MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Besson znów rzucił urok na widza

Magdalena Leończuk
Luc Besson twierdził, że "Artur i Minimki" (2006) będzie ostatnim filmem, jaki wyreżyseruje. Cóż, słowa nie dotrzymał. Ale czy można mu się dziwić? Film zarobił na całym świecie 113 mln dolarów.

Podróż Artura do mikroskopijnego królestwa Minimków była spełnieniem fantazji widzów - zarówno małych, jak i dorosłych, u których, pod warstwą cynizmu, zachowała się dziecięca naiwność i fascynacja światem. Besson powrócił więc do swojej opowieści, która zdążyła rozrosnąć się do rozmiarów trylogii ("Artur i wojna światów" wejdzie do kin za kilka miesięcy), pamiętając o tym, że stawia nowe wyzwania przed bohaterem, z którym może dorastać jego publiczność.

Druga część, która wejdzie do kin w najbliższy piątek (można już ją oglądać na przedpremierowych pokazach) naznaczona jest symboliką rytualnego przejścia od dziecka do nastolatka.

Zbliża się koniec dziesiątej fazy księżyca i Artur przygotowuje się do powrotu do krainy Minimków. Nie może się już doczekać spotkania z księżniczką Selenią. Gdy pająk przynosi mu ziarenko ryżu z napisem "S.O.S", Artur jest przekonany, że Minimki wzywają go na pomoc. Przedostaje się do mikroskopijnego świata i stacza bitwę ze szczurami, żabami i oddziałem wartowników. Gdy w końcu dociera do wioski Minimków, czeka go tam niemiła niespodzianka…

Jedno z ulubionych powiedzonek Bessona brzmi: "Pięć sekund bez akcji to cała wieczność". Dlatego "Zemsta Maltazara" ma świetne tempo znane z "Piątego elementu" czy "Taxi". Sceny pościgów zyskały na większej dynamice, bohaterowie mają lepsze "gadane", a fantazyjna kraina dzięki dopracowanym detalom zdaje się tętnić życiem. Do tego świetnie uchwycona różnica skali świata ludzi i Minimków sprawia, że to, co oczywiste, nagle nabiera innych rozmiarów, kształtów. Gąsienica okazuje się być marnym środkiem transportu, a ważka beznadziejnym trenerem aerobiku.

Besson rzuca taki urok na widza, że można zapomnieć o płytkim scenariuszu. Dlatego, gdy w punkcie kulminacyjnym przychodzi gwałtowne zakończenie, będące wstępem do trzeciej części, pojawienie się napisów końcowych w bolesny sposób przerywa naprawdę przyjemną zabawę.


"Artur i zemsta Maltazara", Francja, 2009, familijny, reż. Luc Besson, wyst. Freddie Highmore, Ron Crawford, Penny Balfour, dyst. Monolith

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto