Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

20 lat temu dokonano najbardziej brutalnego napadu w historii Warszawy. Zrabowane pieniądze sprawcy przepili. Wpadli przez walkmana

Kamil Jabłczyński
Kamil Jabłczyński
Krystian Dobuszyński
20 lat temu – w marcu 2001 roku doszło do najbardziej krwawego i brutalnego napadu na bank we współczesnej historii Polski. Trzech mężczyzn dokonało rozboju i zabójstwa w filii Kredyt Banku, która znajdowała się przy ulicy Żelaznej w Warszawie.

To była sobota 3 marca 2001. Filia na ulicy Żelaznej powinna pracować do 13:00. Jako pierwszy alarm podniósł syn kierownika, który spotykał się z jedną z kasjerek. Byli umówieni na 14:00, gdy się nie zjawiła podjechał pod bank, który chociaż był zamknięty to w środku widać było uruchomione komputery.

Dopiero o 18 policjanci wybijają szyby i wchodzą do oddziału. Po zejściu na dół, w sejfie, znaleziono trzy ciała z ranami postrzałowymi głowy, a także mnóstwo krwi. Były to pracujące w banku kasjerki. Dla jednej z nich był to pierwszy dzień pracy w banku. Kilka godzin później odnalezione zostanie także ciało ochroniarza, które sprawcy ukryli w studzience pod terakotą. Służby będą już też wiedziały, że skradziono około 70 tysięcy w złotówkach i około 30 tysięcy w obcych walutach.

Przeszukanie oddziału nie przyniosło efektów. Znaleziono zaledwie jedną łuskę, ponieważ resztę zebrano

Natomiast zebrane odciski palców i ślady biologiczne należały do klientów i pracowników banku. Przesłuchano prawie 500 osób i wyznaczono nagrodę za schwytanie sprawców. Pierwsi świadkowie bardzo szybko zgłaszali się na policję, prawdopodobnie były to osoby, które próbowały wejść do banku, kiedy mężczyźni byli już w środku. Można było jednak odnieść wrażenie, że policja zatrzymała się w swoim śledztwie.

Okazało się jednak, że znaleziony zastrzelony ochroniarz tego dnia miał mieć wolne, a zamiast niego pracować miał zatrudniony w Kredyt Banku przez agencję ochrony Krzysztof Matusik. Zamienił się jednak z zabitym ochroniarzem, jak twierdził, żeby uczestniczyć w przysiędze wojskowej kolegi. To właśnie Matusik wraz z dwoma bliskimi kolegami, także pracownikami agencji ochrony, stali się głównymi podejrzanymi. Mieli jednak bardzo solidne alibi oraz nie przyznawali się do winy. Wątpliwości wzbudzało, że podczas badania wariografem mieli dość mocno reagować na zdjęcia zastrzelonych w banku osób.

Policja zakładała im podsłuchy i śledziła, ale to nic nie dawało. Dziś już wiemy, co się stało

Matusik w dniu napadu pojawił się ze swoim kolegą Grzegorzem Szelestem i pod pretekstem zapomnianego munduru do prania wchodzą do oddziału. Szelest chwilę po wejściu do banku strzela trzykrotnie do ochroniarza. Matusik zajmuje jego miejsce i wpuszcza kolejne pracownice banku, a następnie trzeciego wspólnika - Marka Rafalika, który dotychczas stał na czatach. Gdy kasjerki zeszły do sejfu, poszli za nimi i wyciągnęli broń.

Wszystkie strzały, które padną tego dnia, odda Szelest. Mężczyźni zabierają pieniądze, ale jest ich znacznie mniej niż się spodziewali. Oczekiwali nawet siedmiokrotnie więcej niż zrabowane około 105 tysięcy złotych. Zabierają też kasety z nagraniami z monitoringu. Po zabraniu pieniędzy i wyjściu z banku samochodem popędzili do Łochowa na przysięgę wojskową kolegi, która przez długi czas będzie koronnym punktem ich obrony, twardym alibi i sprawi, że śledztwo zatrzyma się nawet na cztery miesiące.

Wszystko zmienią zeznania brata jednego ze sprawców

Paweł Fomiczewski z kanału na Youtube "Zbrodnia Ikara" opowiada, że po kilku miesiącach, brat Szelesta, nagle przypomniał sobie, że ten kazał mu spalić zaplamione krwią ubrania. Tłumaczył, że zadarł z pewnym gangsterem i nie chce, żeby tamten go odnalazł. Policja wiedziała, że miała dobry trop i rozwiązanie jest blisko. Wytypowano, że Rafalik z całej trójki jest najsłabszy psychicznie i chociaż początkowo wszystkiego się wypierał, to w pewnym momencie na pytanie, co zrobili z telefonami komórkowymi i walkmanem kasjerek wypalił: wyrzuciliśmy do Bugu.

Proces ruszył około rok po zdarzeniu, a w czerwcu 2002 roku zapadł wyrok

Wszystkich skazano na dożywocie, jednak zróżnicowano terminy w których będą mieli ubiegać się o warunkowe zwolnienie. W przypadku Szelesta jest to 40 lat odsiadki, Matusik, który wymyślił cały napad 35 lat, a ostatni z nich Rafalik, który pierwszy powiedział o napadzie i wykazał skruchę, będzie mógł starać się o wyjście na wolność najwcześniej, bo po 25 latach, czyli w 2026 roku.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto