Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ernst-Jan Pfauth w rozmowie z wysłannikiem MM Rzeszów - Wojtkiem Leśniakiem

Redakcja
Katarzyna Mularz
Wywiad Wojtka Leśniaka z Ernstem-Jan Pfauthem - uczestnikiem konferencji InternetBeta 2009, holenderskim dziennikarzem-bloggerem, byłym pracownikiem ONZ. O internecie i LSD.

Najciekawszą prelekcję pt. „Internet nowym LSD”, podczas konferencji InternetBeta 2009, wygłosił holender Ernst-Jan Pfauth. Mimo młodego wieku - 23 lata - ma na swoim koncie wiele osiągnięć. Pracował w Nowym Jorku dla ONZ, a obecnie prowadzi bloga dla znanej holenderskiej gazety.

MM: W swojej prezentacji porównałeś, za Timothy'm Leary'm, Internet do LSD. W latach sześćdziesiątych dla hippisów był to środek dzięki któremu mogli w jakiś sposób wyrazić siebie, swoją odrębność. Zjednoczyć się i wywrzeć jakąś presję na rząd, sprzeciwić się zastałym normom społecznym. Myślisz, że dla dzisiejszej młodzieży takim środkiem jest internet?

E-J P: Tak, myślę że LSD pozwoliło ludziom wyłamać się z pewnych struktur. Sprzeciwić się z góry określonej przyszłości jaką narzucało im społeczeństwo. Podobnie jest z internetem dzisiaj. Mamy możliwość dzielić się naszymi przeżyciami, naszymi pasjami czy naszą wiedzą w sieci i robiąc to możemy zachęcić ludzi, by spróbowali zmienić świat.
 
MM: Pokazałeś to na bardzo dobrym przykładzie tegorocznych rozruchów po wyborach w Iranie. Czy myślisz, że może to być szansa dla ludzi, którzy ciągle żyją w krajach uciskanych przez różne reżimy polityczne, by w jakiś sposób przeciwstawić się władzy?

E-J P: Teraz Irańczycy mają możliwość, by dosięgnąć ludzi w innych krajach i zwrócić się do nich z prośbą o pomoc. Wcześniej nie było to możliwe. Byli tylko reporterzy, którzy przygotowywali materiał dla swoich krajów.
 
MM: Jak np. na Placu Tian'anmen w Pekinie?
 
E-J P: Tak. Teraz, jeśli Plac Tian'anmen zdarzyłby się ponownie, ludzie mogliby opowiedzieć innym o terrorze, zrobić zdjęcia i opublikować je w sieci, docierając do ludzi na całym świecie. Myślę, że ludzie w Iranie potrafili się zmobilizować, by coś z tym zrobić. To samo mogłoby się wydarzyć w latach osiemdziesiątych, gdyby tylko ludzie mieliby możliwość, by komunikować się ze sobą.
 
MM: Czy chciałbyś zachęcić więcej ludzi, by w pełni korzystali z tych narzędzi jakie daje im internet?

E-J P: Oczywiście, wielu ludzi poszukuje w internecie głównie rozrywki. Myślę jednak, że jest mała grupa ludzi, którzy naprawdę wykorzystują możliwości jakie dają im Facebook, Twitter czy nasza-klasa, by zachęcić ludzi do wspierania słusznych spraw. Hippisi także byli małą grupą, a ciągle jeszcze mówimy o ich osiągnięciach w 40 lat po ich protestach. Wydaje mi się, że współczesnych rebeliantów trudniej jest zauważyć na co dzień, ale za kilka dekad spojrzymy wstecz i stwierdzimy: „Tak, ci ludzie naprawdę zrobili wszystko co w ich mocy, by zmienić świat”.

MM: Ostatnio otrzymałeś propozycję poprowadzenia bloga przy gazecie. Podoba Ci się praca dziennikarza?

E-J P: To ciekawe doświadczenie - mieć więcej czytelników i zmienić podejście do blogowania na bardziej dziennikarskie. Do tej pory byłem zwykłym bloggerem, teraz uczę się od innych dziennikarzy, a oni uczą się ode mnie. To bardzo interesująca kombinacja – używamy nowego medium, ale ciągle praktykujemy tą starą, ale bardzo istotną dziennikarską etykę jak wysłuchiwanie obu stron konfliktu czy sprawdzanie faktów.
 
MM: Dziękuję Ci bardzo za ten krótki wywiad.
 
E-J P: Nie ma za co.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto