Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żyradowska moda na parkur

Redakcja
Przechodnie krzyczą, stukają się w głowę, wzywają straż miejską. A dla młodych ludzi z Żyrardowa obco brzmiący parkour to pasja, która wymaga systematycznych treningów.

Przechodnie krzyczą, stukają się w głowę, wzywają straż miejską. A dla młodych ludzi z Żyrardowa obco brzmiący parkour to pasja, która wymaga systematycznych treningów. Tania pasja, bo wystarczą dobre burty i sportowy strój.

W piątkowe popołudnie na dziedzińcu Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego grupka chłopaków skacze z murka na murek. Plac ukryty jest przed oczami przechodniów.

– Gdybyśmy byli bliżej chodników, ludzie dziwnie by się na nas patrzyli. Może nawet wezwaliby straż miejską. Nieraz się to już zdarzało – mówi Paweł Wierzchoń, 19–latek.

Oddalenie od chodników to nie jest jednak powód, dla którego chłopcy upatrzyli sobie dziedziniec za liceum.

– Jest tu dużo murków i schodów. Można wykonywać skoki, więc dobrze się uprawia parkour – tłumaczą młodzi ludzie.

Wyjaśniają, że przeszkody na różnej wysokości umożliwiają precyzyjne skoki. Parkour polega właśnie na pokonywaniu przeszkód na drodze, przeskakiwaniu przez murki, barierki, schody przy budynkach. Jak przekonują, to sztuka specyficznego poruszania się po mieście.

– Chodzi o to, by jak najszybciej i najbardziej efektywnie przemieścić się z jednego miejsca na ulicy do drugiego – mówi Paweł Wierzchoń.

Jego koledzy kiwają głową. Trochę się z nim nie zgadzają. Dodają, że nie chodzi o to, żeby było to efektowne, ale efektywne, czyli płynne i szybkie.

19-letni Paweł zainteresował się parkourem, jak wielu jego rówieśników po obejrzeniu filmu Luca Bessona „Yamakasi – współcześni samurajowie”. Film o chłopcach, którzy kochają ryzyko i dokonują ekstremalnych wyczynów, skacząc po budynkach w mieście. A ekstremalny miejski bieg zaczął go fascynować jeszcze bardziej, gdy zobaczył film dokumentalny „Jump London” – o ludziach, którzy trenują tę dyscyplinę.

– To moja pasja – wyznaje. Namówił do treningów kolegę Norberta Jakubiaka. – Od razu mi się to spodobało – opowiada Norbert. Obaj są tegorocznymi maturzystami. Paweł studiuje w Warszawie na Akademii Wychowania Fizycznego, Norbert informatykę na Politechnice. Trenują do trzech razy w tygodniu. Najpierw 30–45 m starannie się rozgrzewają. – Rozgrzewka jest najważniejsza, dzięki niej można uniknąć wielu kontuzji – tłumaczy Paweł. A potem kolej na właściwy trening techniczny, który polega na doskonaleniu skoków. – Podczas treningu siłowego skupiamy się głównie na tricepsach, barkach i plecach. Staramy się wymyślać różne siłowe ćwiczenia z podciąganiem i wytrzymaniem w różnych pozycjach jak najdłużej – opowiada. Treningi w Żyrardowie to dla niego za mało. Jeździ dodatkowo na zajęcia do Warszawy. W tym do darmowej szkoły parkouru – Adidas Flow Academy na Ursynowie. Tam trenerzy uczą się prawidłowego wykonywania poszczególnych vaultów, czyli sposobów pokonywania przeszkód.

– Jest to idealny sposób na rozwinięcie swoich możliwości fizycznych. I czuję satysfakcję, kiedy pokonuję kolejne bariery strachu – odpowiada Paweł Wierzchoń. Na szczęście ani jemu, ani kolegom nie zdarzyły się poważne kontuzje, złamania.

Skoki przez miejskie bariery to też ich sposób na nudę. – Zamiast oglądać telewizję czy siedzieć przy komputerze, ruszam się – tłumaczy Paweł.

Robert Dobrowolski, gimnazjalista z Żyrardowa, który z dwoma kolegami też uprawia parkour, traktuje to raczej jako zabawę. W wakacje ćwiczył codziennie. Teraz ze względu na pogodę i szkołę ćwiczy rzadziej. Trenuje od roku. Jego matka jest jedną z nielicznych dorosłych żyrardowian, którzy prawidłowo kojarzą egzotyczne słowo.

– Syn pokazuje mi czasem skoki parkour w internecie, ale nie wiem na ten temat dużej więcej – wyznaje Hanna Dobrowolska, mama Roberta.

Czasem martwi się o syna, bo podczas skoków może mu się coś przytrafić, ale nie zabrania uprawiania miejskiego biegu. Nie chce, żeby syn siedział w domu. A to tania forma aktywności.

– Ktoś skacze w parku? Nie słyszeliśmy. Możemy tam podjechać – twierdzą w straży miejskiej.
Osoby, które na co dzień są z młodzieżą, bardziej orientują się w ich modach.

Piotr Węgier, nauczyciel wychowania fizycznego z Gimnazjum nr 1 w Żyrardowie widuje grupki chłopców ćwiczących przy miejscowym liceum, ale nie zna się na tej dyscyplinie. Kojarzy też film Luca Bessona, który rozsławił miejski bieg. Uważa, że to jeszcze obce w Polsce zjawisko, nawet wśród osób związanych ze sportem.

Inny wuefista, Sebastian Gajewski z tej samej szkoły, wie już trochę więcej.
– Wiem, że dyscyplinę uprawia po kilku uczniów w klasie. Na WF-ie technik parkour się nie praktykuje. To jest niebezpieczne – mówi nauczyciel.

Dodaje, że w szkołach sporty ekstremalne nie są promowane, więc i ta dyscyplina nie będzie praktykowana.

– Zresztą, jeśli parkour byłby na WF-ie, nie miałoby to uroku – uśmiecha się Gajewski.
Katecheta Jacek Czubak pracuje z trudną młodzieżą. Kieruje też żyrardowskim stowarzyszeniem Fabryka Feniksa. To młodzi z jego stowarzyszenia niedawno inscenizowali strajk szpularek. Przy stowarzyszeniu działa grupa parkourowców. Katecheta uważa, że młodym nawet należy budować tory przeszkód. Dodaje: – Jeśli młody człowiek w coś się angażuje i robi to z sercem, to jest bomba!

Parkour nie jest dla dresiarzy
Daniel Chojnacki – trener parkour w szkole Adidas Flow Academy, członek grupy FROP (Free Runers of Poland), jednej z pierwszych grup, jakie powstały w 2001 r., gdy moda na uprawianie miejskiego biegu pojawiła się w Polsce. FROP to grupa przyjaciół, którzy od 2001 r. uprawiają parkour i założyli Adidas Flow Academy.

Po co ludzie uprawiają parkour?
– Wyładowujemy się, ćwicząc parkour i budujemy charakter. Dużo się myśli przy tym, czy skoczyć. Długo zastanawiamy się nad kolejnym krokiem. Dzięki parkourowi nabiera się pewności siebie.

Kto uprawia parkour?
– W większości są to osoby, które miały wcześniej do czynienia ze sportem. Nie trenują tego np. dresiarze, w ogóle ich to nie interesuje – bo parkour wymaga wytrwałości. Zauważyłem, że u wielu ludzi po pierwszych treningach zapał opada. Bo treningi są męczące, wycieńczające.
Czy parkour uprawiają kobiety?
– 10 proc. ćwiczących w Akademii to dziewczyny.

Czy jest to tani sport?
– Tak. Wystarczą dobre buty, amortyzujące. Ubrania mają być luźne. Nie potrzeba niczego szczególnego jeśli chodzi o ubiór

Do czego przydaje się parkour?
– W trudnych sytuacjach można szybko zareagować, kiedy np. dziecko gdzieś wejdzie i trzeba je ściągnąć.

Co musi wiedzieć ktoś, kto zaczyna przygodę z parkourem?
– Polecam osobom, które chciałyby ćwiczyć parkour, aby najpierw przez rok wzmacniały swój organizm. Po wykonywaniu ćwiczeń siłowych przez ten czas można się na tyle wzmocnić, by zacząć skakać i wykonywać to dobrze. Nie ma wtedy niebezpieczeństwa, że ktoś zrobi sobie krzywdę.

Ludzie w Żyrardowie skaczących chłopaków traktują jak wandali i wzywają straż miejską. Czy w Warszawie zdarzają Ci się podobne sytuacje?

– Zdarzają się, ale rzadko. Czasem strażnicy przyjeżdżają, żeby nas spisać, po czym tłumaczymy im, co robimy. Zaczynają podziwiać nasze skoki i chcą, żebyśmy skakali przez ich samochody...

W AFA, czynnej w soboty, pracuje 13 trenerów (6 z grupy FROP). W Warszawie ćwiczy ok. tysiąca osób. 30 tys. osób ćwiczy w Polsce, z czego przyjmuje się, że ¼ trenuje systematycznie. W Polsce parkour ćwiczą młodzi ludzie we Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie, Łodzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto