Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bądź grzeczny, noś czapkę i... szanuj starszych (?)

Olga Klamecka
Olga Klamecka
sxc.hu autor: sorin_el
sxc.hu autor: sorin_el Ilustracja Redakcji MM
To nie będzie artykuł. Tym bardziej umoralniający. To dość osobista opowieść, kartka z pamiętnika, tyle że skłaniająca do nieco głębszych przemyśleń...

Późny sobotni wieczór - czas imprez, wizyt w pubach i grupowych spacerów po mieście. To także czas powrotów z imprez do domów. Ja tę noc spędziłam jako szofer ;-) Po przywiezieniu kilku osób z Zielonej Góry, razem z mężem wysiadamy z samochodu. Gorączkowo poszukuję szalika na tylnym siedzeniu auta, mąż podaje mi torebkę – no lekkie zamieszanie, jak zwykle. Jednym uchem słyszę, jak mąż coś do kogoś mówi. Gdy padło słowo „ulica" i „prosto" nawet nie wynurzyłam głowy z samochodu, wiedząc, że ktoś zwyczajnie pytał o drogę. Nic takiego. Kiedy w końcu wygrzebałam się ze wszystkimi rzeczami i rozpoczęliśmy marsz do domu, widzę przed nami stojącą bezradnie i rozglądającą się dookoła Babuleńkę (piszę „Babuleńkę", bo była to dość sędziwego wieku pani, ale bardzo urocza). Spoglądam na zegarek. Patrzę na małżonka z wyraźnym zdziwieniem. Wytłumaczył mi, że to jej wskazywał drogę. Była godzina 23:30.
Co wy byście zrobili w takiej sytuacji?
Bo ja bez zastanowienia ruszyłam ku niej i rozpoczął się taki oto dialog:Ja: Dobry wieczór, a co pani tutaj o tej porze sama robi?!Babcia: Aaa bo ja chcę dojść do córki i się zgubiłam...Ja: A gdzie córka mieszka?Babcia: No przy barze, pod wiaduktem przy takiej szkole..
Mieszkam na ulicy Matejki od urodzenia, więc znam te rejony jak własną kieszeń. Wiadukt + bar + szkoła. Wszystko pasuje. Kościuszki.
Ja: To w takim razie panią podwieziemy, proszę do samochodu.Babcia: Ale ja dojdę przecież, tylko się zagubiłam trochę...
Pominę namawiania, bo były długie i z pewnością Was nie zainteresują. W końcu Babunia i tak się zgodziła i ruszyliśmy ku dopiero co zamkniętym aucie. W tym czasie, nadal nie mogąc się nadziwić co starsza pani robi sama w środku nocy dowiedziałam się, że:- idzie piechotą aż z Pleszówka- jest już niedaleko i że „ona sobie poradzi"- że ona się nie boi łobuzów pod wpływem alkoholu, którzy kręcą się grupkami gdzieniegdzie w mieście, bo „ona ich omija"- że dom córki jest przy drodze na Kożuchów
I tutaj z mężem zgłupieliśmy totalnie. Droga na Kożuchów?! Już miałam ruszać, ale coś mi mówiło, że trzeba drążyć temat. Po trudnej i wyboistej wymianie zdań okazało się, że córka owszem - mieszka przy wiadukcie, owszem – niedaleko szkoły i owszem – znajduje się tam niedaleko bar. Tyle że był to nowy wiadukt. Droga rzeczywiście prowadząca do Kożuchowa. A wspomniana szkoła okazała się być „spożywczakiem". I proszę, jak łatwo można było nasza Babcię oddalić od celu prowadząc ją na ul. Kościuszki, jak to zrobił bez zastanowienia mój mąż.A zatem odpalam autko i (natarczywie już) pytam Babunię, usadowioną z tyłu, dlaczego w taką podróż wybrała się w nocy, sama i na piechotę (!). Oto odpowiedź:
B: Aaaa, bo wie pani, z wnuczką mieszkam i się z nią pokłóciłam. To wyszłam z domu. I iść zaczęłam. A jak już zaczęłam, to głupio mi było się wrócić to mówię: idę do córki.
Przestałam pytać, bo zrobiło mi się przykro. Może to tylko ja mam taki a nie inny stosunek do osób starszych. Wszystkich dziadków straciłam dawno temu i może to jakiś kompleks i luka. A może wychowanie. A może wszystko razem. Wiem na pewno, że ta drobna Babunia w chusteczce na głowie, spodniach w kant, półbucikach i jasnej kurteczce, z pięknym uśmiechem i ze zmarzniętymi dłońmi nie zasługiwała na to, by spotkało ją jakieś nieszczęście podczas samotnego błąkania się po mieście. Tym bardziej, że pamięć szwankowała. I to bardzo.
Co zaś do wnuczki, nikogo nie oceniam – wydarzyć się tam mogło właściwie wszystko i to nie moja rola, by w to wnikać. Ale czy naprawdę istnieje taki powód awantury, który pozwoliłby komukolwiek wypuścić najstarszego, lekko już podupadającego na zdrowiu członka rodziny późną, zimną nocą i zostawić go na pastwę losu? Co by było, gdyby...?
[Dodatek uspokajający/ Happy end:Babunia została bezpiecznie odstawiona pod dom córki. Chwilę po północy drzwi otworzył nam jej zięć i serdecznie nam podziękował. Babunia wskoczyła szczęśliwa do środka, a my wróciliśmy do domu.]

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto