Jak łomżynianka aleją gwiazd maszerowała

Zanim ruszyliśmy liznąć trochę cudzej sławy i popatrzeć na chodnikowe gwiazdy polskiej elity piosenkarskiej, obraliśmy kierunek na most miłości.
1. Złap za rękę swoją drugą połówkę. 2. Kupcie swoją kłódkę. 3. Idźcie na "Zielony Mostek". 4. Powieście tam swoją kłódkę. 5. Wyrzućcie kluczyk do Odry. 6. Namiętnie się pocałujcie. 7. Żyjcie długo i szczęśliwie.
Most Groszowy nad Młynówką obwieszony jest setkami kłódek, które niby mają zapewniać trwałość miłości. Nie miałam zamiaru wieszać tam swojej, bo mój śląski starzyk i bez kłódki, trzyma się mnie jak rzep i to od wielu lat:). Ciekawe ile z tych kłódek nie spełniło swojego zadania i zamiast miłości już dawno jest po rozwodzie?
Przez most na Starówkę, gdzie na widok niektórych kamieniczek dopadła mnie znowu łomżyńska "odchyłka". Spacer aleją gwiazd i od razu fala wspomnień.
https://plus.google.com/u/0/photos/117002193189410578663/albums/5936910490578169105?authkey=CJeG4ZvPwLrYvwEZ rozpędu wysłuchałam nawet piosenek Alibabek. Chciałam posłuchać innych piosenek, ale to ustrojstwo z nagraniami zrobiło mi psikusa. Patrzyliśmy na nazwiska i Ślązaczki od razu zarajcowały, że dzisiejszych artystów umpa umpa, to na pewno na chodniku nikt nie zobaczy. Chlapnęliśmy na ławeczkę, a mnie po łepetynie krążyła piosenka Dżemu:
"Jakiś grosz przydałby się, przyjaciół zabrać gdzieś Małe święto i mały bal - za grosz. A ludzie pędzą jakby świat za chwilę zniknąć miał. Dalej sam na ławce tej - Ty wiesz: .."
Za kilka dni będę w swojej rodzinnej Łomży i może dlatego ten Dżem tak mi zaświdrował w głowie?