Halloween to nie święto

- Przed nami Halloween, które od lat robi furorę na Zachodzie, ale u nas nie jest jeszcze tak popularne jak chociażby Walentynki. Ma szansę kiedykolwiek się przyjąć?
- Halloween nie zadomowiło się w Polsce tak bardzo, jak w krajach anglosaskich, bo m mieliśmy Dziady, czyli swoją rodzimą tradycję związaną z wywoływaniem dusz zmarłych. Niestety, globalna wioska McLuhana wszędzie wygląda tak samo, dlatego prędzej czy później Halloween będzie obchodzone tak, jak w Stanach. Potrzeba została wykreowana, teraz wystarczy zaczekać na to, aż społeczeństwo będzie chciało ją zaspokoić.
- W jaki sposób?
- Po prostu kupując. Tego typu sztuczne święta są spłycone tylko do wymiaru konsumpcjonistycznego i zuniwersalizowane tak, żeby przyjęło się w wielu różnych kulturach. A przecież geneza Halloween jest zupełnie inna. 2 tysiące lat temu w krajach celtyckich to święto było odpowiednikiem naszych Dziadów. Niestety, dla handlowców i marketingowców stało się tylko sposobem na przyciągnięcie klientów w martwym sezonie, czyli po letnich wyprzedażach, a przed Bożym Narodzeniem. Halloween to nie święto, a okazja do kupowania: dyń, lampionów, dekoracji domowych. To, że wychodzimy z supermarketu z wypełnionymi po brzegi wózkami, to także efekt motywu naśladownictwa - patrzymy na takie wyładowane kosze innych osób i żeby nie czuć się gorszymi, też chcemy obchodzić Halloween, kupując kojarzące się z nim gadżety.
- A co z Dniem Zadusznym? Nie ma w nas już potrzeby refleksji i zadumy?
- Jest i to głęboka. Świecenie lampki w dyni nie ma nic wspólnego ze sferą sacrum i wszyscy doskonale to rozumieją. To tylko kolejny pretekst do zabawy, a ponieważ oprócz ciągłego szaleństwa każdy potrzebuje od czasu do czasu, choć na chwilę się zatrzymać, to święto nigdy nie zostanie zastąpione Halloween. Te dni będą się nawzajem uzupełniać, bo zaspokajają zupełnie inne potrzeby.