– Jest pan zadowolony z debiutu w Spójni, w którym rzucił pan sześć punktów, ale miał też sześć strat.
– To nie jest jeszcze to, co pokażę niebawem. Potrzebuję trochę czasu, żeby przystosować się do nowego stylu gry. Muszę przejść przyspieszony kurs w tym zakresie.
– Na razie kibice dają panu taryfę ulgową, bo wiadomo że potrzebuje pan czasu na zgranie się z zespołem. Ale po kilku meczach przyjdzie czas na prawdziwą ocenę.
– Potrzebuję trzech tygodni, żeby wrócić do formy i wtedy będzie można oceniać moją przydatność do stargardzkiego zespołu. Wierzę że będzie dobrze. W Spójni jest fajna atmosfera. Fajni są kibice. Chciałbym razem ze stargardzkim zespołem wywalczyć awans do play off pierwszej ligi.
– Jak to się stało, że na dłużej wyjechał pan do USA?
– Moi rodzice długo byli w Nowym Jorku, gdzie wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia. W Stanach Zjednoczonych była też moja babcia, więc wszyscy mieliśmy zielone karty i mogliśmy przebywać w USA. Jeździłem tam na wakacje i któregoś dnia przyszedł do mnie trener koszykówki John Albano, który dowiedział się że jakiś chłopak nieźle gra na podwórku w koszykówkę. Tak to się zaczęło.
– To ten trener namówił pana do pozostania w USA?
– Tak, ale nie od razu. Potrenowałem u niego trochę, ale na koniec wakacji wracałem do Polski. Trener mówił mi żebym został, mieliśmy nawet zagrać o to w kosza. Wróciłem jednak do Polski. Byłem w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Warce. Ale z rodzicami uznaliśmy, że lepiej jak pojadę do USA. Miałem siedemnaście lat. Pojechałem więc i dwa pierwsze lata grałem w zespole trenera Albano. Później były inne szkoły, nowi trenerzy. Ale z trenerem Albano ciągle jestem w kontakcie, gram u niego w lidze letniej, codziennie rozmawiamy.
– Łatwo przyszło panu po siedmiu latach wrócić do Polski?
– Cały czas chciałem grać w koszykówkę w Polsce, więc nie była to trudna decyzja. Tylko że jak tu przyjechałem, to mimo zainteresowania różnych klubów nikt przez dwa miesiące nie zaprosił mnie, bym pokazał co potrafię. W tym czasie mieszkałem u siostry. Wreszcie przyszła propozycja z pierwszoligowego Sokoła Łańcut, ale nie porozumieliśmy się w kwestiach finansowych. Później przyszła oferta ze Stargardu. Gdyby nie Spójnia to wróciłbym do USA.
– Jakie są główne różnice między polską pierwszą ligą, a rozgrywkami w USA, w których pan grał?
– W USA gra się szybciej i tam jest wiele atletycznych zawodników. Jeśli chodzi o samą grę, to na akcję w ataku jest 35 sekund, więc w polskiej lidze trzeba szybciej oddawać rzut.
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody