Zmiany w programie "Rodzina na swoim". Ceny nowych mieszkań nie spadną

W opinii wielu komentatorów przełoży się to na spadek oferty mieszkań, które będą mogły być kupione z rządowymi dopłatami, a to spowoduje znaczne zmniejszenie liczby zawieranych transakcji. Czy aby na pewno?

Nowe limity nie takie straszne

Zmiany w "Rodzinie na swoim" praktycznie wykluczą z kredytowania lokale z rynku wtórnego, co zdecydowanie nie wróży obniżek u deweloperów. Trzeba również pamiętać, że ceny maksymalne w rządowym programie dopłat dla rynku pierwotnego będą równe średnim cenom rynkowym, także ewentualne obniżki będą dotyczyły nieruchomości, które nie zmieszczą się w tej granicy, gdyż będą droższe.

- Zmienia się forma rządowego programu "Rodzina na swoim" - czekamy już tylko na podpis prezydenta Bronisława Komorowskiego - gdzie znowelizowana ustawa ogranicza cenowo zakup mieszkania. Jednak kredyt z dopłatami stanie się dostępny dla większej liczby osób niż do tej pory. Obecnie kredyt ten był przyznawany małżeństwom na zakup pierwszego mieszkania, po nowelizacji będą mogli również z niego korzystać single do 35. roku życia. Liczba osób chcących skorzystać z preferencyjnych warunków kredytowych na nowe lokale wzrośnie zatem znacząco - uważa Sławomir Szczakowski, menedżer ds. projektów deweloperskich Dantex.

Czytaj także: Ceny mieszkań mogą jeszcze spaść

Większość klientów poszukujących mieszkań do zakupu, po zmianach w ustawie "Rodzina na swoim", będzie szukała lokali głównie na rynku pierwotnym, ponieważ rynek nieruchomości nie będzie posiadał wielu ofert mieszkań z rynku wtórnego mieszczących się w nowych limitach. Po zmianach w RNS limit ma spaść do 7 tys. zł na rynku nowych mieszkań i do 5,6 tys. zł na rynku lokali używanych.

Materiały budowlane drożeją

Ponadto nie należy się spodziewać redukcji cen nowych mieszkań ze względu na rachunek ekonomiczny firm deweloperskich, które chcą maksymalizować finansowe efekty swojej działalności.

- Ceny materiałów budowlanych rosną zgodnie z tendencją światową. Ceny firm podwykonawczych również rosną. Pod koniec lat 90. wykonawcy pracowali prawie bez zysku, dzisiaj nadrabiają straty. Biorąc pod uwagę te czynniki, ceny nowo budowanych mieszkań nie powinny spadać, ale również nie powinny dramatycznie rosnąć - uważa Sławomir Szczakowski.

W największych ośrodkach miejskich trudno zbudować nieruchomość poniżej średniej ceny transakcyjnej. Składa się na to kilka czynników. Są tu większe koszty ziemi, siły roboczej, a i sam koszt budowy na terenach silnie zurbanizowanych jest po prostu większy. Nie ma też co ukrywać, że wymagania są większe oraz większe są wynagrodzenia kupujących mieszkania.

Brakuje mieszkań

Firmy budowlane budują teraz głównie kawalerki i mieszkania dwupokojowe, ponieważ właśnie takich lokali brakuje na rynku. W ten sposób, oferując lokale o mniejszej powierzchni i niższej cenie całkowitej, starają się przystosować ofertę do zmieniających się warunków kredytowych klientów. Odbiorcami tych nieruchomości są głównie ludzie młodzi, między 22. a 32. rokiem życia.

Czytaj także: Czy warto wynajmować wykupione mieszkania?

Takie mieszkania głównie buduje również deweloper Dantex w Warszawie - około 700 lokali na Woli i 300 na Żoliborzu.

Dopóki znajdują się chętni na nowe lokale, można się spodziewać kontynuowania bieżącej polityki cenowej przez deweloperów. Zdają sobie oni sprawę, że inwestycja składająca się z mieszkań, których cena będzie przewyższać najpopularniejszy w danym mieście przedział cenowy, może mieć problem ze znalezieniem nowych mieszkańców.

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!