Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chcesz kobietę? To kliknij!

Redakcja
vajdic/sxc.hu
Kiedyś seks za pieniądze kojarzył się z agencją towarzyską w willi na uboczu. Dziś dziewczynę można wybrać w sieci, zadzwonić i umówić się w jej mieszkaniu. W naszym mieście są ich dziesiątki albo i setki.

Dziewczyny na telefon ogłaszają się na specjalnych portalach. Tylko na jednym ofert z Gorzowa naliczyliśmy 72! Więcej, bo 104, jest z Zielonej Góry. Są też z Rzepina i Kostrzyna. Anonse wyglądają podobnie: dziewczyna pokazuje kilka swoich fotografii bez widocznej twarzy, za to z widocznymi innymi częściami ciała. Poniżej pisze, jaki seks wchodzi w grę i ile kosztuje spędzony z nią czas. - Może lodzika, Misiaku? - pyta krągła blondynka i pręży się na łóżku. Przyjmuje nawet na kwadranse. Najmłodsze zapewniają, że mają po 19 lat. Najstarsze przekroczyły 40. Widać, że wiele z pań to amatorki: zdjęcia są robione ,,z ręki", przed lustrem, w tle widać przaśne kanapy, ciasne, blokowe łazienki, meblościanki. Na niektórych jednak widać wnętrza luksusowych apartamentów, a półnagie dziewczyny leżą na gigantycznych łóżkach. Można nawet znaleźć pary. Pod niektórymi ofertami są recenzje ,,szwagrów", czyli klientów. Niektóre tak szczegółowe, że nie pozostawiają nic wyobraźni.Zobacz też: Matura 2014 – Matematyka. Szukasz pytań, odpowiedzi, arkuszy? Znajdziesz je tutaj: Matura 2014: matematyka (pytania, odpowiedzi i arkusze) Większość pań reklamuje się, że są amatorkami. Czemu? Gorzowianin Adam (imię na jego prośbę zmienione), który korzysta z takich usług, śmieje się, że nawet jeśli kiedyś były to amatorki, to już nie są. - W większości to prostytutki, które poszły na swoje. Ale jest sporo młodych dziewczyn, które tak sobie dorabiają. Za godzinę biorą od 100 do 200 zł, niektóre wystawiają oferty droższe. Zależy, co jest w pakiecie – mówi Adam.Potwierdza, że przyjmują w zwykłych mieszkaniach, w blokach. Wynajmują je czasami od nieświadomych niczego ludzi. A ci dopiero po jakimś czasie od sąsiadów dowiadują się, że coś często nocami ich lokatorka gości znajomych... Udało nam się porozmawiać też z jedną z dziewczyn, które przyjmują w naszym mieście. - Najwięcej klientów mam w weekendy. Ale zdarzają się też spotkania w środku tygodnia, z rana. Kto przychodzi? Zasady mam dwie: ma być pełnoletni i schludny. Stąd miałam już młodzieńców, a najstarszy klient był przed 70. Niektóre dziewczyny wprost zastrzegają, że spotykają się tylko z panami po 30 lub 40. Czemu? Są mniej narwani, też mają coś do stracenia, starają się - mówi dziewczyna.Naszemu reporterowi zdradza też, że niektóre z nich udają w internecie różne osoby. – Wtedy jest większa szansa na zainteresowanie klienta - dodaje. Dowiadujemy się od niej jeszcze, że choć większość dziewczyn przyjmuje sama, to „ktoś czuwa". - Żeby mieć poczucie bezpieczeństwa, mam zaufanego człowieka, który dyskretnie ,,obstawia" moje spotkania z nowymi klientami. Stałych jestem pewna - mówi dziewczyna. Reporterowi przyznaje się do niemal 30 lat, w internetowym ogłoszeniu odjęła sobie cztery.Czy to w ogóle jest karalne? Grzegorz Jaroszewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie wyjaśnia, że jeśli nie ma w tym przemocy, groźby, zmuszania, zabierania pieniędzy, a na dziewczynie nie zarabia żaden typ, czyli jeśli dziewczyna dobrowolnie tak zarabia i sama sobie biznes organizuje, to nie ma przestępstwa. Bo prostytucja nie jest w Polsce karalna. Co więc zrobić, gdy za ścianą mamy prywatną agencję towarzyską? Cóż, tak jak Capone nigdy nie odpowiedział za morderstwa, a poszedł siedzieć za podatki, tak i prostytutki można zbyć się za inne przewinienia. - Wystarczy wzywać policję do zakłócania porządku publicznego, jeśli do tego faktycznie dochodzi. Hałasy, wyzwiska, wulgarni klienci, zakłócanie ciszy nocnej - to wszystko może być powodem naszej interwencji - mówi st. post. Grzegorz Jaroszewicz.- Jęki, imprezy, omyłkowe dzwonienie do drzwi o 1.00 czy 3.00 w nocy... Nikomu tego nie życzę – mówi gorzowianin mieszkający w centrum. Miał kłopot z „dziewczynkami", które mieszkały piętro niżej, i z ich gośćmi. Jak to załatwił? Zgłosił sprawę administratorowi i to wystarczyło. G. Jaroszewicz przyznaje, że to też może być skuteczna droga. Skoro domówki są z reguły w wynajmowanych mieszkaniach, to po bezskutecznym upominaniu lokatorek, można uderzyć do właściciela mieszkania (który je z reguły podnajmuje). A w ostateczności zażądać interwencji od wspólnoty mieszkaniowej lub spółdzielni. Tyle że to nie zawsze pomaga. - Takie interwencje się zdarzają. Ale cóż my możemy? Kontaktujemy się z właścicielem i tyle - mówi Marcin Michalski, wiceprezes największej spółdzielni Górczyn.A jak w komunalce? - Nie przypominam sobie takich zgłoszeń, ale jako administratorzy nie możemy i nie mamy jak dochodzić, jaka jest przyczyna zakłócania porządku... - mówi szef Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Paweł Jakubowski. Przypomina za to, że jeśli sąsiadom regularnie i bez powodu naprzykrza się najemca, to można nawet rozwiązać z nim umowę. A jeśli brak spokoju to sprawka właściciela mieszkania, sprawa może trafić do sądu.Jednak póki dom publiczny w mieszkaniu działa dyskretnie, sąsiadom i prawu nic do tego... 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto