Absurdy polskich osiedli. Brak chodników, więzienne place zabaw i zagrodzone przejścia
Place zabaw jak więzienia
– Plac zabaw? Chyba raczej więzienny spacerniak – podsumowuje pani Monika z Krakowa. Ta ogrodzona, ciasna przestrzeń do zabawy, wybudowana na jednym z nowych osiedli, to niestety nie wyjątek, a reguła. Spacerując po inwestycjach mieszkaniowych w całym kraju, niemal wszędzie napotkać można place zabaw, na których dzieciom raczej trudno będzie poczuć ducha swobody i beztroski. – Maluchy muszą się wyszaleć, pobiegać. A tu po kilku krokach z każdej strony trafiają na płot – skarży się pani Monika. - Już nie wspominam o ciągłych bitwach o jedną jedyną zjeżdżalnię… Przyczyna problemu jest prozaiczna – deweloperska chęć zysku. Place zabaw, ławki czy donice z nasadzeniami mogą cieszyć mieszkańców osiedla, jednak z punktu widzenia dewelopera to tylko dodatkowe wydatki. Co więcej, elementy te zajmują cenną przestrzeń, na której mogłoby powstać więcej mieszkań na sprzedaż. Skutek? Przy projektowaniu nowych osiedli pod place zabaw wyznacza się tylko tyle miejsca, ile jest absolutnie niezbędne.