Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Japońska szermierka, Warszawa. Gdyby Lord Vader istniał, byłby mistrzem kenjutsu

Redakcja
Japońska szermierka, Warszawa. Gdyby Lord Vader był prawdziwy, byłby mistrzem kenjutsu
Japońska szermierka, Warszawa. Gdyby Lord Vader był prawdziwy, byłby mistrzem kenjutsu Szymon Starnawski
Kenjutsu, jako tradycyjna japońska szermierka, powstało ponad 500 lat temu. Przez ten czas zyskało zainteresowanie nie tylko fascynatów średniowiecznej Japonii, ale też stało się inspiracją dla twórców filmowych. Bo walki w Gwiezdnych Wojnach to nic innego, jak nieco zmodyfikowane kenjutsu.

Japońska szermierka, Warszawa. Gdyby Lord Vader istniał, byłby mistrzem kenjutsu

W Japonii kenjutsu wykształciło się w okresie lokalnych wojen. Jako jedna z niewielu sztuk walki na świecie, japońska szermierka zachowała ciągłość i była kultywowana z pokolenia na pokolenie. Do naszego kraju dotarła ok. 20-30 lat temu razem z polskim ambasadorem w Japonii - Jerzym Pomianowskim - który założył w Warszawie szkołę Budojo i zapoczątkował prowadzenie zajęć.

Z Bartkiem Gajewskim, instruktorem kenjutsu, a także pasjonatem Gwiezdnych Wojen i pomysłodawcą treningów mieczami świetlnymi, spotykamy się właśnie w siedzibie Budojo przy ul. Bekasów 6 na Ursynowie. Po wejściu do budynku, a przed wejściem na salę, gdzie ćwiczą studenci, musimy zdjąć buty.

Sala jest jasno oświetlona, trenuje w niej kilka osób, dzierżących w dłoniach drewniane miecze i głośno odliczających - po polsku lub po japońsku. Pytam więc prowadzącego zajęcia, czemu ma to służyć. - Korzystamy z języka japońskiego, który zawiera sporo wskazówek, np. nazwy technik - czy jest to atak od dołu, czy od góry. Dzięki znajomości tego języka na międzynarodowych seminariach łatwiej jest nam się porozumieć z Francuzami lub Anglikami. Tam też korzystamy z japońskiego liczenia i japońskich zwrotów grzecznościowych - wyjaśnia Gajewski.

O co właściwie chodzi w kenjutsu? Na oficjalniej stronie Budojo możemy znaleźć dość enigmatyczny opis, że składa się z 40 kata w 5 seriach. Bartek Gajewski szybko spieszy więc z wyjaśnieniem tych tajemniczych terminów. - To taki zakres treningowy, program, którego należy się nauczyć. Zaczyna się od pierwszej serii, czyli kihonu będącego po prostu podstawami, a kończy na 5 serii, czyli bitewnej - tłumaczy. - Można wówczas powiedzieć, że taka osoba jest wyszkolona na tyle, przynajmniej tak było w średniowiecznej Japonii, aby móc brać udział w bitwach i pojedynkować się. Kata to konkretne techniki, które trzeba znać, aby ostatecznie poradzić sobie w czasie walki - dodaje.

Przyjmuje się, że każdej serii uczy się przez rok. Jest możliwość, aby nauczyć się wszystkich w rok lub w dwa lata, ale zależy to też od zaangażowania studenta. - Nie sądzę jednak, żeby dało się to bardziej przyspieszyć, ponieważ organizm ma swoją ograniczoną przyswajalność i niektóre rzeczy trzeba powtórzyć tysiące razy, aby weszły nam w nawyk i ciało mogło wykonywać je samo - opowiada Gajewski.

Sposób prowadzenia zajęć z kenjutsu w Budojo oparty jest na szkole Kashima Shin Ryu. To kolejny tajemniczo brzmiący termin. - Jest to jedna z tradycyjnych szkół, dosłownie oznacza szkołę Wyspy Kashima, czyli Wyspy Jelenia, a także, że jest to sztuka uduchowiona. W japońskich sztukach walki kładzie się duży nacisk na powagę, poszanowanie i wzajemny respekt - wyjaśnia instruktor.

