Mistrzowie Urody | Czytaj o zwycięzcach naszego plebiscytu

HAIRDRESSER Przemysław Grejcz zajął drugie miejsce w kategorii „Salon Fryzjerski Roku”, uzyskując 1944 głosy

Do tego salonu przychodzi mnóstwo gwiazd, ale pan Przemysław mówi krótko: „Dla mnie każdy na fotelu jest Panią Anią, Kasią czy Panem Tomkiem”. W swoim podejściu do klienta nie stara się nikogo oceniać czy traktować specjalnie: czy to jest gwiazda z ekranu, czy pani ekspedientka ze sklepu. Czy osoba w podeszłym wieku, czy dziecko. Tutaj każdy może liczyć na fachową poradę, a nawet... odmowę wykonania zabiegu, jeśli ten miałby negatywnie wpływać na zdrowie czy wizerunek. W większości przypadków ekspert stara się rozmawiać z klientami tak, aby wspólnie wybrać najbardziej korzystne rozwiązanie. Jako jeden z przykładów może posłużyć przypadek pewnej pani, która postanowiła z czarnych włosów zrobić sobie kolor blond. Zdrowa dekolorozacja trwała w sumie kilkanaście miesięcy, a jej efekt jest oszałamiający. Klientka zyskała piękną fryzurę, a co najważniejsze, włosy nie uległy zniszczeniu. Czy nie tego właśnie oczekujemy od perfekcyjnego doradcy do spraw urody? Z panem Przemkiem rozmawiamy wieczorem, bo jest bardzo zapracowanym specjalistą. Jak podkreśla, od małego wiedział, że chce zajmować się tym zawodem i do tego dążył przez resztę swojego życia. – Zaczynałem od trzyletniej praktyki w moim rodzinnym mieście, Ełku. Śp. Zofia Nasierowska- -Majewska [polska artystka fotograf, specjalizująca się w fotografii portretowej – przyp. red.] pomogła znaleźć mi pracę w Warszawie. Spakowałem się i bez zastanowienia i ruszyłem do stolicy – wspomina Grejcz. – Pani_Zofia zawsze powtarzała, że „w Warszawie się zarabia pieniądze, a na Mazurach wypoczywa”. Tak postanowiłem. Najpierw pracowałem ponad dwanaście lat u kogoś, aż w końcu podjąłem decyzję o założeniu własnego salonu. A ten powstał w bardzo dobrej lokalizacji w Śródmieściu i cieszy się sporym zainteresowaniem. Umawiać się trzeba do niego z minimum tygodniowym wyprzedzeniem. Poza tym fryzjerzy, którzy tu pracują, stale się szkolą, co obfituje całą gamą pozytywnych komentarzy. Takich jak chociażby ten: „Od 5 lat poświęcam swój wizerunek Przemkowi i z czystym sumieniem mówię Wam: zróbcie to samo! Mistrz przez duże M.” – pisze jeden ze stałych klientów. To tłumaczy, dlaczego w plebiscycie „Mistrzowie Urody” zajął drugie miejsce. Salon (nie)tylko gwiazd Co prawda pan Przemysław znaczną część swojej kariery zawodowej poświęcił na pracę z osobami publicznie znanymi, to drzwi jego salonu otwarte są dla każdego. – Pracuję z artystami od 2007 roku i zawsze powtarzam: czy to nazwisko znane w show-biznesie, czy aktor, dla mnie jest po prostu klientem. Każdego traktuję tak samo, nikogo nie wywyższam. Każdego obowiązuje kolejka i zapłata za wykonaną usługę – podkreśla.