Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak nie zostać dawcą organów i jeszcze na tym zarobić?

Redakcja
Emil Rau, Maciej Wojciechowski i Michał Andrusyszyn zakładają stowarzyszenie, które ma skupiać młodych, ambitnych przedsiębiorców. - Chcemy sobie pomagać i ze sobą współpracować - mówią.
Emil Rau, Maciej Wojciechowski i Michał Andrusyszyn zakładają stowarzyszenie, które ma skupiać młodych, ambitnych przedsiębiorców. - Chcemy sobie pomagać i ze sobą współpracować - mówią. Jakub Pikulik
- Nie chcemy, żeby Gorzów był dawcą organów dla Szczecina, Poznania czy Wrocławia - mówią właściciele małych firm. Zakładają stowarzyszenie, chcą dzielić się wiedzą z innymi. A zaczęło się od... narzekania.

Maciej Wojciechowski jest jednym z założycieli powstającego właśnie stowarzyszenia Mikroprzedsiębiorczość Lubuska. Zrzesza ono małe firmy, które chcą się rozwijać, walczyć o pieniądze z Unii Europejskiej i współpracować między sobą. Zasada jest prosta. Przykład? - Załóżmy, że jedna z firm w stowarzyszeniu zajmuje się informatyką. Druga, powiedzmy pralnia przemysłowa, potrzebuje oprogramowania do sterowania urządzeniami. Trzecia potrzebuje pomocy prawnej. Dogadujemy się między sobą, nie trzeba szukać firm w całej Polsce. Kapitał zostaje tu, w regionie, wszyscy są zadowoleni - wyjaśniają.A zaczęło się od narzekania. - Dwa lata temu spotkałem się z kolegą w Słubiach. On też prowadzi małą firmę. Zaczęliśmy narzekać na skarbówkę, podatki i inne sprawy, z którymi musieliśmy się na co dzień borykać - wspomina Wojciechowski. Wiele młodych firm w Gorzowie nie potrafiło sprostać konkurencji, przenosiło się więc do większych miast. - A my nie chcieliśmy, żeby Gorzów był dawcą organów dla Szczecina, Poznania czy Wrocławia.Po chwili jednak młodzi szefowie firm stwierdzili, że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Swoją postawą zainspirował ich Emil Rau, słynny tropiciel fotoradarów, którego filmy ze strażą miejską w Sulechowie robią furorę w internecie. - Spodobało nam się to, że nie ogląda się na nikogo, tylko sam robi to, co uważa za słuszne. Skontaktowaliśmy się z nim, spotkaliśmy w Santoku przy moście - mówi Wojciechowski. Tam postanowili założyć stowarzyszenie.Wszyscy są młodzi, najwyżej po trzydziestce. Nie chcą przyłączać się do już istniejących, dużych organizacji przemysłowych, bo - jak mówią - będą tam tylko pionkami. Już teraz do powstającej organizacji przyłączyły się firmy m. in. z Gorzowa, Słubic, Nowogrodu, Międzyrzecza, Trzciela, Zielonej Góry. I pewnie będą kolejne. - Bo jest dużo łatwiej, jak się ma kontakty. Można sobie po prostu pomagać. Ja przez rok, kiedy działamy razem, odnotowałem wzrost obrotów rzędu 100-150 proc. A to wszystko przy dużo mniejszych nakładach na reklamę - przyznaje Michał Andrusyszyn, przedsiębiorca z Gorzowa.Być może będą się starać o pieniądze z Unii Europejskiej. W składzie stowarzyszenia jest osoba, która specjalizuje się w pisaniu tego typu projektów. - Ale unijne pieniądze nie będą priorytetem. Najważniejsze to współdziałanie, pomaganie sobie nawzajem. Nie ma nic cenniejszego, jak taki szeptany, pozytywny marketing - twierdzi Wojciechowski.Strefa BiznesuCzytaj o przedsiębiorcach z Twojej okolicy 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto