Pracownicy skarżą się na pracę w Muzeum Chopina

Muzeum Fryderyka Chopina od sierpnia zeszłego roku zatrudnia pracowników ekspozycji oraz kas na umowę zlecenia. Najchętniej zatrudnia się studentów na to stanowisko, by nie odprowadzać składek od ich wynagrodzenia. Jest też kilka osób, które skończyły studia - a raczej było - ponieważ większość z nich odeszła w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy.

Od rzeczonego sierpnia wszyscy pracują na podstawie umowy zlecenia, która najpierw podpisywana była na trzy miesiące. Od maja br. podpisywana jest jedynie na jeden miesiąc. O tym czy umowa zostanie przedłużona czy też nie pracownicy dowiadują się w ostatniej chwili. Zarząd Muzeum tłumaczy się, że szuka oszczędności i nadal zastanawia się jaka forma umowy byłaby najtańsza. Tymczasem pracownicy od czterech miesięcy są trzymani w niepewności, wszyscy są zestresowani i gorączkowo szukają nowej pracy. Ci którym się to udaje odchodzą od razu.

Muzeum ma duże wymagania co do osób zajmujących się obsługą klienta. Wszyscy obowiązkowo muszą znać język angielski przynajmniej w stopniu dobrym, drugi język jest dodatkowym atutem. Oprócz tego należy mieć przyjazną aparycję oraz szczegółowo znać historię życia i twórczości kompozytora do tego trzeba posiadać informację na temat każdego eksponatu, których w Muzeum jest ok. 6000! Wiedza ta jest sprawdzana podczas egzaminu. Kolejnym obowiązkiem obsługujących klienta jest przeprowadzanie sprawnych ewakuacji zwiedzających z Muzeum. Ewakuacji tylko w przeciągu ostatniego miesiąca było 5.

Po zakończeniu Roku Chopina muzeum ma problemy z frekwencją. Bilety są drogie a chętnych na ich zakup mniej niż zakładano. Jedynie we wtorki w muzeum są tłumy - jest to jedyny dzień ze wstępem wolnym. Dyrektor Monkiewicz szukając oszczędności:

- w kwietniu podał informację, że pracowników ekspozycji i kas przejmie firma zewnętrzna na zasadzie outsourcingu. Dzięki temu chciano ominąć zapis w prawie pracy, że pracownik zatrudniony na danym stanowisku ponad 6 miesięcy powinien otrzymać umowę o pracę.

- w maju pracownicy usłyszeli, że wszyscy zostaną zwolnieni, bo firma zewnętrzna przyjdzie ze swoimi ludźmi. W końcu maja przedłużono umowę na czerwiec.

- w czerwcu miał zostać przygotowany przetarg na oferty firm zewnętrznych. Ostatecznie okazało się, że usługi takiej firmy przekraczają budżet muzeum. Podpisano umowy na lipiec.

- dziś jest 23 lipca, do tej pory nie powiedziano pracownikom czy będą pracować w sierpniu i na jakich zasadach. Dyrektor wyjechał na dwutygodniowy urlop za granicę zostawiając swoich pracowników w niepewnej sytuacji, która twa od 4 miesięcy na skutek jego nieporadnych decyzji.

- w lipcu podawano informacje o tym, że będę cztery etaty, za kilka dni, że jednak dwa, ostateczna wersja to osiem etatów i wolontariat. Jednak nic nie zostało podpisane, umów nie ma, kurator Alicja Knast mówi pracownikom, że nic nie wie.

Tymczasem pracownicy Muzeum Fryderyka Chopina nie mogą iść na urlop ze strachu, że w jego trakcie mogą zostać podjęte ważne decyzje, w których nie uwzględni się nieobecnych.

Tak właśnie traktuje się wykształconych ludzi w jednej z placówek, dotowanych przez Unię Europejską.

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!