Przedstawiciele Barakudy mówią, że już wcześniej dochodziło do pewnych sytuacji, które mogły sugerować, że coś interesującego jest w jeziorze Miedwie.
– Mieliśmy sygnały o utraconych sieciach przez rybaków z gospodarstwa rybackiego z Wierzchlądu w wyniku tak zwanych zaczepów – informuje Marcin Świrzewski z Barakudy. – Każdy zaczep w tym miejscu kończył się utratą sieci, a to w dzisiejszych czasach poważna strata. Na nic zdały się próby usunięcia siłowego przeszkody.
Wszystkie najmocniejsze liny rwały się w strzępy. Postanowiono więc omijać to kłopotliwe miejsce.
– Panie, a po co mi kłopoty?! Chcę żyć w spokoju – mówi wieloletni rybak.
Te informacje nie dawały jednak spokoju osobom, dla których podwodny świat jest wyzwaniem. Coś działo się pod wodą i miłośnicy nurkowania bardzo chcieli dowiedzieć się co to jest. Jeszcze zimą przedstawiciele Barakudy podjęli próbę znalezienia odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
– Wiele zagadek kryje nasze jezioro Miedwie – mówi Marcin Świrzewski. – Zwłaszcza z okresu II wojny światowej i dynamicznie rozwijającego się przemysł zbrojeniowego Trzeciej Rzeszy. Postawiono przed nim poważne wyzwania, co przyczyniło się do postępu technicznego. Tak też było z zakładami militarnymi w Bielkowie. Na owe czasy był to bardzo nowoczesny zakład, którego tajemnice produkcji do dziś skrywają głębiny jeziora.
Jedną z takich tajemnic udało się właśnie odkryć.
– Na głębokości osiemnastu metrów zauważyłem jakieś nienaturalnej wielkości kształty – relacjonuje Marcin Świrzewski. – Widoczność dobra, na jakieś 3- 5 m i temperatura plus 2-3 stopnie Celsjusza dawały poczucie bezpiecznego poruszania się w toni. Krótki sygnał do partnera i dodatkowy snop światła odsłonił coś niesamowitego. Skrzydło samolotu, które oplatało skupisko groźnie unoszących się w toni pogmatwanych sieci, lin, butwiejących resztek ryb, gałęzi. Jest to jedna z bardziej niebezpiecznych sytuacji na jaką można natknąć się pod wodą. W każdej chwili te sieci mogą się oderwać od zaczepu i spaść na dno przygniatając swym ciężarem żądnych wrażeń akwanautów.
Przedstawiciele Barakudy z odległości obejrzeli znalezisko.
– Wrak jest w niezłym stanie – mówią nurkowie. – Natlenienie wody powstrzymuje proces korozji, choć nie do końca. Pobieżne oględziny pozwoliły nam na podczepienie lekkich i wolnych od sieci elementów do lin i powoli zaczęliśmy się wynurzać. Ograniczeni liczbą ludzi biorących udział w nurkowaniu podczepiliśmy znalezisko do łodzi i udaliśmy się na brzeg.
Wykonane fotografie pozwoliły sprawdzić na jaki obiekt natrafiono w Miedwiu.
– Jest to samolot bojowy firmy Messerschmitt, wersja do przenoszenia torped lotniczych – mówi Marcin Świrzewski. – Otrzymana informacja z Centralnego Archiwum Lotnictwa w Niemczech, do którego zwróciliśmy się o pomoc i dostaliśmy natychmiastową odpowiedź, potwierdziła nasze przypuszczenia. Zadeklarowano też wszelką niezbędną pomoc w wydobyciu wraku. To ważne, bo nie posiadamy technicznych możliwości, aby w sposób profesjonalny go podnieść i bezpiecznie posadowić na lądzie.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?