Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bronowo, drewniany most. W drodze do DSM Nieławice (wideo, zdjęcia)

Redakcja
Piękno jest wokół nas.
Piękno jest wokół nas. Krystyna B
Główny cel kolejnej wyprawy z Manro niezmiennie ten sam: Dom Samotnej Matki z Dziećmi w Nieławicach.

Po wielogodzinnej jeździe za kółkiem Manro wyglądał jak rozdeptany kapeć, ale wyprawy nie odpuścił! Przed jego przyjazdem z Pucka ustaliliśmy, że z dzikości współczesnego życia zanurzymy się w przyjazną dzikość przyrody. A jeżeli piękno i natura to tylko nad Narwią i tylko zachód słońca nad rzeką. Drewniany most w Bronowie to idealne miejsce na wyciszenie rozdygotanych ostatnimi wydarzeniami nerwów. Poprosiłam Manro o ustawienie mądrego ustrojstwa zwanego GPS-em na "Bronowo, drewniany most".
Po kilku nieudanych próbach Manro powiedział: Wiesz najlepszy jest jednak koniec języka za przewodnika! I tak po drodze złapał dwa całkiem młode i seksowne „końce języka". Instrukcje wyglądały dla mnie bardzo zawile: Prosto, potem w prawo, na krzyżówkach znowu w prawo, potem lekko w lewo i znowu w prawo... itd. Po wysłuchaniu wskazówek zapytałam Manro: Zrozumiałeś wszystko, teraz wiesz? Roześmiał się szatańsko i powiedział: Mniej więcej, a raczej mniej.
A tu słońce coraz niżej i wyglądało na to, że guzik z podziwiania jego zachodu. Było w prawo, potem koło kościoła znowu w prawo, potem lekko w lewo, potem w prawo, a drewnianego mostu nie widać! Wszystko to chyba przez rudego kota, który przemknął nam jak ognista błyskawica tuż przed maską samochodu. Na moście byłam w życiu tylko dwa razy i nie mogłam służyć jako nawigator. Zresztą wszystko tak pozarastało, że dzikość przyrody zmieniła krajobraz. Rozpraszały nas dodatkowo bociany, których gniazda obsadzały prawie każdy słup Kręciliśmy w lewo, w prawo i w końcu zabrnęliśmy w ślepy zaułek, a konkretnie w polną drogę szerokości około 2,5 metra! Po jednej stronie nieprzebyty gąszcz wysokich chwastów, po drugiej łany kukurydzy, a pośrodku oddzielający koleiny pas gęstej trawy. Siedziałam cicho, bo już zaczęłam się bać, że dojedziemy tylko tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. No, i stało się! Przed nami wynurzył się zza wzgórza istny krążownik szos! Nie wiem jakim cudem ten wielki samochód znalazł się na naszej trasie. Oba samochody wyglądały jak dwa szarżujące na siebie byki. Manro wyszedł i po pierwsze wypytał się dwóch panów o namiary na drewniany most, a potem...! Byłam pewna, że będziemy tak stać do końca świata. Manro zatarł ręce, sprawdził chaszcze po jednej stronie i Kubica się chowa! Do tej pory nie wiem jakim sposobem zrobił manewr w tył zwrot. Widziałam tylko kątem oka jak mężczyźni z krążownika łapali się za głowy. A potem to już było z górki, pod górkę i prosto do celu. Słońce ze swoim zachodem jakby na nas czekało. Bajkowo, sielsko, dziko!

To żadne słowo nie opisze. Dwa razy zawaliłam jako fotograf i do tej pory pluję sobie w brodę. Raz, kiedy zobaczyliśmy "kurną" chatę pokrytą grubą warstwą zmurszałej słomy (Manro jechał za szybko!), drugi, kiedy wzięłam nie ten aparat, aby złapać w obiektyw wesołego szaraka przebiegającego nam drogę. Ściemniało się, a przed nami jeszcze wizyta w DSM w Nieławicach. Jazda przez Wiznę, rzucenie okiem na mural i skręt w kolejną żwirową drogę. Przy drodze zauważyliśmy ptasiego "chłopca radarowca" z czerwonym dziobem, więc Manro zmniejszył prędkość. Tak na wszelki wypadek.
https://plus.google.com/u/0/photos/117002193189410578663/albums/60299376...
Z dzikości życzliwej przyrody wjechaliśmy w dzikość i znieczulicę ludzką. DSM przepełniony ludzkimi tragediami. Tylko dzięki zwykłym ludziom matki i dzieci, mogą uwierzyć, że nie są osamotnione.
Tu w tym miejscu w imieniu matek, a szczególnie matki Maciusia, chciałabym podziękować za szybki odzew na mój apel. Maciuś będzie miał fachowe zabezpieczenia, pampersy i kosmetyki dzięki MM-owiczom i sympatykom portalu. Pieniądze zaczęły wpływać na konto chłopczyka już po godzinie ukazania się prośby na MM! W różnych kwotach, ale przecież to nie złotówki są najważniejsze. Najważniejsze jest to, że ludzie tutaj skupieni potrafią życzliwie reagować i, że empatia nie jest dla nich tylko pustym słowem. W takich chwilach nawet największe zdziczenie współczesnego świata przybiera piękny kształt dzikości natury. Dla Manro i dla mnie najpiękniejszym prezentem był uśmiech niepełnosprawnego, 13-letnia chłopca oraz wyraz ulgi na twarzy jego mamy. Teraz będzie mogła chociaż na chwilę odpocząć. Życie może być mniej zdziczałe, wszystko zależy tylko od nas samych! 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto