ŻUŻEL - Na Byków tym razem nie było mocnych

To był fantastyczny sezon w wykonaniu Byków! Od początku tegorocznego wyścigu o złoty medal na leszczyńskim "Smoku" żadnemu z siedmiu naprawdę silnych rywali nie udało się nawiązać równorzędnej walki z najmłodszym pokoleniem następców Alfreda Smoczyka. Niedziela 26 września 2010 roku w kronikach klubowych zapisana zostanie złotymi zgłoskami. Tegoroczny tytuł drużynowego mistrza Polski smakuje wyborniej także z innego powodu. Od początku XXI wieku nasza liga uważana jest za najsilniejszą na świecie.

Janusz Kołodziej. Rok jak marzenie! Drugi zawodnik tegorocznych mistrzostw ekstraligi (w rankingu najskuteczniejszych bardziej wartościowy wynik uzyskał tylko mistrz świata Tomasz Gollob). Bardzo szybki pod taśmą maszyny startowej, waleczny na dystansie. Przy jego ofensywnych akcjach kibice najczęściej wstrzymywali oddech. Ocena - 6 ("szóstka" - klasa światowa, "jedynka" - beznadziejnie).

Jarosław Hampel. Kapitan Byków ma równie wspaniały rok. Szczególnie pierwsza odsłona ligowego i międzynarodowego sezonu w wykonaniu "Małego", doprawdy, była imponująca. Walczący nadal z Jasonem Crumpem o tytuł indywidualnego mistrza świata, stał się jeszcze bardziej wszechstronnym i dojrzałym żużlowcem pod względem taktycznym. Ocena - 6.

Leigh Adams. Australijski weteran i wielki dżentelmen żużlowej areny jest wielkim profesjonalistą. Ostatni rok startów Honorowy Obywatel Leszna potraktował tak, jakby walczył o indywidualne mistrzostwo świata, jedynego trofeum brakującego w imponującej kolekcji trofeów. To on poprowadził biało-niebieskich do zwycięstwa w pierwszym finałowym starciu z Falubazem w Zielonej Górze. Ocena - 5.

Damian Baliński. Po koszmarnym ubiegłorocznym ligowym sezonie największy wojownik wśród żużlowej braci odzyskał równowagę. Wróciła wysoka forma sportowa i psychiczna. W jego postawie na torze nie ma cienia egoizmu. Dobro drużyny zawsze pozostaje na pierwszym miejscu. Taktyczna współpraca z "Koldim" była perfekcyjna. Ich wspólny start w ekipie rywala zazwyczaj oznaczał... ogłoszenie alarmu. Ocena - 4,5.

Troy Batchelor. Utalentowany reprezentant Australii, którego sportowym idolem od początku kariery jest Leigh Adams, także chciał się zrehabilitować w oczach fanów Unii i włodarzy klubu za marne wyniki sprzed roku. Był bardziej zdeterminowany. Walczył agresywniej i nieźle rozgrywał pierwszy wiraż. Skuteczniej potrafi atakować, jak bronić czołowej lokaty. Ocena - 4.

Jurica Pavlic. Chorwat dobre mecze przeplatał słabszymi. Z pewnością wicemistrz świata juniorów w rundzie zasadniczej prezentował bardziej stabilną i wyższą formę. Jego pozycja w gronie juniorów (po wypożyczeniu Przemysława Pawlickiego do Gorzowa) w Unii była niepodważalna. Brakuje mu wszechstronności i odrobiny cwaniactwa. Ocena - 3,5.

Sławomir Musielak. Niestety, nie rozwinął skrzydeł. Wychowankowi Byków brakuje pewności siebie, silnej psychiki. Przed nim ostatni sezon w gronie juniorów. Ocena - 2,5.

Adam Shields. Przegrał rywalizację z młodszym rodakiem Batchelorem. Jest bardzo waleczny, ale schematyczny. Rywalom łatwiej więc blokować jego kontrataki. Ocena - 2,5.

Kilka słów o rywalach. Falubaz Zielona Góra odzyskał formę dopiero w rundzie finałowej. W Toruniu brązowy medal Unibaksu oceniono jako klęskę. Betard WTS Wrocław był o krok od wielkiego finału, gdyby nie głupawy zapis w regulaminie. Beniaminek z Tarnowa zagubiony na początku, solidny na finiszu. Stal Gorzów - największym przegranym sezonu, po raz drugi z rzędu.