Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Znicz Pruszków 3:0 - Są biedni, ale waleczni!

Paweł Hochstim
Niespełna trzy tygodnie temu Adrian Świątek załamany opuszczał stadion przy al. Unii, gdy w ostatniej minucie zmarnował karnego w meczu z Flotą Świnoujście, przez co łodzianie nie wygrali. We wtorek był już bohaterem.

Wszystko można powiedzieć o piłkarzach ŁKS, ale nie to, że nie chcą walczyć. Wczoraj ambicja aż kipiała z łódzkich zawodników, którym klub przecież wciąż jest winny duże pieniądze. Choć slogan "pieniądze to nie wszystko" nie bardzo pasuje do ligowej piłki w Polsce, wczoraj ełkaesiacy pokazali charakter sportowców. Prawdziwy.

- Stwarzamy sobie sytuacje bramkowe, ale ich nie wykorzystujemy - ile razy to zdanie padło już w tym sezonie z ust piłkarzy łódzkiego klubu. Ktokolwiek powiedziałby to wczorajszego wieczoru, zostałby potraktowany z przymrużeniem oka.

Do przerwy łodzianie oddali trzy strzały i prowadzili... 3:0. Łodzianie świetnie to w tym sezonie poznali, ale wówczas grali rolę Znicza. W Katowicach przegrywali z GKS do przerwy 0:3 również po trzech strzałach na bramkę.

Zaczął Adrian Świątek. W 9 minucie dopadł do piłki, która odbiła się od poprzeczki po strzale Krzysztofa Mączyńskiego i wbił ją do bramki. Trzy minuty później dostał świetne podanie od Łukasza Gikiewicza, który w polu karnym ośmieszył defensorów Znicza i było już 2:0. Dzięki tym golom choć przez chwilę można było poczuć się, jak na... piłkarskim stadionie. Kibice po bramkach się cieszyli, na chwilę przerywając swój protest przeciwko PZPN.

Piłkarze Znicza wyglądali, jakby nie rozumieli co się dzieje. A gdy w 23 minucie Mączyński kapitalnie podał do Damiana Nawrocika i ten podwyższył na 3:0, pruszkowianie marzyli już tylko o powrocie do domów. Stać ich w Łodzi było na niewiele. W pierwszej połowie oddali jeden strzał, ale znudzony Bogusław Wyparło nie dał się zaskoczyć.

Trener Grzegorz Wesołowski już dawno nie był w sytuacji, w której w przerwie mógł powiedzieć piłkarzom, że jest świetnie i nie ma czego poprawić. Łodzianie kontrolowali przebieg gry i po wznowieniu gry mieli okazję do podwyższenia wyniku. Po strzale Gikiewicza piłkę z linii bramkowej wybił obrońca.

Po zwycięstwie nad Zniczem kibice ŁKS, którzy znów domagali się odejścia z klubu współwłaściciela Daniela Goszczyńskiego, marzą, by drużyna walczyła o powrót do ekstraklasy. Do premiowanego awansem miejsca ełkaesiacy tracą dziesięć punktów. W sobotę o godz. 15 zagrają w Zabrzu z Górnikiem.

ŁKS - Znicz Pruszków 3:0

Gole: Świątek 9, 12, Nawrocik 23

Sędziował: Mariusz Podgórski (Wrocław)

Widzów: 3.500

ŁKS: Wyparło - Łakomy, Hajto, Marcin Adamski, Piotr Klepczarek - Nawrocik (69 Wolański), Mowlik (69 Salski), Mączyński, Świątek (78 Mordzakowski) - Kujawa, Gikiewicz. Trener: Grzegorz Wesołowski.

Znicz: Bieniek - Piotr Klepczarek, Ptaszyński, Radler, Januszewski - Piesio (22 Mikołaj Rybaczuk), Ekwueme, Kasztelan (46 Owczarek), Kaczmarek - Feliksiak, Łukasz Adamski (74 Bylak). Trener: Artur Kalinowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto