Dorota Michalak, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Skierniewicach rozwiązała umowy o pracę ze wszystkimi pracownikami tej placówki. Jako powód podała likwidację zakładu. Od września w budynku przy ulicy Sienkiewicza ma funkcjonować jedynie LO im. Bolesława Prusa, czyli szkoła, która obchodzi w tym roku 110-lecie istnienia. Bez nauczycieli to się nie uda.
- Trudno mi te działania pani dyrektor zrozumieć - nie ukrywa Leszek Trębski, prezydent miasta. - Nie wiem, czym były podyktowane zwolnienia i czemu miały służyć.
Trzynastego maja do urzędu wpłynęło pismo dyrektor Michalak: "z dniem 31 sierpnia 2009 r. rozwiązuję stosunki pracy ze wszystkimi zatrudnionymi w Zespole pracownikami. W związku z powyższym wnioskujemy również o zabezpieczenie w budżecie miasta stosownych środków finansowych na odprawy (...)". Motywem tych działań miało być rozwiązanie ZSO.
Tymczasem w ratuszu zapewniają, że rozwiązanie ZSO nie oznacza końca liceum, tylko pozbycie się martwego balastu dwóch praktycznie nie działających szkół dla dorosłych.
W odpowiedzi na informację o zwolnieniach ratusz wysłał do dyrekcji pismo informujące, że usamodzielnione liceum przejmie nie tylko majątek ZSO, ale i część realizowanych przez niego zadań. "Przejście zakładu pracy lub jego części na innego pracodawcę nie może stanowić przyczyny uzasadniającej wypowiedzenie przez pracodawcę stosunku pracy".
Poza tym już z pobieżnych wyliczeń wynikało, że gdyby wszystkim pracownikom wypłacić odprawy, to miasto musiałoby wydać kilkaset tysięcy złotych.
Prezydent zobowiązał dyrektorkę do natychmiastowej korekty arkusza organizacji LO i złożenie go w ratuszu do 25 maja. W odpowiedzi dyrektor Michalak odmówiła i dostarczyła zwolnienie lekarskie, na co ratusz zwrócił się z kolejnym pismem, tym razem do Renaty Broniarz, wicedyrektor ds. organizacji pracy szkoły. Zobligował w nim do "natychmiastowego wstrzymania procedury wypowiadania umów o pracę".
W środę, 27 maja prezydent Trębski dostał odpowiedź, która postawiła go na baczność: wicedyrektorka samorządowej szkoły poprosiła go "o wskazanie w trybie pilnym podstawy prawnej wszystkich wydawanych mi poleceń".
W międzyczasie urzędnicy usiłowali zweryfikować informacje o zwolnieniach grupowych. W pierwszym piśmie do prezydenta dyrektorka informowała o wszystkich pracownikach (czyli ponad 80 osób), a tymczasem do Powiatowego Urzędu Pracy wysłała informację o zwolnieniach grupowych dotyczących 40 pracowników szkoły.
- Naczelnik wydziału edukacji nie została wpuszczona do szkoły. Zażądano od niej upoważnienia od prezydenta. Gdy wróciła z takim upoważnieniem i tak nie dopuszczono jej do szkolnych dokumentów - mówi Beata Jabłońska, wiceprezydent ds. oświaty. - Dopóki jestem wiceprezydentem odpowiedzialnym za skierniewicką oświatę nie pozwolę skrzywdzić nauczycieli, a tym bardziej ich bezpodstawnie zwalniać - zapowiada.
W ostatnia środę (27 maja) sytuacja była taka, że w ratuszu szukali sposobu cofnięcia wypowiedzeń, pani dyrektor chorowała, a nauczyciele nie wiedzieli, co ich czeka.
- Czy cofnę te wypowiedzenia? Myślę, że to jest oczywista sprawa. Na pewno cofniemy, bo kto miałby dalej uczyć w ogólniaku? - stwierdził Leszek Trębski. Prezydent nie odpowiedział na nasze pytanie, czy wyciągnie konsekwencje wobec dyrekcji ZSO. - Muszę się spotkać z panią dyrektor i chciałbym usłyszeć wyjaśnienie - stwierdził.
W kwietniu tego roku rada miasta podjęła uchwałę o likwidacji dwóch szkół dla dorosłych w Zespole Szkół Ogólnokształcących i powrocie do historycznej nazwy szkoły: Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa.
W ostatnich latach nie udało się przeprowadzić naboru słuchaczy do Uzupełniającego Liceum dla Dorosłych i w ZSO nie funkcjonuje żaden oddział tej szkoły. Podobnie jest z LO dla Dorosłych. Wieczorówkę kończy właśnie ostatnia klasa, a kolejnych chętnych brak.
- Rozwiązanie zespołu jest konsekwencją podjęcia uchwały o likwidacji dwóch niefunkcjonujących szkół. Wracamy do historycznej nazwy szkoły, a zdecydowana większość nauczycieli pracuje dla potrzeb LO - argumentował prezydent Leszek Trębski.
- Koszty zmian to koszt wyrobienia nowych pieczątek. Zwolnienia mogą objąć cztery czy cztery i pół etatu, ale może też okazać się, że otrzymamy minus jeden etat. Jest to związane z oddziałami, a nie zespołem - stwierdziła wiceprezydent Beata Jabłońska.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?