Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Celiński wyjaśnia okoliczności wypadku: To nie ja prowadziłem

Redakcja
Andrzej Celiński
Andrzej Celiński Fot. Polskapresse
Andrzej Celiński wyjaśniał, w radiu RMF FM i na swojej stronie internetowej, okoliczności wczorajszego wypadku. Powiedział, że gdy doszło do kolizji samochodem kierowała "jego kobieta". Stwierdził, że w całym zajściu nie było "nic nagannego, poza faktem, że samochód wypadł z ulicy".

[mp]Jak wyjaśnia na swojej stronie internetowej Andrzej Celiński, do kolizji, w której brał udział jego samochód, doszło wczoraj około godziny 22. Polityk tłumaczył, że kiedy wracał ze swoją partnerką ze "spotkania opłatkowego połączonego z imieninami", ich samochód wpadł w poślizg, uderzył w barierkę i utknął w pryzmie śniegu. Po zdarzeniu, jak podaje, uznał, że "jeśli samochód nie stwarza zagrożenia w ruchu drogowym, to można go pozostawić tam do rana".

Dziś rano pusty samochód Celińskiego, który jak się okazało uderzył w ekran akustyczny, odnalazł przypadkowy przechodzień. Policja znalazła w nim dwa telefony komórkowe. Zarówno Celiński jak jego towarzyszka potwierdzili, że zostawili je w samochodzie ponieważ "byli w powypadkowym szoku". Były minister kultury tłumaczył, że auto pozostawił, ponieważ "nie dało się nim jechać".

WR Źródło: Gazeta.pl

Czytaj także:
* Andrzej Celiński odnaleziony.'Poseł na pewno był trzeźwy'
* Andrzej Celiński o obrońcach krzyża: Nie obawiałbym się aresztować tych ludzi

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Celiński wyjaśnia okoliczności wypadku: To nie ja prowadziłem - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto