Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziesięciomiesięczna Sandra Nałęcz-Kaca z Warszawy walczy z nowotworem. Nadzieją jest radioterapia protonowa. Trwa zbiórka

Karina Knorps-Tuszyńska
Karina Knorps-Tuszyńska
Sandra Nałęcz-Kaca potrzebuje protonoterapii, aby żyć
Sandra Nałęcz-Kaca potrzebuje protonoterapii, aby żyć Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
Gdy dziesięciomiesięczna obecnie Sandra Nałęcz-Kaca z Warszawy miała cztery miesiące, zaczęła pocierać lewe oko. Wkrótce, pewnego dnia po powrocie z pracy do domu, jej tata Karol Kaca zauważył, że dziecko ma powiększone oko. Pomyślał, że pewnie jest zmęczony, że mu się wydaje, więc nie powiedział nic mamie Sandry. Po kilku dniach oko wydawało mu się jednak coraz większe. Wtedy zauważyła to także mama Sandry. Wkrótce okazało się, że muszą walczyć o wzrok i życie dziewczynki, ponieważ ma guza lewego oczodołu.
od 16 lat

Sandra Nałęcz-Kaca zaczęła pocierać oko. Okazało się, że ma guza

Dziesięciomiesięczna obecnie Sandra Nałęcz-Kaca urodziła się 31 maja 2021 r. Była zdrowa. Jej rodzice podkreślają, że cała rodzina zakochała się w niej do szaleństwa. Dla rodziców była najmłodszą, wymarzoną córeczką. Jej dwaj starci bracia, 4-letni Dorian i 7-letni Alan, nie mogli się nią nacieszyć.

Gdy Sandra skończyła cztery miesiące, zaczęła dość często pocierać lewe oczko. Po kilku dniach, jej tata Karol Kaca po powrocie z pracy do domu zauważył, że dziewczynka ma powiększone lewe oko. Pomyślał, że pewnie jest zmęczony, że mu się wydaje, więc nic nie mówił mamie Sandry. Po kilku dniach oko wydawało mu się jednak coraz większe. Wtedy wytrzeszcz zauważyła także mama Sandry. Natychmiast pojechali do Instytutu Oka w Warszawie. Tam okazało się, że w jednym oku Sandra ma podwyższone ciśnienie. Później zdiagnozowano torbiel za okiem wypełniony nieznaną substancją. Rodzina dostała skierowanie do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Po kilkudniowym pobycie na oddziale okulistyki przeprowadzono Sandrze rezonans magnetyczny. - Diagnostyka trwała kilka dni. Potem dostaliśmy wyniki badania rezonansem magnetycznym. Nagle ziemia usunęła się spod stóp… Guz lewego oczodołu! - mówią rodzice. Wykonano też biopsję, która potwierdziła przypuszczenia lekarzy - nowotwór złośliwy IV stopnia (najwyższy) mięsak niskozróżnicowany.

Teraz lekarze wiedzą, co to za guz, ale przez pierwsze trzy tygodnie czekano z leczeniem, ponieważ diagnozowano, jaki konkretnie jest to rodzaj guza. Jak przekazał nam Karol Kaca, tata Sandry, wiadomo, że jest to mięsak, ale jest to pierwszy tego typu przypadek na świecie. Niestety, bo w czasie diagnozy nie wykonywano chemii, a tata Sandry nie wyklucza, że może szybsze stosowanie chemioterapii by pomogło. Obecnie Sandra nie ma już w pełni sprawnego lewego oka, nie reaguje na światło. Gdy dostaje chemię, bardzo cierpi. Wygina całe ciało, grymasi, drapie się po twarzy, bolą ją kości. Po cyklu chemioterapii wraca o połowę szczuplejsza.

