O ile jednak gdynianki - znając ich kłopoty ekonomiczne i kadrowe - można usprawiedliwiać, to ciężko jest znaleźć okoliczności łagodzące dla "Białej Gwiazdy". Tym bardziej że po dwunastu minutach meczu z Polkowicami nic nie wskazywało na niespodziewany zwrot wydarzeń i - było nie było - sensacyjne zakończenie potyczki.
Wisła prowadziła bowiem już 27:15 i miała przynajmniej trzy szanse na powiększenie dorobku i tym samym "dobicie" rywalek. Niestety...
- Ja wiem, że nic nas nie usprawiedliwia, ale naprawdę brakuje nam jeszcze zgrania - powiedziała Katerina Zohnova (zaliczyła trzy "trójki"). - Poza tym w drugiej połowie miałyśmy problemy z zoną rywalek. To są chyba główne przyczyny naszego niepowodzenia.
To wszystko prawda, jednakże trenera Jose Ignacio Hernandeza zapytaliśmy, czy nie uważa, że przy wysokim prowadzeniu jego koszykarki podświadomie się rozluźniły uznając, że Polkowice są już na kolanach. A kiedy zaczęły się "schody", nie zdołały wrócić do pierwotnego, dobrego rytmu gry.
Szkoleniowiec tak odpowiedział: - Być może rzeczywiście część zawodniczek się zdekoncentrowała. Ja jednak zaakcentuję, że w tym meczu popełnialiśmy błędy, jakie ciągle zdarzają się na treningach. Nakazem jest więc zminimalizowanie tych wszystkich błędów. Nie ma innego wyjścia!
Już dziś wiślaczki zagrają mecz 2. kolejki. Wystąpią w Brzegu, mierząc się z tamtejszą Odrą. Początek o godz. 17. Cel? Oczywisty - wygrana, czyli choć częściowa rehabilitacja!
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?