Daje on wdowom prawo do rent bez względu na wiek i stan zdrowia. Pierwszy raz czytany w Sejmie ma być w grudniu. Niestety, z powodów politycznych może zostać odrzucony.
W tym roku w górnictwie zginęło 14 osób. Rok temu 30. Najbardziej tragiczny był rok 2006 - w kopalniach zginęło 49 mężczyzn (doszło wtedy m.in. do katastrofy w "Halembie"). Według badań dr. Konrada Tausza z Głównego Instytutu Górnictwa, aż 66 proc. wdów po zabitych pod ziemią górnikach musi mocno zaciskać pasa. Pieniędzy wystarcza im tylko na bardzo skromne życie.
Tymczasem projekt ustawy został negatywnie zaopiniowany przez rząd, ZUS i Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". Dlaczego? Bo wyróżnianie górników dyskryminowałoby inne grupy zawodowe. Dlaczego wdowy po nich mają dostawać pieniądze, a wdowy po strażakach czy policjantach poległych podczas wykonywania obowiązków zawodowych już nie? To zaś jest niezgodne z Konstytucją. Jednak dyskryminacja już funkcjonuje - wdowy po żołnierzach, którzy zginęli podczas zagranicznych misji jako jedyne mają prawo do dożywotniej renty bez względu na swój wiek i stan zdrowia. Przywrócono im to prawo 5 lat temu. Czym różni się kula snajpera od podziemnego tąpnięcia, wybuchu metanu czy pyłu węglowego? Efekt jest ten sam: śmierć, łzy sierot i wdów.
- Nawet gdyby odrzucono tę ustawę, to nie przestaniemy walczyć. Pójdziemy do Trybunału w Strasburgu. Zrobimy to nie tylko w swoim interesie, ale także dla tych wdów, które niebawem stracą renty - mówi Beata Klon, wdowa po górniku.
Jej mąż, Piotr, pracował w kopalni "Kleofas". Wciągnęła go taśma. Miał wtedy 39 lat. Zostawił córki - Kasię i Sandrę. To było w styczniu 1999 roku. Dwa tygodnie po wejściu w życie przepisów, które odebrały górniczym wdowom prawo do dożywotnich rent. Beata swoją straciła rok temu.
W zreformowanym w 1999 r. systemie emerytalnym renta rodzinna przysługuje wdowie, która w chwili śmierci męża skończyła 50 lat lub była niezdolna do pracy, albo wychowuje dziecko (do 18. roku życia). Prawo do renty ma też ta wdowa, która 50 lat skończy w czasie 5 lat od śmierci lub od osiągnięcia pełnoletności przez dzieci.
Pojawiła się szansa, by naprawić to, co w 1999 roku odebrała górniczym wdowom reforma systemu emerytalnego. Czy parlamentarzyści ze Śląska staną ponad podziałami politycznymi i w grudniu zgodnie zagłosują za ustawą PiS, która dawałaby wdowom po górnikach prawo do dożywotniej renty?
Na przeszkodzie stoją m.in. opinie prawne, nieprzychylne projektowi ustawy. Elżbieta Łopacińska z zarządu ZUS napisała, że ta regulacja jest sprzeczna z prawem, a konkretnie z ustawą o emeryturach i rentach. Henryka Bochniarz, prezydent "Lewiatana", podkreśla, że zwiększenie puli rent dla górniczych wdów może mieć wpływ na stabilność systemu ubezpieczeniowego. Zachęca raczej do zaostrzania, a nie do liberalizowania prawa w tej sprawie.
Z kolei w stanowisku rządu czytamy, że wyróżnianie rodzin górniczych dyskryminowałoby rodziny z innych grup zawodowych. Na dodatek byłoby sprzeczne z polityką rządu, zmierzającą do aktywizacji zawodowej wszystkich osób zdolnych do pracy, w tym tych powyżej 50. roku życia.
Naukowcy z GIG opisali losy rodzin górników, którzy w ciągu ostatnich 20 lat zginęli w kopalniach. Niemal we wszystkich osieroconych rodzinach są dzieci. W połowie po dwoje, w co czwartej troje. Ambicje sierot po górnikach są wysokie, uczy się aż 83 procent z nich. Ponad połowa studiuje lub do studiów się przymierza. Kolejne 23 proc. ukończyło lub zamierza ukończyć edukację na poziomie średnim. Nauka też kosztuje, więc w osieroconych rodzinach się nie przelewa. Mimo to nie ma woli politycznej, by ustawa, przywracająca górniczym wdowom prawo do świadczeń bez względu na wiek, weszła w życie.
Sprawa ponadpartyjna
Izabela Kloc, posłanka PiS:
Mam nadzieję, że uda mi się przekonać posłów innych ugrupowań ze Śląska do poparcia ustawy, przywracającej renty rodzinne dla wdów po górnikach. Tu chodzi zaledwie o kilkadziesiąt kobiet. Ta sprawa będzie dla nas sprawdzianem, czy potrafimy ponad podziałami politycznymi walczyć o sprawy ważne dla Śląska.
Krystyna Bochenek, senator PO:
Nie znam projektu ustawy PiS. Nie potrafię więc go ocenić. Sprawa wdów górniczych jest mi bardzo bliska. Pomagam im od wielu lat. Namawiam do stworzenia stowarzyszenia. Wtedy byłoby im łatwiej walczyć. Ich racje są niepodważalne. Ogromnie mi imponują.
Jerzy Markowski, ekspert ds. górnictwa:
Zdecydowanie popieram renty dla wdów po górnikach. Użyję wszystkich znajomości, by ta sprawa stała się ponadpartyjną. Mieszanie do tego polityki jest nieporozumieniem. To dotyczy naprawdę niewielkiej liczby kobiet. W 2008 roku to było 39 pań. Te kobiety walczą przez Fundację Rodzin Górniczych, którą złożyłem. Ta sprawa ma źródło w tradycji. Żony górników nadal zajmują domem, wychowaniem dzieci. Tak jest od pokoleń. Kiedy dochodzi do tragedii, jest im trudno odnaleźć się w pracy.
Chodzi o niewiele ponad milion złotych
Od 1999 roku renta rodzinna przysługuje wdowie, która w chwili śmierci męża skończyła 50 lat lub była niezdolna do pracy, albo wychowuje dziecko (do 18. roku życia).
Prawo do renty ma także ta wdowa, która 50 lat skończy w czasie 5 lat od śmierci lub od osiągnięcia pełnoletności przez dzieci.
Z tysiąca wdów po górnikach, którzy zginęli przy pracy, prawa do renty rodzinnej nie ma 39 kobiet. Od 1 marca br. najniższa renta rodzinna to 675,10 zł, a dodatek dla sieroty zupełnej to 325,36 zł. Średnia renta rodzinna sięga obecnie około 1,4 tys. zł brutto miesięcznie. Renty dla górniczych wdów pochłonęłyby ok. 1,1 mln zł rocznie.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?