Nadzieją na wyleczenie dziesięciomiesięcznej Sandry jest terapia protonowa

Obecnie Sandra jest po siedmiu cyklach chemioterapii, jest w trakcie ósmego. Z uwagi na wiek, maksymalnie może mieć dziewięć cykli. Od czasu rozpoczęcia leczenia guz zmniejszył się o ponad połowę. Sandra kilkukrotnie miała przetaczaną krew, żeby zregenerować organizm. Obecnie jest leczona w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

Lekarze najpierw zaproponowali operację wycięcia guza, która jednak może wiązać się z rozsianiem komórek po całym ciele, przerzutami, utratą oka i śmiercią. Alternatywą jest radioterapia bądź protonoterapia. W przypadku radioterapii mogłoby jednak dojść do uszkodzenia mózgu, wskutek czego Sandra z w pełni sprawnego, sprytnego, bystrego dziecka mogłaby mieć problemy z podstawowymi funkcjami życiowymi. Karol Kaca mówi nam, że nie wyobraża sobie, żeby miało się to zmienić, dlatego rodzice chcą, aby Sandra wyleczona została protonoterapią, która jest rodzajem radioterapii wykorzystującej promieniowanie protonowe do niszczenia groźnych zmian nowotworowych. Warto dodać, że gdyby rozpoczęto leczenie radioterapią, przez trzy lata Sandra nie mogłaby być leczona protonoterapią. A nie wiadomo, jak rozwinęłaby się choroba w ciągu tych trzech lat, czy Sandra w ogóle by przeżyła.

Po zakończeniu chemioterapii Sandra będzie mogła mieć przeprowadzoną protonoterapię w czerwcu lub lipcu. Rodzice konsultując się z lekarzami wybrali niemiecką klinikę, która jest tańsza niż np. w Czechach. W Polsce protonoterapia jest wykonywana w Narodowym Instytucie Onkologii - Państwowym Instytucie Badawczym w Krakowie, ale brak tam możliwości leczenia małych dzieci.

Jak mówi nam Karol Kuca, chociaż rodzice Sandry mają pewne oszczędności, nie są one wystarczające, aby wystarczyło na leczenie. Dlatego utworzyli zbiórkę pod tym linkiem, w której proszą o wpłaty na leczenie Sandry. W ciągu dwóch miesięcy trzeba zebrać kilkaset tysięcy złotych. Rodzice tworząc zbiórkę obserwowali inne zbiórki na tego typu leczenie. Są takie, których cel to 400 tys. zł, ale i takie, gdzie zbiera się 700 tys. zł. Pieniądze są obecnie potrzebne na leczenie protonoterapią (dokładny koszt wciąż nie jest znany), ale i na życie rodziny w Niemczech, jak nocleg, wyżywienie. Sandra ma także dwóch braci, 4-letniego Doriana i 7-letniego Alana, których rodzice nie mają z kim zostawić w Polsce. Dorian w dodatku ma wadę serca i rodzice także czekają na leczenie operacyjne. Przy dwojgu chorych maluchów mama trojga dzieci nie jest w stanie pracować. Tata stara się zatem nadrabiać, pracując także poza godzinami pracy na etat, ale chce też być jak najwięcej w domu, z dziećmi.

- Nikomu tego nie życzymy - mówi tata Sandry

Ciężko jest wyrokować, co będzie dalej. Rodzice boją się o przyszłość Sandry. Chcą, żeby widziała na obydwa oczy. - To nie palec, że mamy ich dziesięć i gdy jeden stracimy to wszystko będzie poniekąd dobrze - mówi Karol Kaca. I wie, że problem może pojawić się nawet, gdyby podczas jazdy na rowerze coś wpadło do zdrowego oka Sandry. O wypadek wtedy nietrudno.

- Nikomu tego nie życzymy

- mówi Karol Kuca. Wierzy, że jego córka będzie w przyszłości dobrym człowiekiem, gdy zda sobie sprawę, że pomogło jej kilka tysięcy ludzi. - Dobro wraca. Mnóstwo razy miałem takie sytuacje - podkreśla.

Pieniądze na leczenie Sandry można wpłacać pod tym linkiem.

Pomóc Sandrze można także dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: 3242 pomoc dla Sandry Nałęcz-Kaca

Aby przekazać 1% podatku dla Sandry należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce "Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%" wpisać: 3242 pomoc dla Sandry Nałęcz-Kaca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Dziesięciomiesięczna Sandra Nałęcz-Kaca z Warszawy walczy z nowotworem. Nadzieją jest radioterapia protonowa. Trwa zbiórka - Wąbrzeźno Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto