Ostatnie lata dla inowrocławskich hutników były bardzo ciężkie. Nie dość, że zarabiali niewiele, to na dodatek płacono im w ratach i z opóźnieniami. Krzyczeli, buntowali się, przeklinali, ale w większości z hutą się nie żegnali. - Ludziom po 50. roku życia ciężko o pracę. Zwłaszcza w tak specyficznym zawodzie jak hutnik - mówił Włodzimierz Grzeczka, wówczas szef zakładowej "Solidarności".
Czytaj też: Huta Irena umiera, Prezes Zbigniew Zawierucha płacze...
"Irena" miała coraz większe kłopoty finansowe, choć na brak rynku zbytu nie narzekała. Ciągnęły się jednak za nią stare długi. We wrześniu ubiegłego roku zarząd spółki złożył wniosek do sądu o ogłoszenie upadłości. Kilka tygodni później PGNiG odcięło hu- cie gaz. Wygasły piece. W hucie pojawił się syndyk. Ludzie masowo zaczęli otrzymywać wypowiedzenia.
Zbigniew Zawierucha, ostatni prezes "Ireny", nawet wtedy powtarzał pracownikom, że to jeszcze nie koniec. Zapewniał, że firma jeszcze się podniesie, ludzie wrócą do pracy. A hutnicy mu wierzyli. Żegnając się z "Ireną" w kadrach zostawiali swoje numery telefonów. W każdej chwili gotowi byli wrócić.
Czytaj więcej w materiale: To cud! Inowrocławska Huta Irena ożyła i znowu produkuje kryształy!
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?