W rodzinie nie mieliśmy dziadków. Jaka jest miłość babci do wnuków wiemy doskonale. Wnuki mojej mamy nie mają już wszystkich dziadków, ale jedną babcię nadal mają. Jej miłość do nich nie maleje. A dla wnuków jest już niemal legendą.
Jak wygląda miłość dziadków do wnuków? Też wiem. Znam ich wielu, szczególnie przez pracę.
Cykl był niezmienny. W którymś momencie po ślubie podpytywanie – kiedy będziesz dziadkiem? Nieco zażenowani, lekko speszeni, ale informowali. Kiedy dziecko przychodziło na świat rozpoczynaliśmy ataki. Waga, długość, czy z mamą i dzieckiem wszystko w porządku, jakie imię będzie nosić. Do chrzcin żądaliśmy regularnych meldunków. Były jeszcze roczki i się uspokajało. Do momentu pójścia dziecka do pierwszej komunii świętej. I naturalnie nasze zdziwienie – już takie duże? Przecież niedawno się urodziło. Jak ten czas leci...
Opowiadali. O niezdarnych ruchach jak trzeba było nieraz przewinąć lub nakarmić wnusiątko, o niepokojach przy chorobach i bezsilności w takich chwilach dorosłych. Sami chcieliby przejąć choroby wieku dziecięcego byle tylko dziecko nie cierpiało. A czas wyrzynania ząbków przeżywaliśmy razem z mało nam znanymi rodzinami. No i oczywiście pierwsze kroki. Oraz najczęściej powtarzane pragnienia ,,moich" dziadków – nie mogę się doczekać jak razem pójdziemy na wspólny spacer.
Mężczyźni są mniej wylewni w okazywaniu uczuć, powściągliwi w emocjach. Nawet nie wiem czy ich rodziny były w pełni świadome miłości do wnuków. Może nieraz my więcej wiedzieliśmy? Jak przeżywali, cieszyli się i martwili. Ale przede wszystkim obserwowaliśmy ich dumę. Duma najbardziej rzucała się w oczy. Piękna duma bycia dziadkiem.
Jak bardzo kochają i przeżywają nie ma potrzeby opisywać. Wiadomo i basta. Ale, że emocje z wnukiem mogą wpłynąć na ważne obrady? O jednym takim przypadku czytałam. Dawno temu, kiedy sekretarzem generalnym ONZ był Birmańczyk U Thant. Czasy kryzysu kubańskiego, wojny egipsko-izraelskiej, eskalacji interwencji USA w Wietnamie.
I kiedyś, podczas obrad, przy biurku przewodniczącego zauważono dodatkowy telefon. Sam U Thant był jakby mniej skupiony i myślami gdzieś indziej. Telefon zadzwonił. W trakcie rozmowy jego twarz się rozpogodziła.
Telefon był z rodzinnej Birmy. Powiadomiono, że wnuczek wyzdrowiał i nie ma już biegunki. Dyplomaci oniemieli, ale i zaraz ożywili. Wszak prawie każdy był dziadkiem, doskonale rozumieli co przeżywał U Thant. Małe kłopoty mieli tłumacze ze znalezieniem słów obcych na politycznych debatach. Na dziecięce kupki nie byli przygotowani. Przez chwilę nie było też Wschodu i Zachodu, żelaznej kurtyny. Byli po prostu dziadkowie.
Dziadek to jest dziadek!
* * *
Zobacz nas na facebooku:
strona portalu Moje Miasto Zielona Góra
strona bezpłatnego tygodnika miejskiego MM Moje Miasto Zielona Góra
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?