Wielu z nas kultura Japonii kojarzy się właśnie z okazywaniem sobie wzajemnego szacunku na każdym kroku. I nie jest to wcale błędne skojarzenie, bo etykieta jest niezwykle ważna również w sztukach walki. - Etykieta opiera się na szacunku do partnera, który wciela się w rolę przeciwnika i uczy nas, że nigdy nie można nikogo lekceważyć i aby zdawać sobie sprawę z tego, że docelowo trzymamy ostre narzędzie, którego trzeba umiejętnie używać. Choćby najmniejszy błąd może kosztować nas życie - zwraca uwagę Bartek Gajewski.

Choć mogłoby się to wydawać absurdalne, podobnie funkcjonowało to w Kraju Kwitnącej Wiśni w okresie średniowiecza. - Ta szkoła wyglądała tam dokładnie tak samo i również stosowano się do zasad etykiety. Były też jednak takie, które propagowały diametralnie inne nastawienie do przeciwnika - miały wyprowadzić go z równowagi, zlekceważyć. Robił to nawet Musashi Miyamoto (japoński twórca szkoły walki dwoma mieczami - przyp. red.), który kierował w stronę rywala nieprzyjemne docinki, notorycznie się spóźniał lub używał w czasie walki teoretycznie nieadekwatnej broni - opowiada Gajewski.

Z etykietą z kolei nie ma nic wspólnego ukłon przed wejściem do sali, w której się ćwiczy. - To raczej sygnał dla nas, żeby się skoncentrować, że tu i teraz musimy skupić się na treningu. Podobnie jest po zakończeniu zajęć, kiedy ukłon jest znakiem, że pora się rozluźnić - tłumaczy nauczyciel kenjutsu z Budojo.

W kenjutsu nie ma zawodów. - Nie organizujemy ich, bo musiałyby mieć zasady, a zasady prowadzą do zboczenia sztuki. Jeśli nie możemy atakować w głowę, ludzie odruchowo oduczają się ją chronić. Z takiego samego powodu Aikido nie ma zawodów. Co innego kendo, które jest właśnie sportową wersją kenjutsu i jest bardzo obwarowane zasadami. My uczymy się pełnego zakresu, od ataków z zaskoczenia, na nieuzbrojonego zawodnika lub reagowania w sytuacjach, kiedy my mamy broń, a rywal nie i zakładamy, że może się na nas rzucić z nożem, próbować nam wyrwać broń itd. Uczymy się ćwiczyć bez ochraniaczy, podobnie jak średniowieczny samuraj, który nie codziennie zakładał zbroję.

Bartek Gajewski jest nie tylko miłośnikiem japońskiej szermierki, ale też wielkim fanem Gwiezdnych Wojen. Zainspirowało go to do uruchomienia treningów... mieczem świetlnym. Pierwsze takie zajęcia odbyły się 5 marca. - Te treningi można porównać do kenjutsu, bo nawet sam George Lucas przyznał, że wzorował się na japońskiej szermierce i stylistyce, kiedy kręcił IV, V i VI epizod Star Wars, a Lord Vader ma drobną wariację na temat japońskiej zbroi na sobie. Podobnie z żołnierzami imperium, którzy są wzorowani na japońskiej armii cesarskiej. Kenjutsu ma bardzo dużo wspólnego z Gwiezdnymi Wojnami i doskonale się z nimi uzupełnia - mówi.

Na razie na treningach uczestnicy uczą się odruchów, poruszania, obsługi miecza. - Na choreografie czas przyjdzie później. Mam nadzieję, że uczniowie zaczną wymyślać własne układy - mówi Gajewski.
Treningi z mieczem świetlnym cieszą się na tyle dużym zainteresowaniem, że ich pomysłodawca postanowił organizować je regularnie. Będą odbywać się co 2 tygodnie w trybie warsztatowym w Budojo przy ul. Bekasów 6. Tam również można wybrać się na treningi kenjutsu, a także innych sztuk walki. Szczegółowy cennik i terminy znajdziecie na oficjalnej stronie szkoły.

Zobacz też: Trening Mieczem Świetlnym w Warszawie. Mogłeś się poczuć jak Jedi [ZDJĘCIA]


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto