epoki napoleońskiej i inne postacie sprzed wieków.
Zombie mogły się na ulicach Warszawy ujawnić pierwszy raz od roku, były więc bardzo wygłodniałe. Zmuszone do ukrywania się mają ogromne trudności ze zdobyciem pożywienia. Swój „apetyt na świeże mięso” ludzkie próbowały zaspokoić atakując niczego się nie spodziewających przechodniów, pasażerów autobusów i taksówek. W akcie desperacji kąsały także siebie nawzajem. Oczywiście budziło to ogólną... wesołość.
"Obstawić radiowóz, chronić policjantów!"
Taką decyzję podjął dowódca specjalnej paramilitarnej jednostki do zwalczania zombie. Zasadzka przygotowana została na Chmielnej, tuż za Domami Centrum. Padły strzały, chciałoby się powiedzieć, że trup słał się gęsto... Ale zombie nie można zabić - kolejne rany może na pewien czas utrudniały lub uniemożliwiały im poruszanie się, ale koniec końców zwyciężał głód i pochód posuwał się coraz dalej.
Przy skrzyżowaniu z Kruczą oddział walczący z zombie musiał wycofać się z placu boju. Nieumarłych było zbyt wielu, by straty im zadane powstrzymały marsz. A jak wiadomo, podstawowym obowiązkiem każdego dowódcy jest dbałość o swoich podkomendnych. Tuż przed odwrotem oddział osłonił wycofujących się policjantów - w końcu każdy pokąsany wkrótce sam zasili szeregi żywych trupów i za rok będzie maszerował po drugiej stronie barykady.
Marsz zombie i... sesja ślubna!
Chociaż nieumarłe Panny Młode były w tym tłumie dość liczne (swoją drogą: czym zasłużyły sobie na tak ciężkie rany w dniu ślubu?), to największą sensację wzbudziła młoda para, która widząc maszerujące zombie opuściła swoje wesele i przyłączyła się do marszu, aby zrobić sobie niecodzienne ślubne zdjęcia.
Niestety - zostali przy tej okazji tęgo pokąsani, a jak powszechnie wiadomo ugryzienie przez zombie jest śmiertelne. Tak więc biedni nowożeńcy albo nie wiedzieli, co czynią, albo tak się kochają, że faktycznie chcą żyć ze sobą całą wieczność - nawet jako zombie. Jedno jest pewne - zdjęcia ślubne mają w absolutnie unikatowej scenerii!
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?