Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 78]

Redakcja
Hardy
Byłem młodszym, część 48. Siatkówka - pan "czterdziestka" nigdy nie przekroczył tej prędkości na szosie.

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 77] 
Młodzieńcem ci ja byłem... grałem trochę w siatkówkę. Zacząłem grę w klubie późno, dopiero w starszej klasie technikum... ale kilka lat pograłem w juniorach i seniorach. Kontuzji miałem mało, zdrowie dopisywało... zostało trochę i na dziś.
Początki gry w siatkówkę, w drużynie juniorów, były trudne  - obite kolana, stłuczona broda... wiadomo, nauka rzutów siatkarskich kosztuje trochę bólu i krwi. Inni wcześniej zaczęli, byli bardziej zaawansowani. Do tego na początku miałem granatowe tenisówki "pepegi"*, które szybko się rozpadały. Nie raz potrenowałem w małej salce szkolnej II Ogólniaka na bosaka... ale się chciało. Nie patrzyło się wtedy na drobne niedogodności - brak szatni, pryszniców, wody do umycia po treningu. Za to mieliśmy czasem atrakcje - wyjazdy na siatkarskie mecze juniorów do innych miast. Przeważnie w sobotę był wyjazd i po meczu powrót. Na więcej dla juniorów nie było stać klubu przyfabrycznego. Podobnie było zresztą w innych klubach naszego regionu.
Na mecze jeździliśmy pociągiem, czasem pojazdem samobieżnym, który był na stanie klubu. Był to pojazd samochodowy, który kiedyś był samochodem. Trudno było go nazwać... no właśnie, jak go nazwać? "Pojazdem samochodopodobnym"?
Jak zwał, tak zwał, ale z samochodem w naszym rozumieniu mało już miał wspólnego. Był to stary, bardzo wysłużony ciężarowy „Lublin", z prostokątnym pudłem "osobowym"... ot, taki osinobus do przewozu robotników. Pewnie poprzednio dobre dwadzieścia lat woził "ludzi pracy"... w każdym razie wyeksploatowany był do granic możliwości. Akurat nadawał się przed złomowaniem do przewozu na mecze zawodników klubu... przynajmniej juniorów, takich jak my.
Tak jak "jeszcze na stanie" przed złomowaniem był ten Lublin, tak samo "jeszcze na stanie" przed... całkowitą emeryturą był emerytowany kierowca. Dorabiał sobie. Dla nas był tak stary jakby uchował się jeszcze z bitwy pod Grunwaldem. Na nosie nosił grube szkła jak denka od butelek... ale jako kierowca był dla klubu taniutki, prawie darmowy. Czysty interes i oszczędność... no i jak bezpiecznie jeździł!
Nazywałem go "pan czterdziestka". Po prostu nikt nigdy nie widział aby przekroczył kiedyś tę prędkość na szosie. Fakt, wtedy nie było jeszcze autostrad. Nie mieliśmy więc możliwości poczucia przyjemności z szybszej jazdy i wydzielenia się adrenaliny. Jedno musieliśmy dziadkowi przyznać - czuliśmy się bezpiecznie w czasie drogi. Przy tej prędkości... ;)
*"Pepegi" były to popularne trampki i półtrampki, produkowane w Grudziądzkich Zakładach Przemysłu Gumowego "Stomil", największym zakładzie w mieście. Było to podstawowe obuwie na lekcjach WF w szkołach. Często też było noszone przez dorosłych, zwłaszcza na wsi.
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 79] 
Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe.  

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto