Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

22. FD - myśli nieuczesane

W.W.
W.W.
W sobotę działo się dużo, to i myśli trochę się uzbierało

22 FD tak naprawdę zaczął się w Zielonej Górze. Sprawiła to kapryśna aura. Otwierając rano oczy, widzieliśmy niebo zasnute ciemnymi chmurami, które płakały jak pogrzebowe płaczki. Najwytrwalsi zwątpili w udany FD. Ja za sprawą internetowej prognozy pogody (w którą wierzę) wiedziałem swoje o czym przekonałem wątpiącą Marysię (Szwedkę). W chwili wyjazdu z Zielonej Góry zaświeciło słońce i trwało tak do wieczora. Pojawiło się to co lotnicy lubią najbardziej – cumulusy, piękne fotograficzne ozdobniki każdego krajobrazu. Niech żałują ci co zostali w domu z powodu pogody.
Po przyjeździe do Przylepu miła niespodzianka. Mimo nie imponujących zapisów – frekwencja dopisała. Gdy zobaczyłem grupę, na oko liczącą pond 50 osób (nie liczyłem) ubraną w większości w kamizelki odblaskowe, pomyślałem że to liczna grupa drogowców będzie budować obwodnicę Przylepu. Mimo absencji niektórych stałych uczestników (chyba urlopy) pojawiło się wielu nowych. To cieszy, to oznacza, że FD nadal jest atrakcyjny. Szkoda, że nie ze wszystkimi się zapoznaliśmy. Ale to wina „ starych wyjadaczy „- moja też.
Organizacja jak zwykle właściwa. Zasługa gospodarzy, Redakcji ale i uczestników. O niesubordynacji nie słyszałem z wyjątkiem jednego niewinnego – podyktowanego przemożną chęcią zrobienia nietuzinkowego zdjęcia. Ten przypadek to nic w porównaniu do wyczynu Mileny w Siedlisku. Pani Magda uprzejma jak zwykle, dwoiła się i troiła by być wszędzie, z każdym porozmawiała. Czuło się Jej obecność. Opiekunowie ze strony AZL dyskretnie nas pilnowali, udzielali wszelkich wyjaśnień.
I jeszcze słowo o Pani Magdzie. Przyzwyczailiśmy się, że pewien charakterystyczny szczegół wyróżnia Ją od innych. Otóż ten wizerunek, za sprawą innej uczestniczki, został zdublowany, co dokumentuję zdjęciem.
Lotnictwo aeroklubowe jest bardzo fotogeniczne, szczególnie przy takiej pogodzie. To ułatwia ale i utrudnia robotę fotografom. Każde zdjęcie jest ładne. Takich zdjęć będzie mnóstwo. Aby się wyróżnić trzeba wspiąć się na wyżyny swoich fotograficznych możliwości i mieć wiele szczęścia. Jak być oryginalnym a nie kiczowatym? Gdybym to wiedział.
Rozpisałem się ale mam swoje powody. Tak jakoś po około 3 godzinach większość uczestników powoli opuszczała lotnisko. Ja zostałem, szukałem jeszcze wrażeń. I nie żałuję. Oczekiwałem na kolejną sesję spadochronową. Tym razem obserwowałem przygotowania z bliska. Ponieważ do grona skoczków dołączyły mamusie, to byłem świadkiem wzruszających, jak przy odpłynięciu Titanica, pożegnań z udziałem malutkich dzieci. Ale później jakże radosnych powitań po udanych skokach. Same skoki były ciekawsze. Być może wiedziałem już gdzie się ustawić.
Wydłużony pobyt zaowocował również atrakcją jaką były wyczyny akrobatyczne na latawcach. Imponujące wrażenie, szczególnie gdy ogląda się to z bliska. Tak blisko, że aż niebezpiecznie. Kilka razy skoczek przeleciał o centymetry od mojej głowy ale szczęśliwie się skończyło. W skrócie to wygląda tak. Zawodnik jest przytwierdzony do skrzydła (latawca) trochę mniejszego od spadochronu. Wiatr unosi latawiec, zawodnik rusza na deskorolce i przy odpowiedniej prędkości latawiec unosi zawodnika na kilka metrów w górę. Wtedy zawodnik wykonuje szereg figur akrobatycznych. Ja to widziałem pierwszy raz i jestem zachwycony.
Dla mnie atrakcją była też weselna sesja zdjęciowa na lotnisku sympatycznej pary Marty i Tomka, na którą się trochę spóźniłem. Nie można być wszędzie.
Chodząc po tym dużym terenie, właściwie ogromnej łące porośniętej trawą, koniczyną, stokrotkami (Daisy), mleczami (mniszkiem) – pomyślałem jak to bogactwo można wykorzystać. Aż prosi się by zainwestować w hodowlę owiec. Odpada ciągłe koszenie trawy, otrzymamy przedniej jakości wełnę itd. Tylko trzeba sprowadzić merynosy australijskie koniecznie. Uwzględniając różnicę czasową – to owe owce urodzone w Australii pasły by się w nocy i podczas mgły, a w dzień spały. Lotnikom nie wadziły by.
Och, zapomniałbym o ostatnim wydarzeniu. Od pewnego czasu wykorzystuję każdą okazję aby zmierzyć się z ruchem, dynamiką. Wyniki są mizerne ale nie ustaję w wysiłkach. Startujące i lądujące maszyny, wirujące śmigła – oto wyzwanie. Właściwe utrwalanie ruchu jest zadaniem trudnym, przynajmniej dla mnie. Wymaga wielu prób albo talentu na miarę Jany. Ponieważ z talentem u mnie gorzej, pozostaje praca i wytrwałość. Stąd moje zainteresowanie startami i lądowaniami. Podczas FD bardzo aktywny był mały niebieskozielony samolocik. W pewnym okresie, gdy nic interesującego się nie działo, udałem się za jedyne na lotnisku wzgórze i tam w samotności tzn. ja i samolocik robiliśmy swoje. Tych startów zaliczyłem kilkadziesiąt. Start-nabranie wysokości-okrąg-zejście na wolnych obrotach-lądowanie-nabranie szybkości-start. I tak w kółko wiele razy. Po którymś rutynowym kołowaniu zauważyłem, że samolocik zmierza w moim kierunku. Nic tylko chce mnie przepędzić albo zastrzeże sobie, jak to ma miejsce na MM z numerami samochodów, niepublikowanie danych identyfikacyjnych. Trochę poczułem się nieswojo. Samolocik powoli zbliżał się. Niebieski samolocik, z którym zdążyłem się trochę zaprzyjaźnić, zatrzymał się w odległości około 20 metrów, otworzył się kokpit i okazało się, że w środku są ludzie, urocza blondynka ucząca się pilotażu i super sympatyczny instruktor. Zawołali mnie abym podszedł do wciąż pracującej maszyny. O drogę będą pytać czy co, sprawdziłem czy mam legitymację dziennikarza obywatelskiego (nareszcie się przyda). Powoli zbliżyłem się. Hałas pracującego silnika utrudniał zrozumienie co do mnie mają. Wreszcie zrozumiałem: oni mnie zapraszają na wspólny lot. Zaskoczenie ogromne. Jak nie skorzystać z zaproszenia, z takiej okazji. Zabrałem mój sprzęt, z trudem wgramoliłem się do dalekiego od komfortu kokpitu. Ruszyliśmy, a ja cały czas w szoku. Muszę zrobić chociaż parę zdjęć. Ale się rozpisałem. Resztę opowiem gdy się spotkamy.
PS. Tą drogą pragnę podziękować pani i panu lotnikom za dostarczenie mi tak niesamowitych wrażeń. Brawo, niebieski samolocik, spisywał wspaniale. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto