Jesień łazi nie tylko po Łomży

W Łomży jesieni nawet najlepsza impreza nie rozjaśni i zamiast z przytupem większość moich ziomków łazi jak senne muchy, co to tylko brzęczą.
A my zwołałyśmy się stadnie i duża grupa śląskich gospodyń poleciała szukać jesieni w Brennej. Przy okazji obgadywanie dalszej naszej współpracy. Języki kręciły młynki, nogi dreptały, a oczy pałały z zachwytu."Brenna to niby wieś, ale pioruńsko piękna. Jej historia sięga przełomu XV i XVI wieku. Teraz to wieś typowo letniskowa. Oprócz licznych pensjonatów zatrzęsienie domków letniskowych na zboczach wzgórz.
Zabytków tu wiele nie ma. Najciekawszy to stara śląska chata z XVII w i może jeszcze kościół p.w. św. Jana Chrzciciela z XVIII wieku.Za to jakie widoki! Już dawno nie widziałam tak czystej wody jak w potoku Leśnica. Każdy łyk powietrza to balsam dla płuc. Latałam z aparatem jak kot z pęcherzem i nie wiedziałam na czym oko zawiesić- tu pięknie, a tu jeszcze śliczniej. Od tego pstrykania rozbolały mnie palce, to wykombinowałam, że poproszę Krysię o zrobienie mi albumu. Trochę postękała, ale nie odmówiła:
https://plus.google.com/u/0/photos/117002193189410578663/albums/5930920561275512257
Brenna to niby wieś, a mają stadninę koni, wyciągi narciarskie i przystań kajakową. Wieś kosi dudki na turystach, że hej! Na naszej babskiej gromadzie dużo nie zarobiła, bo za jednodniowy pobyt z solidnym obiadem zapłaciłam tylko 25 złotych. Ale grosz do grosza i będzie kokosza. Trafił nam się fajny dzień na wycieczkę, aż mi się ta polska jesień zaczęła podobać:). Inaczej bym gadała jakby lało, wtedy wszystkie psy na tej porze roku bym wieszała.