Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 62]

Redakcja
sxc.hu
Byłem młodszym, część 32. Bar "Pod Cycem".

Początek cyklu
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 61]  
Niedaleko od naszej szkoły i sąsiadującego z nami "mechanika", znajdował się znany w całym mieście bar z wyszynkiem, "Pod Cycem" zwany. Oficjalnie zachęcająco oferował „zaciszny" odpoczynek dla strudzonych bywalców. W rzeczywistości różnie w nim bywało... ;)
Podobno popularna nazwa wzięła się stąd, że obsługiwała tam kelnerka o bardzo, ale to bardzo obfitym biuście. Potrafiła wziąć w każdą dłoń po trzy półlitrowe szklane kufle z piwem, a siódmy... niosła ściskając dwoma falującymi półkulami żywego i ponętnego kobiecego biustu. To było coś! Kufle trzymane w rękach stawiała na blacie stołu, zaś ten "główny" przechylała przelewając do pustego kufla trzymanego w rękach przez chętnego do napicia się... za dodatkową drobną opłatą.
Chętnych nigdy nie brakowało, tak wśród stałych dorosłych bywalców jak i starszej młodzieży z naszych dwóch techników (bliskość lokalu była bezcenną zaletą na dużej przerwie...). Kiedy nachylała się aby przelać pienisty napój...było co podziwiać! Nie żal było płacącemu za tę usługę :-)
W czasie dużej przerwy dorośli nie byli obsługiwani, nawet stali długoletni „pensjonariusze". Nieważne było, czy ktoś z naszych szkół się pojawił czy nie. Gotowość bojowa obsługi o tej porze była ustawiona wyłącznie pod szkoły - tylko panowie uczniowie!
Wiadomo było, że dla „panów uczniów" czas to pieniądz. Nikt z dorosłych nigdy nie oponował. Tradycja była znana i nie do podważenia. Niestety o tej tradycji wiedzieli i nauczyciele z obu szkół, więc od czasu do czasu urządzali "polowanie z zasadzki albo z ostatniego zajazdu na Cyc". Dla ustrzelonych ofiar nie było zmiłuj...ciężko odpokutowywali chwilę przyjemności i wytchnienia od wyczerpujących zajęć szkolnych.
Tylko z Dzikiem „spragnieni uczniowie" mieli spokój - jego sapiący oddech było słychać z daleka i nie pomagało mu podchodzenie z boku tak, aby nie być widocznym przez okna baru. Chociaż...razu jednego prawie że udało mu się polowanie. Gromada młodzieńcza tak namiętnie między sobą perorowała, że nie dosłyszała... Na szczęście był to już okres matur - było ciepło, okna baru otwarte. Zdążyła salwować się ucieczką przez te okna, zasłaniając rękoma twarze... o tej porze nikt już nie miał na podorędziu przydatnych do tego szalików..:-)
PS. Ot i tyle moich wspominek o profesorze Sz., znanym powszechnie jako Dzik. Została nostalgia i wspomnienia :) Był on charakterystyczną postacią, nieodłącznie związaną z Technikum Chemicznym i Elektrycznym przez ponad trzydzieści powojennych lat; nie wliczając tych przedwojennych. Był...bo teraz odpoczywa w spokoju na miejscowym cmentarzu. Czasem przechodzę obok jego grobu, zatrzymam się, zadumam i uśmiechnę na wspomnienia, które tu zawarłem :) Profesor Sz. zwany Dzikiem nie umarł więc cały. Żyje we wspomnieniach wielu wychowanków obu techników, bo i w mechaniku był znany. Nie wszystkich nauczycieli człowiek po latach pamięta, ale o nim nikt z ówcześnie uczących się nie zapomni...
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 63] 
Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe.  

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto