MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bez serca dla upośledzonych

Bożena Bilska-Smuś
Elżbieta Żywica (pierwsza od lewej), terapeutka z
Elżbieta Żywica (pierwsza od lewej), terapeutka z
Pracownice Ośrodka Adaptacyjnego w Sieradzu za nic mają przebywających tam niepełnosprawnych. Krzyczą na nich, szarpią, używają wulgarnych słów. Zamiast się opiekować, każą oglądać telewizję, a same wypoczywają albo ...

Pracownice Ośrodka Adaptacyjnego w Sieradzu za nic mają przebywających tam niepełnosprawnych. Krzyczą na nich, szarpią, używają wulgarnych słów. Zamiast się opiekować, każą oglądać telewizję, a same wypoczywają albo popijają drinki. Taki obraz wyłania się z relacji rodziców i Anny Mielczarek, muzykoterapeutki zatrudnionej w sieradzkiej placówce.

- Skandal! - nie ma wątpliwości matka Łukasza, jednego z podopiecznych sieradzkiego ośrodka.

Zarzuty niewłaściwej opieki nad upośledzonymi dotyczą m.in. Elżbiety Żywicy, terapeutki, oraz Bogumiły Zielińskiej, zatrudnionej jako pokojowa i sprzątaczka. Obie pracują w ośrodku od 17 lat.

W sprawie sytuacji w placówce Anna Mielczarek wystosowała pismo do Jacka Walczaka, prezydenta Sieradza

"Widziałam, jak Monika dostawała klapsa, gdy jej noga wyszła z podestu wózka i siłą była wpychana. Również jak Monika nie mogła się załatwić, to była wyzywana" - pisze muzykoterapeutka.

- Nic takiego nie miało miejsca - odpiera Żywica.

"Widziałam, jak pani Ela Żywica podczas obiadu z nerwami włożyła Agacie łyżkę do buzi, mówiąc "jesz czy nie", po czym zerknęła na mnie i rzuciła łyżkę na talerz. Agata zawsze wolno je i przez to jest ciągle poganiana. Widziałam, że Agacie trzęsły się ręce" - relacjonuje Anna Mielczarek.

O wszystkim opowiedziała bezpośredniej przełożonej Katarzynie Delidzie.

- Zajęłam się tą sprawą od razu - twierdzi kierownik Delida.

- W jaki sposób? - pytamy. - Nie będę na ten temat rozmawiać - kwituje Delida.

"Widziałam, jak pani Zielińska i pani Żywica nieraz podnosiły głos na pensjonariuszy ośrodka. Były wulgarne słowa, podnoszenie ręki, szarpanie, poniżanie w różnych sytuacjach, wyzywanie młodzieży od tłumoków" - relacjonuje prezydentowi Anna Mielczarek. "Widziałam „ jak pracownice Ośrodka Adaptacyjnego w trakcie pracy robiły sobie drinki i popijały".

- Co do drinków, to nie wchodzą w grę, ale pijemy czasem z okazji urodzin uczestnika szampana, gdy któraś matka przyniesie - mówi Bogusława Zielińska.

- Czas o tym wszystkim napisać, może dzieciaki będą miały lepiej - liczy ojciec Roberta, którego rok temu zabrał z placówki.

Z ośrodka przy ul. Polnej w Sieradzu codziennie korzysta 11 upośledzonych psychicznie i fizycznie młodych ludzi. Tylko jeden nie jest pełnoletni. Większość nie mówi.

Nie to co Łukasz, który chętnie rozmawia i ma dobry kontakt z rodzicami. Już dawno narzekał na sytuację w ośrodku, ale zawsze prosił rodziców, żeby nie robili z tego użytku, bo twierdził, że będą się tam na nim wyżywać.

- Serce mogło mi pęknąć, gdy syn płakał, bo pani Żywica nie chciała przy nim usiąść na stołówce. Powiedziała, że jest donosicielem! - nie może dojść do siebie matka Łukasza.

Jego ojciec mówi, że miarka się przebrała, kiedy przyszedł odebrać syna, a ten leżał w pokoju bez opieki, blady, ze skręconą nogą. Wtedy poszedł na skargę do dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, któremu podlega Ośrodek Adaptacyjny.

- Spotkałam się na neutralnym gruncie z Łukaszem i jego rodzicami. W rozmowie uczestniczył sekretarz miasta. Powstało nagranie, które przekazałam prezydentowi miasta i przewodniczącej rady - informuje Katarzyna Paprota, dyrektor MOPS w Sieradzu.

Beata Witczak zabrała syna z ośrodka rok temu. - To jest tajemnica poliszynela, że w ośrodku źle się dzieje. Mąż, który naszego Roberta tam zawoził i odbierał, zawsze przyjeżdżał zdenerwowany.

- Chłopak mazał ściany wydzieliną wydostającą się z rurki założonej do tchawicy - mówi Elżbieta Żywica.

Zdaniem Katarzyny Paproty, która jest dyrektorem MOPS od kilku miesięcy, natychmiast powinna nastąpić reorganizacja Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej, w którego skład wchodzi Ośrodek Adaptacyjny. - Chciałam to zrobić w styczniu, ale pracownicy się zbuntowali - mówi dyrektorka.

Faktycznie, część pracowników wystąpiła przeciwko Paprocie, oskarżając ją o mobbing. Prezydent Sieradza poprosił dyrektorkę, by nie podejmowała decyzji kadrowych. - Mam związane ręce, ale czy ja tutaj będę, czy nie, decyzje muszą nastąpić z dnia na dzień, bo nie mogą cierpieć pensjonariusze ośrodka - twierdzi zdecydowanie Katarzyna Paprota.

* * * * *

Będzie kontrola
Co w sprawie Ośrodka Adaptacyjnego zrobi prezydent Sieradza? Jacek Walczak zacznie od postępowania wyjaśniającego, a jeśli zarzuty się potwierdzą, to pracownicy ośrodka muszą się liczyć z dyscyplinarnymi zwolnieniami. Ośrodek nie był kontrolowany od lat, w ostatnich dwóch latach nie znalazł się nawet w planach kontroli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto